Rozdział 9: Shall we dance?

1.6K 67 96
                                    

-W prawo. Nie, drugie prawo. Teraz o dwa w stronę drzwi. I o jeden w ledwo. Nie to lewo...

-Eram...

-A teraz deczko w dół. Minimalnie... Za mocno, teraz w górę.

-Eram.

-Znowu jest krzywo. Musi być idealnie na środku. Odrobinę w prawo. A gdyby tak...

-Eram! Ustawiasz ten cholerny żyrandol od pierdzielonych dziesięciu minut! Co za różnica, czy będzie o jeden centymetr w lewo lub prawo!? -Eryk nie wytrzymał i wybuchł. Nie mógł już patrzeć jak dwóch biednych obcych wiszących pod sufitem, po raz setny poprawia wielki żyrandol ozdobiony kolorowymi kwiatami wielkości sporawej dyni. Faktem było, że idealnie dopełniał wystrój sali balowej, lecz te parę milimetrów naprawdę nie miało znaczenia. Niestety sądzili tak wszyscy poza Eramem.

-Kiedy już prawie się udało! Jeszcze tylko sekunda i... -Usprawiedliwiał się, lecz widząc karcące spojrzenie partnera zamilkł. -Dobrze, niech będzie. Możecie zejść, wystarczy! -Zawał do służby i podszedł do narzeczonego.

Eryk przez cały ten czas siedział na jednym z krzeseł dla gości i wciąż nie mógł uwierzyć w to co widział. Określenie ,,bal" wcale nie było przesadą. Sala faktycznie była tak ogromna jak na hologramie, a wręcz wydawała się większa. Promienie słoneczne wpadały przez olbrzymie okna, dając widok na ogrody i granicę lasu. Wszystko było już niemal gotowe. Stoły, dekoracje, parkiet, wszystko to tylko czekało, aż jutro o zachodzie słońca zjawią się goście.

Z tego co Ziemianin usłyszał od Terena, przyjęcie zaręczynowe nie różniło się tak bardzo od ludzkiego wesela. Miały być tańce, jedzenie, muzyka i zabawa do późna. Bez żadnych dziwnych tradycji, polowań czy pułapek. Człowieka wciąż nieco przerażała perspektywa poznania tylu obcych, lecz starał się o tym na razie nie myśleć. Niektórzy krewni Erama byli już na miejscu, zaś ci pochodzący z najdalszych odmętów galaktyki wciąż dolatywali. Eryk miał ich jednak poznać dopiero następnego dnia. Do tego czasu powinien zaznać odrobinę spokoju.

-Coś jeszcze nam zostało? -Zapytał partnera, który stał właśnie przy oparciu jego krzesła i wolno głaskał go po karku.

-Ostatnia przymiarka strojów. Później pozostaje wyłącznie odpoczywać. -Powiedział Teren. Cieszył się każdą możliwością dotknięcia człowieka. Teraz stało się to między nimi niemal naturalne. Drobne gesty, które wcześniej Ziemianin odtrącał niemal od razu, teraz milcząco przyjmował. Udawał, że ich nie widzi, lecz też nie karcił go za kontakt fizyczny. Eram coraz częściej pozwalał sobie na więcej.

-Nie żebyśmy robili ostatnimi czasy cokolwiek innego... -Stwierdził ironicznie Eryk i ujmując zaoferowane ramię ruszył wraz z towarzyszem korytarzami. Nie uczynił tego z jakiegoś głębszego powodu, a jedynie faktu, że ciało Erama było przyjemnie chłodne. Przynosiło to ulgę na Dal, gdzie temperatura jeszcze bardziej wzrosła w przeciągu kilku ostatnich dni. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że nie czuł do takich gestów podobnej niechęci co wcześniej. Stały się one naturalne i zwyczajne. Zarówno w jego oczach, jak i otoczenia.

Od czasu próby nie robili absolutnie nic poza leniuchowaniem, spacerowaniem, spaniem i ewentualnym doglądaniem przygotowań, które jednak nie wymagały ich bezpośredniego uczestnictwa. Skóra Eryka była już opalona niemal w każdym miejscu, które zostało wystawione na słońce.

Panujący spokój równocześnie przynosił Ziemianinowi ulgę, gdyż w końcu miał czas na pozbieranie się w sobie, lecz był też lekko nieswój. Nie lubił zbyt długo nic nie robić.

Choć i tak wolałby bezczynność od konieczności spędzenia blisko trzech godzin w towarzystwie krokodylej kobiety. Dokładnie tyle czasu zajęło im mierzenie strojów, dobieranie kosmetyków, wstępne układanie włosów i kilka innych zabiegów pielęgnacyjnych. Wszystko po to, by Eryk następnego dnia wyglądał ,,zniewalająco". A przynajmniej według definicji obcych. Sam mężczyzna widział jedynie kolejne fragmenty bordowego materiału, które były dokładane do jego stroju tu i ówdzie. Nie wiedział jak było to konkretnie robione, gdyż nie dano mu żadnego lustra. Nawet nie wolno mu było spojrzeć w dół bez pozwolenia. W między czasie słyszał, że za parawanem podobne zabiegi przechodził Eram. Jego także nie widział. Zupełnie jakby to była niespodzianka. Na szczęście człowiek nie był aż tak ciekaw.

Wśród obcych (LGBT+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz