- Wiec tak to sobie wymyśliłaś? Będziesz go prowokować? - pyta Lisette, kiedy przy basenie łapiemy ostatnie promienie słońca, przed zapowiadanym ochłodzeniem. Jutro jest poniedziałek, wiec nie zobaczymy się pewnie do końca tygodnia, bo jej rodzice są źli, że cały czas siedzi u brata. Od wujka dostałam zwolnienie na trzy tygodnie, więc jestem skazana na siedzenie w domu z Ryderem, który jakoś rzadko wychodzi z domu. Ogólnie cały weekend bardzo się stara, cały czas pilnuje, żebym jadła, ale nie narzuca się swoją osobą, ani nie próbuje dowiedzieć się, co takiego się stało, że nawet nie chce rozmawiać z rodzicami, w odróżnieniu od swojej siostry, która od dwóch dni wierci mi dziurę w brzuchu. Na razie udaje mi się ją zbyć, ale nie wiem, jak długo wytrzymam te naciski.
- Nie rozumiem, o czym mówisz? - odpowiadam z miną niewiniątka.
- O tym - mówi, podnosząc do góry szklankę z jakimś kolorowym drinkiem. - Wiesz, że nie pozwala mi pić, próbujesz go wkurzyć.
- Nie chcesz, to nie pij - mówię i próbuje zabrać jej szklankę, ale odsuwa ja poza mój zasięg.
- Już nic nie mówię - odpowiada ze śmiechem - Tylko trochę nie rozumiem, to ma być zemsta, doprowadzenie go do białej gorączki.
- Nie, nie chcę się na nim mścić, ale obiecał, że to się więcej nie powtórzy, więc sprawdzam, ile wytrzyma. - tłumaczę, mszczą się tylko słabi ludzie, poza tym nie chce, żeby cierpiał, chce, tylko żeby udowodnił, że mu zależy i że nigdy nie zrobi nic podobnego. - Poza tym twój brat dostał dwa miesiące okres próbnego i obiecałam, że postaram się mu to wybaczyć.
- Czyli, że niedługo będziecie razem? - pyta z entuzjazmem.
- Tego nie powiedziałam, nie rozumiem twojego toku myślenia. Jak...
- Nie przejmuj się, nikt nigdy nie wie, o co jej chodzi - przerywa mi głos dobiegający za mojego leżaka - Ona jest chyba z innej planety - mówi i obchodzi leżaki tak, że teraz stoi przede mną i zasłania mi słonce.
- Sam jesteś z innej planety - oburza się Lisette.
- Co masz w szklance? - pyta, ale nie czeka na odpowiedź, tylko zabiera ją jej i upija spory łyk.
- To tylko jeden drink - mów Lisette.
- Jeden? Zabroniłem wam pić - podnosi lekko głos, ale cały czas mówi do swojej siostry.
- A to dlaczego? - pyta z jeszcze większym oburzeniem, postanawiam się nie wtrącać i z rozbawieniem obserwuje kłótnie rodzeństwa.
- Bo ty jesteś na to zbyt nieodpowiedzialna - odpowiada jej - A tobie lekarz zabronił - dodaje, wskazując mnie palcem.
- Ja mam soczek - odpowiadam słodkim głosem. - Chcesz sprawdzić? - pytam, wstając z leżaka i podsuwam mu pod nos szklankę. On jednak nawet na nią nie patrzy, za to jego wzrok ląduje na moich piersiach, zakrytych tylko małym skrawkiem materiału. Zawstydzona tym szybko chwytam z leżaka ręcznik i się nim zakrywam.
- Wierze - mówi tylko i odwraca się w stronę Lisette - Kierowca na ciebie czeka. - informuje.
- Oki, ta ja się zmywam - mówi, idąc w stronę drzwi tarasowych - Widzimy się pewnie dopiero w sobotę - informuje, po czym znika w salonie.
- Ryder - wołam go, kiedy widzę, że też kieruje się w stronę drzwi - Powiedz mi, jak będziesz jechał dziś do klubu, to pojadę z tobą - informuje go i mijam w drzwiach tarasowych, ale nie jest mi dane koło niego przejść, bo Ryder chwyta mnie za ramię.
- Nigdzie nie jedziesz - mów stanowczo, przesuwając mnie tak, że stoję oparta o framugę.
- Ale ja nie pytałam o pozwolenie, tylko cię informuję. - mówię stanowczo, ale nie potrafię spojrzeć mu w oczy, bo wiem, że wtedy zmięknę.
- Nie zabiorę cię do klubu - odpowiada, po głosie słyszę, że jest zdenerwowany.
