- Mówiłeś, że to domek letniskowy — mówię, gdy wysiadamy z samochodu, wspomniany wcześniej domek letniskowy okazuje się ogromną willą w stylu tudor. Cała przednia ściana budynku jest obrośnięta winoroślą, co dodawało niesamowitego charakteru całemu budynkowi. W oddali widać ciągnące się na co najmniej mile rzędy winogron. Krajobraz zapiera mi dech w piersiach. Powietrze wydaje się tu dużo cięższe niż w LA, a słońce uporczywie grzeje pomimo późnego już popołudnia.
- Podoba ci się ? - pyta Ryder, obejmując mnie od tyłu, odgarnia mi włosy i delikatnie całuje w szyję — Jest tu też stajnia — odwracam się w jego ramionach i obejmuję jego szyję.
- Pójdziemy pojeździć ? - pytam, długo już nie jeździłam, więc ta perspektywa niezmiernie mnie cieszy. - Proszę — robię błagalną minę, gdy widzę, że się wacha.
- Nie umiem jeździć — mówi i gestem dłoni każe mi iść do domu, gdzie już dawno zniknęła Lisette, mówiąc, że idzie się położyć, bo źle się czuje po podróży — I nie rób tych oczu smutnego pieska, bo to na mnie nie działa. - oznajmia, grożąc mi palcem.
- Ty i tak mi nigdy nie odmawiasz — przypominam ze śmiechem, wchodząc do domu. Wnętrze zachwyca jeszcze bardziej, w ogóle nie przypomina domu Rydera w LA, nie ma tu niepotrzebnego przepychu, dom jest urządzony ze smakiem, barokowe meble idealnie współgrają z ceglanymi ścianami, a rozpalony ogień w kominku tylko dodaje wnętrzu przytulności.
- A kiedy ty przestaniesz mi odmawiać? - pyta, popycha mnie pod ścianę i gwałtownie całuje, próbuję objąć go za szyję, ale chwyta moje nadgarstki i więzi moje ręce nad moją głową, trzymając je jedną ręką. Pogłębia pocałunek, wolną dłoń wsuwa mi pod koszulkę i gładzi mój bok.
- Ryder ! - damski głos sprawia, że się od siebie odrywamy, w wejściu do salonu stoi starsza pani i szeroko się do nas uśmiecha — Może najpierw mi ją przedstawisz, zanim ją zjesz. - Ryder odsuwa się ode mnie, podchodzi do kobiety i ją przytula.
- Cześć ciociu — mówi, całując ja w policzki.
- Kim jest ta młoda dama? - pyta, patrząc na mnie ciekawym wzrokiem. Ryder wyciąga do mnie rękę, kiedy podchodzę, obejmuję mnie w talii.
- Ciociu to moja dziewczyna Larysa, Lara moja ciocia Mery. - dokonuje prezentacji, ale ja skupiam się na tym, że po raz pierwszy nazwał mnie swoją dziewczyną.
- Miło mi panią poznać — mówię, wyciągając do niej rękę, ale ona ją totalnie ignoruje, tylko wyrywa mnie z objęć Rydera i mocno przytula.
- Jaka tam pani, mów mi ciociu — mówi nad wyraz entuzjastycznie i gwałtownie mnie od siebie odsuwa — Ale ty jesteś śliczna. Zrobię kolację. - i znika tak szybko, jak się pojawiła.
- To twoja ciocia ? - pytam z rozbawieniem.
- Właściwie nie jesteśmy spokrewnieni, ale jest z nami tak długo, że w sumie nazywamy ją ciocią. - tłumaczy, znów mnie obejmuje — Mam dla ciebie propozycje — mówiąc to, całuje mnie za uchem — Do kolacji jeszcze jakaś godzina, może dasz się namówić na wspólną kąpiel — proponuje, ale nie daje mi czasu na odpowiedz ani nawet na przemyślenie jego propozycji, pewnie sądzi, że odmówię i od razu mnie całuje mnie namiętnie. - Nie daj się prosić — szepcze w moje usta, po czym przenosi dłonie z mojej twarzy na tyłek i podnosi do góry, także jestem zmuszona zapleść mu nogi na biodrach, od razu, gdy to robię, kieruje się do góry.
Po chwili lądujemy, jak mniemam w naszej sypialni, tam stawia mnie na podłodze. Łapie mnie za rękę i prowadzi do łazienki. Pomieszczenie to totalnie odstaje od wystroju reszty domu, za to idealnie pasuje do Rydera, całe składa się z szarego marmuru i szkła. W samym centrum pomieszczenia stoi ogromna czarna wanna i to do niej podchodzi Ryder i odkręca wodę, po czym odwraca się do mnie.
- Nie panikuj, nie zrobię nic czego nie chcesz — jego ton i sposób, w jaki do mnie podchodzi, powoli jakby bał się, że w każdej chwili mogę uciec, sugeruje, że nie udało mi się ukryć strachu. Już jakiś czas temu uznałam, że jestem gotowa to z nim zrobić, ale po naszej rozmowie już nie jestem tego taka pewna. Jasne dalej go kocham, ale coś przede mną ukrywa i w dodatku jest pewny, że gdy się dowiem, to go zostawię. Więc nie wiem, czy w obecnej sytuacji iście z nim do łóżka jest dobrym posunięciem — Nie myśl za dużo — mówi, jakby wiedział co się w tym momencie dzieje w mojej głowie, jakimś cudem on zawsze to wie.
