10

1K 62 6
                                    

-Mieszkać ze mną chcesz, ale rozmawiać nie będziemy? - po raz setny pada to samo pytanie, a ja jak zawsze je ignoruje i dalej przeglądam Instagrama. Jutro wychodzę ze szpitali i coraz bardziej żałuje, że podjęłam taką decyzję. Nie wiem, czy dam radę z nim mieszkać. Odkąd leżę w szpitalu, a to już dwa tygodnie, jest tu prawie codziennie, za każdym razem przyjeżdża z kwiatami i przeprasza za tamto. Wiem, że jak tak dalej pójdzie, to nie będę w stanie długo się na niego gniewać. - Larysa - łagodny głos wyrywa mnie z zamyślenia.

- Skąd mam mieć pewność, że kiedy znowu cię czymś wkurzę, to to się nie powtórzy? - pytam, przesuwając się na drugi koniec szpitalnego łóżka, kiedy on na nim siada.

- Obiecuje...

- Obiecujesz? - pytam z drwiną, przerywając mu - Obiecujesz, że nie stracisz kontroli? Nie wiem, czy wiesz, ale utrata kontroli polega na tym, że tego nie kontrolujesz. Pomyślałeś chociaż przez chwilę, co by się stało, gdyby Cash cię wtedy nie odciągną? - pytam.

- Larysa, proszę cię - mówi błagalnym tonem, łapiąc mnie za rękę - Obiecałaś, że jak pozwolę ci u mnie zamieszkać, ty postarasz się mi wybaczyć - przypomina, składając delikatny pocałunek na wierzchu mojej dłoni.

- Ale po co ci moje wybaczenie? Czego tak właściwie ode mnie chcesz? - pytam, przecież jestem tylko przyjaciółką jego siostry, nie musi zgadzać się na to, abym u niego zamieszkała, nie szukać wybaczenie. Więc o co mu chodzi?

- Nie potrafię wyrzucić cię z głowy, a uwierz mi, próbowałem. Potrzebuje cię - odpowiada, a ja nie wiem co mam odpowiedzieć, nie spodziewałam się takiego wyznania - Wybaczysz mi? - pyta, przesuwając się bliżej i jedną rękę przekłada przez moją talię, zakleszczając, mnie w swoich ramionach. - Daj mi szansę.

- Dobrze - szepczę, w jego oczach widzę, przebłysk radości, pochyla się, próbując mnie pocałować, ale przekręcam głowę i trafia w policzek.

- Co jest? - pyta zdziwiony - Nie mogę pocałować własnej dziewczyny?

- Powiedziałam, że spróbuje ci wybaczyć, a nie, że jesteśmy razem. Dam ci dwa miesiące okresu próbnego, jeśli w tym czasie nie zrobisz nic dziwnego, to możemy spróbować - odpowiadam na jednym wdechu i obserwuję jego reakcję.

- Co ci się stało? Wcześniej bałaś się do mnie odezwać, a teraz stawiasz mi warunki? - pyta, głaszcząc mój policzek.

- Powiedziałeś, że powinnam nauczyć się stawiać, postanowiłam, że zacznę od ciebie, poza tym właśnie wyprowadziłam się od rodziców. - odpowiadam, wzruszając ramionami.

- Dobrze ci idzie - mówi, wstając - Podobała ci się kolia? - pyta.

- Nie wiem. Moja mama ją wzięła. - odpowiadam.

- Dlaczego? - pyta, wracając na swoje miejsce.

- Bo jej ją dałam. - odpowiadam, obserwując jego reakcję.

- Dlaczego? - powtarza.

- Bo nie pozwolę ci odkupić win, za pieniądze - odpowiadam, a on wybucha śmiechem i wstaje, zakładając marynarkę.

- Muszę iść - mówi i całuje mnie w czoło, robi tak za każdym razem, kiedy wychodzi. - Przyjadę jutro po ciebie z Lisette.

- Ryder - wołam go, kiedy jest już przy drzwiach - Niczego ci nie ułatwię. - mówię ze słodkim uśmiechem, ale on tylko odpowiada mi tym samym i wychodzi.