- I tak pojadę do klubu albo z tobą do twojego, albo sama gdzieś indziej. Nie masz prawa mówić mi co mam robić. - mówię ostrym tonem, o który bym się nie podejrzewała, dopiero po chwili orientuje się, co tak właściwie powiedziałam. Czekam na jakąś jego reakcję, ale nic nie następuje, dopiero po chwili słyszę jego śmiech.
- Wyglądasz jak przestraszony króliczek - drwi ze śmiechem - Pyskować umiesz, ale w oczy mi nie spojrzysz? - pyta, chwytając mnie za brodę, tym samy zmuszając mnie do tego, żebym spojrzała mu w oczy. - Przecież nic ci nie zrobię - mów głaszcząc mój policzek, a po chwili pochyla się ze wzrokiem wlepionym w moje usta. Pochyla głowę jeszcze niżej, a ja w ostatniej chwili wsuwam dłoń miedzy nasze usta i odpycham go lekko. Posłusznie odsuwa się, jednak mnie nie puszcza, uśmiecha się tak jak tylko on potrafi - Wkrótce zmiękniesz. - mówi pewny siebie.
- Tak na pewno tak będzie - mówię, uwalniając się z jego uścisku. - To jak będzie z tym klubem? - pytam słodkim tonem.
- Lara, to nie jest dobry pomysł... - zaczyna, ale przerywam mu.
- Proszę. Obiecuję, że będę grzeczna i nie tknę alkoholu. - mówię błagalnym tonem, wieszając się mu na ramieniu. - Mam dość siedzenia w domu.
- Dobrze, ale masz mnie słuchać. - mówi, grożąc mi palcem - A teraz idź się przebrać, za godzinę jedziemy.
RYDER
Godzinę później już wiem, że to był błąd. Najwyraźniej Larysa wzięła sobie za cel wyprowadzenie mnie z równowagi.
Kiedy schodzi na dół wygląda co najmniej na 5 lat więcej niż ma w rzeczywistości . Jej długie czarne włosy są ciasno związanie na czubku głowy, na twarzy ma mocny makijaż, jednak najgorsza okazuje się jej sukienka cekinowa na cienkich ramiączkach ledwo zakrywa jej pośladki.
- Nie wyjdziesz tak. - informuję ją od jak tylko staje przede mną - Ta sukienka jest tak krótka, że prawie widać ci majtki - oburzam się.
- No własnie prawie, to duża różnica - odpowiada patrząc na mnie hardo.
- Przebierz się - powtarzam jednak ona nie rusza się z miejsca, tylko wykrzywia swoje idealnie pomalowane na czerwono usta w kpiący uśmiech.
- Nie - mówi - Jadę tak. Im szybciej to zaakceptujesz tym szybciej pojedziemy.
- Nie waż się schylać - syczę tylko i podaje jej czarny płaszcz.
Kiedy piętnaście minut później jesteśmy w klubie, żałuję, że nie zamknąłem jej w domu. Mam ochotę zabić, każdego faceta, który na nią patrzy.
- Już żałuje, że cię tu wziąłem - informuję ją, obejmując ją w talii, tym samym informując wszystkich, że jest moja.
- Możesz mnie puścić? - pyta, próbując się odsunąć - Czuję się niezręcznie - dodaje, kiedy jej nie puszczam.
- Nie, nie mogę. Wszyscy muszą wiedzieć, że jesteś moja - mówię, prowadząc ją w stronę baru.
- Może jeszcze mnie obsikasz ? - proponuje.
- Myślę, że to wystarczy - mówię i zanim zdąży zrozumieć o co mi chodzi i zaprotestować, przyciągam ją do siebie i całuję.
Wyciskam w tego pocałunku maksimum przyjemności. Czuję smak jej warg, badam je językiem, aż nauczyłem się ich na pamięć. Obejmowałem ją mocno, więc dokładni czułem jej piersi na klatce. Uwalniam jej wargi i zaczynam całować szyję. Poczułem jak zaciska dłonie na moich ramionach i jeszcze bardziej przechyla głowę, dając mi lepszy dostęp. Tak cudownie mi ulegała. Wracam do jej ust i delikatnie je muskam.
- Tak, teraz wszyscy wiedzą, że jesteś moja.
______________________________________________
Zmieniłam zakończenie rozdziału, myślę, że to jest dużo lepsze.
Z góry przepraszam za tak długą nieobecność, ale miałam problemy rodzinne.
Wkrótce pojawi się nowy rozdział.

YOU ARE READING
Unperfect
RomanceOboje pochodzą z różnych światów. On kiedyś bardzo skrzywdzony przez najbliższych, teraz robi wszystko by to się nie powtórzyło. Jego osoba pomimo młodego wieku budzi strach, nikt nie chce mu podpaść, wszyscy schodzą mu z drogi. Dawno temu nauczył...