Tymczasem Ryder chwyta brzegi mojej koszulki i ściąga mi ją przez głowę. Całuje przeciągle moje usta, po czym zaczyna odpinać zamek moich spodni i zaczyna zsuwać je z moich bioder. Widzę na jego twarzy cień uśmiechu, kiedy pomagam mu je całkowicie zdjąć, po czym lądują na podłodze obok mojej koszulce. Zostaje w samej koronkowej niebieskiej bieliźnie, podnosi się z kolan i odsuwa krok, po czym dokładnie ilustruje moje ciało.
Kładzie mi dłonie na talii i sunie nimi w górę do zapięcia stanika, odpinając go. Przesuwa dłonie wyżej, chwytając ramiączka.
- Mogę? - pyta, kiwam głową na znak zgody.
Nie panikuj, kretynko, przecież tego chcesz, powtarzam sobie w myślach, co wcale nie sprawia, że staje się odważniejsza, wiec, kiedy mój stanik ląduje obok spodni, mam ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie, jednak on mi na to nie pozwala, jego ramiona dalej mnie obejmują. Nie udaje mi się powstrzymać kompromitującego jęku, kiedy jedna z jego dłoni zamyka się na mojej piersi i zaczyn pieścić sutek.
- Podoba ci się?- pyta, muskając mój policzek ustami, puszcza moją pierś i sunie dłońmi w dół mojego ciała, zatrzymuje się, dopiero gdy jego dłoń zahacza o gumkę majtek — Myślę, że je też powinniśmy zdjąć — mówi, klękając w tej pozycji jego twarz znajduje się na wysokości moich i właśnie tam składa delikatny pocałunek, dotykając nosem mojej cipki. Drgam pod wpływem uczucia, jakie wywołuje w mnie ten dotyk. Po chwili majtki lądują obok reszty moich ubrań, a ja stoję przed nim naga, tymczasem on nadal jest kompletnie ubrany, co chyba sprawia, że jestem jeszcze bardziej zawstydzona.
Wstaje i prowadzi mnie do wanny, która w międzyczasie zdążyła zapełnić się wodą, pomaga mi do niej wejść, gdy siadam, czuję się trochę lepiej, ponieważ piana praktycznie całą mnie zasłania.
- Pójdę po wino, co ty na to? Lara, masz ochotę ? - ponagla.
- Tak, chętnie się napiję — odpowiadam zachrypniętym głosem.
Wraca po dosłownie 5 minutach z butelką wina i dwoma kieliszkami, stawia je na stoliku obok wanny, po czym zaczyna się rozbierać. Nie mogę oderwać od niego oczu, dopóki nie zaczyna ściągać bokserek, wtedy automatycznie spuszczam wzrok. Czuje jego dłoń na swojej twarzy, zmusza mnie, żebym na niego spojrzała, nadal ma na sobie bokserki.
- Ty to zrób — mówi rozkazującym tonem, wzdycha, kiedy kręcę przecząco głową i cała oblewam się rumieńcem na samą myśl, że miałabym to zrobić — Nawet nie wiesz jak cholernie kręci mnie ta twoja niewinność — mówi ze śmiechem, podnosi mnie, a ja wychodzę z wanny, cała ociekając wodą.
- Tak, śmiej się ze mnie — mówię, uderzając do w ramię i delikatnie się uśmiecham, widząc to, głaszcze mój policzek.
- O proszę, uśmiechamy się, czyli nie jest tak źle. - mówi z rozbawieniem, po czym dodaje już nieco poważniej — Powiedziałaś, że chcesz, żebym to ja był pierwszy — przypomina mi — Jeśli nadal tak jest, to będzie ci łatwiej później, jeśli już teraz oswoisz się z moim ciałem.
Niepewnie kładę mu ręce na biodrach i chwytam brzegi jego bielizny. Kiedy zsuwam ją w dół jego bioder, staram się patrzeć wszędzie tylko nie przed siebie, ale w końcu moja ciekawość wygrywa i w końcu zerkam na jego dumnie sterczącego penisa, jest długi i gruby, a ja mimochodem myślę o tym, jak bardzo będzie bolało, gdy we mnie wejdzie.
- Nie myśl o tym, kiedy już się zdecydujesz, przysięgam, że będę delikatny — podnosi mnie z kolan i przytula mnie do siebie, kiedy moje nagie piersi stykają się z jego skórą, przechodzi mnie dreszcz.
- Wiem.
YOU ARE READING
Unperfect
Lãng mạnOboje pochodzą z różnych światów. On kiedyś bardzo skrzywdzony przez najbliższych, teraz robi wszystko by to się nie powtórzyło. Jego osoba pomimo młodego wieku budzi strach, nikt nie chce mu podpaść, wszyscy schodzą mu z drogi. Dawno temu nauczył...