On jeszcze o tym nie wie, ale niedługo nie będzie się tak cieszył. Zrobię wszystko, żeby go sprowokować. Poza tym chyba wreszcie pora, żeby wykorzystać swoje atuty, jeszcze pożałuje tego, że zgodził się, żebym z nim zamieszkała.

***

Kiedy następnego dnia po mnie przyjeżdża, muszę szczękę zbierać z ziemi. Pierwszy raz widzę go bez garnituru, za to mną na sobie czarne jeansy i białą koszulkę, a jego ramiona są całe pokryte tatuażami.

- Masz tatuaże? - pytam, dotykając jego ramion, kiedy pochyla się, żeby pocałować mnie w czoło.

- Nie wiedziałaś ? - pyta zdziwiony - Mam nadzieje, że ci nie przeszkadzają.

- Nie, są cudowne - mówię, dalej wodząc dłońmi po jego ramionach.

- Gotowa? - pyta, akurat, kiedy do sali wchodzi mój lekarz.

- Mam twój wypis - mówi, podając go - Mam nadzieje, że więcej nie wpadniesz na taki pomysł. A i był u mnie twój tata, spotkaj się z nim.

- Nie mam ochoty wujku - odpowiadam i wychodzę z sali.

Milczę przez całą drogę do domu ani Lisette, ani Ryder nie nie próbują ze mną rozmawiać, za co jestem wdzięczna. Jak on może ode mnie wymagać rozmowy? Po tym, co mu powiedziałam, powinien stanąć po mojej stronie i wyrzucić ją z domu, ale nie tak jak każdy ma w dupie moje uczucia. Był dwa razy w szpitalu, ale zabroniłam lekarzom wpuszczać go do mnie. Matki nie był, tylko dzwoniła do mnie, a kiedy nie odebrałam, napisała mi SMS, że pożałuję tego, że powiedziałam ojcu o tej sytuacji z fotografem. W ogóle się tym nie przejmuje, a przynajmniej staram się to sobie wmówić. Niby wiem, że niewiele może mi zrobić, ale jednak. Choć muszę przyznać, że świadomość, że będę mieszkać u człowieka, którego boi się całe LA, trochę mi pomaga, w końcu co ona może? Odwiedzili mnie rodzice ojca i próbowali namówić na powrót do domu, ale nie zamierzam ich słuchać, jeśli tam wrócę, znowu będzie to samo, albo nawet gorzej. Najbardziej chciałabym zamieszkać z rodzicami matki, babcia jest cudowna, ale to oznacza przeprowadzkę do Włoch, więc z braku laku, zostaje mi Ryder, co w sumie jak teraz myślę, nie jest taką złą opcją, bo wiem, że on nie pozwoli mnie skrzywdzić, o ile oczywiście nie zrobi tego sam.

- Jesteśmy - odzywa się Ryder, kiedy otwiera mi drzwi, nawet nie zauważyłam, że stanieliśmy pod domem. - W porządku? - pyta.

- Tak, ale chyba muszę się położyć - odpowiadam, wysiadając z klimatyzowanego auta, na dworze jest tak ciepło, że robi mi się słabo. Chwytam Rydera za ramię, a on obejmuje mnie w talii i prowadzi do domu, a następnie do pokoju.

- Poleż - mówi, kiedy pomaga mi się położyć - Przyniosę ci coś do picia i jedzenia. - po chwili wraca z tacą, na której znajdują się naleśniki i sok.

- Nie jestem głodna - mówię, opróżniając szklankę do pusta.

- Słyszałaś lekarza, masz anemie, musisz jeść - odpowiada, podsuwając mi bliżej talerz - Chociaż jeden, moja gosposia je zrobiła, są naprawdę dobre.

- Tylko jeden - odpowiadam i biorę się za jedzenie, ma rację, są naprawdę dobre.

- Nie wiem, co się stało, że nie chcesz wracać do ojca, ale obiecuję ci, że nie pozwolę im cię skrzywdzić.

_____________________________

Dziś trochę krócej, ale mam nadzieję, że się podoba?

UnperfectWhere stories live. Discover now