Rozdział 5: Miłych snów

1.1K 82 20
                                    

Resztę południa zajęła lekcja tańca. Podobnie zresztą jak większość kilku kolejnych, aż dopiero po trzech dniach Eram stwierdził, że Eryk jest w stanie odpowiednio zatańczyć ich oficjalny taniec. Dodatkowo nauczył go też dwóch podstawowych, w razie gdyby ktoś zaprosił go na parkiet, co było całkiem prawdopodobne. Tutaj musiał poćwiczyć zarówno prowadzenie, jak i bycie prowadzonym, gdyż nie wiadomo z kim przyjdzie mu obcować.

– A skąd mam wiedzieć, czy mam prowadzić, czy nie?

– Najlepiej poczekaj, aż partner ułoży dłonie i zwyczajnie się dostosuj. Chyba, że on też nic nie zrobi, wtedy ty zdecyduj. Musisz szybko to zauważyć, byście nie stali i nie patrzyli na siebie na środku sali.

Po tych kilku męczących zarówno fizycznie, jak i psychicznie dniach, Eryk był zmuszony męczyć się z licznymi zakwasami. Wieczorami, zaraz po tym jak zjadł i przebrał się w piżamę, od razu kładł się spać, nie mając już siły by o czymkolwiek myśleć. Nie był już tak młody i szybciej się męczył. Starał się zasypiać i ignorować myśl, że kiedy on będzie spać, obok niego położy się wielka gadzina.

Rankiem pierwszego wolnego dnia nie chciał w ogóle wstawać z łóżka, co obwieścił zresztą Famiemu.

– Nigdzie nie idę. Dzisiaj zostaję w łóżku. –Oświadczył z twarzą zanużoną w poduszce. Odrzucił jednak kołdrę, ponieważ było mu pod nią za gorąco.

-Poranną toaletę i tak musisz odbyć. -Fami za to zaczynał się chyba przyzwyczajać do nie nazywania Eryka ,,panem", kiedy byli na osobności. Choć wciąż mu się to zdarzało wymknąć.

Po śniadaniu i wspomnianych porannych procesach, Fami zebrał tacę i zapytał na odchodne:

-Będziesz mnie panie jeszcze potrzebować?

-Nie, raczej nie.

-W takim razie się oddalę. -Skłonił się i wyszedł. Mogło się wydawać że młodzieniec jest tego dnia jakiś nieswój.

Eryk jeszcze przez godzinę leżał na łóżku. Zmęczony nabrał jednak ochoty na herbatę. Albo na to coś, co było jej tutejszym odpowiednikiem. Wstał więc i nie zastanawiając się długo, wyszedł z pokoju. Nie był całkowicie pewien, czy dobrze idzie, w skutek czego lekko się zakręcił. Minął kolejny zakręt i w pewnej odległości od siebie rozpoznał stojących pod jednymi z drzwi Erama i Famiego. Młodzieniec właśnie do niego podbiegł. Wyglądało, jakby obcy miał właśnie wejść do jednego z pokoi, w którym Eryk rozpoznał gabinet, kiedy zawołał go młodszy.

Fami stanął przed Eramem, który przebywał w swojej oryginalnej formie i zaczął coś do niego mówić. Terranin nie wychylał się nadto, by go nie zauważono. Zszokowany stwierdził, że młodzieniec się rumieni. I co jeszcze dziwniejsze na zielono.

Więc to o to chodziło z zzielenieniem, przypomniał sobie Eryk.

Widział jak Eram przywdziewa swój szeroki, prawie bezwargowy uśmiech, śmieje się, czochra Famiego po głowie i wpuszcza go przodem do swojego gabinetu. Tam znikają oboje.

Eryk pozostaje sam na korytarzu, nie mając pojęcia co myśleć. W głowie od razu pojawiło mu się kilka scenariuszy: Czy Fami to nieślubne dziecko Erama z kimś z innego gatunku i teraz ten bierze ślub by to ukryć? Ale dlaczego chce się hajtnąć z kimś też z innego gatunku? Fami to jakaś jego rodzina? Ale przecież w takim wypadku nie byłby jakimś służącym. A może Fami najzwyczajniej się z nim...

Wśród obcych (LGBT+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz