Rozdział 14: Motyli pocałunek

340 28 28
                                    

Eryk poczuł, jak powietrze gwałtownie puszcza jego płuca, gdy upadł prosto na plecy. Miękki piach złagodził co prawda uderzenie, lecz impet upadku na podłoże i tak go zaskoczył. Nie, żeby było to jego pierwsze bliższe spotkanie z gruntem. Nie zawracał już sobie głowy wstawaniem. Leżał jedynie, dalej wpatrując się w odchodzącego z wolna Urrola. Umiejscowione na jego grzbiecie siodło niezmiennie wydawało się mężczyźnie mało przekonujące, nawet po trzeciej już próbie ujeżdżania tych upartych stworzeń. Liczne śmiechy, jakie docierały jego uszu, wcale nie pomagały zmotywować się do wstania. Dopiero gdy ujrzał zwisającą nad nim głowę Erama, uświadomił sobie, że przecież nie może spędzić wieczności w obecnej pozycji.

– Może skończymy na dziś? – usłyszał po raz setny chyba tego dnia. Nie musiał podnosić wzroku, by wiedzieć, że to Erko znów się z niego mało dyskretnie nabijał. Eryk cieszył się jednak dyskretnie, że tym razem to nie Eram zadał mu podobne pytanie, co mogło sugerować, że Teren w końcu postanowił przestać odwodzić partnera od prób pokonania swoich ludzkich ograniczeń.

Eryk w końcu podciągnął się po pozycji siedzącej i spojrzał na dosiadających własne Urrole Erko i Cutti, ale też Eldę i Omelę – przyjaciół samej Cutii, która, choć z perspektywy drzewa genealogiczny była wprawdzie ciotką Erama, bardziej wpasowywała się w definicję kuzynki. Vrae był znacznie młodszy od swojej siostry, co poskutkowało założeniem przez niego rodziny, kiedy Ahlo, jego siostrzeniec, sam związał się już ze Scaerie – stąd podobieństwo wiekowe między Eramem i Aeronką.

– Pomóż mi wstać – zarządził z uporem Eryk i chwycił zaoferowaną przez Terena dłoń.

Podniósł się na równe nogi i zaczął po raz kolejny otrzepywać z piasku nogawki swoich przypominających lniane spodnie. Słońca Rumai osiągnęły właśnie swój szczytowy punkt podróży po niebie, co oznaczało, że musiały minąć przynajmniej dwie godziny, od kiedy Człowiek postanowił wyruszyć wraz z rodziną Erama na przejażdżkę po pustyniach. Problem polegał jednak na tym, że nie był w stanie ujechać dystansu większego niż kilometr bez zostania zrzuconym przez swojego wierzchowca. Wybredne stworzenie z jakiegoś powodu nie mogło się pogodzić z faktem, że dosiada je równie niedoświadczony jeździec, co Eryk. To zaś skutkowało jego złośliwym brykaniem tak długo, aż nie pozbyło się zbędnego ciężaru. Oczywiście cała ta sytuacja niezmiernie bawiła pozostałych członków ich prowizorycznej karawany.

Eram przyglądał się swojemu narzeczonemu, który memlał pod nosem coraz to cudaczniejsze przezwiska kierowane pod adresem swojego Urrola. Teren, choć wciąż zasypywał mężczyznę pytaniami o jego samopoczucie i zjawiał się przy jego boku, ilekroć ten upadał czy zsuwał się z siodła, w rzeczywistości cieszył się zaangażowaniem, z jakim Eryk podchodził do każdej czynności. Przebywali na Rumai od dwóch miesięcy i wkrótce mieli wyruszyć w dalszą podróż. Perspektywa kolejnych cudów, jakie mieli na swojej drodze odkryć, napawał narzeczeństwo ekscytacją – każdego zarówno z odmiennych, jak i z podobnych powodów.

– Może jednak pojedziesz ze mną? Te zwierzęta po prostu czasami nie chcą być dosiadane. Nie ma w tym nic niezwykłego... – przekonywał Eram narzeczonego, oplatając rękoma jego barki. Podobało mu się jak jego ręce, odziane w ciasno opinające je rękawy koszuli, mogą swobodnie spoczywać na ciele mężczyzny. Uwielbiał różnice w ich wzroście, kiedy mógł spoglądać na Eryka, widząc zarówno jego twarz, jak i miejsce, w którym rozpoczynały się misternie zaplecione warkocze. Świadomość, że sam mógł mu je o poranku upiąć, napawała go dodatkowymi falami satysfakcji.

Ziemianin westchnął jeszcze tylko przeciągle, nim faktycznie podążył w stronę wierzchowca Erama. Teren nie zamierzał powstrzymywać partnera, jeśli ten zdecydowałby się kontynuować dalszą jazdę samodzielnie. Nie ukrywał jednak radości, gdy mógł podać narzeczonemu dłoń, a ten wsiadał na Urrola, by następnie samemu usiąść zaraz za nim.

Wśród obcych (LGBT+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz