2

1.4K 66 13
                                    

Dzień przeprowadzki
Pov Payton
Menadżerowie i kierowca odwieźli nas do domu ok. godz. 10:00. Wcześniej odebraliśmy kartę-klucz. Weszliśmy do domu i zaczęliśmy się rozglądać. Obejrzeliśmy wszytskie pomieszczenia i zaczeliśmy dobierać pokoje.
- Uuu - zareagowali wszyscy na widok pierwszego pokoju.
- Ten jest super. Ja... - mówił Sam.
- Mój pokój - przerwałem mu z uśmiechem.
Przeszliśmy do następnego pokoju
- Ooo - zachwycili się wszyscy wchodząc do drugiej sypialni.
-Ten jest lepszy. Ja.. -zaczął Sam.
- Jest mój - dokończył Jackson - Niesamowity pokój.
Pokój jako pierwszy opuścił wkurzony Sam, a za nim poszliśmy my. Sam i Chase dobrali swoje pokoje, a my czekaliśmy na nich w pokoju rozrywki.
- To miejsce jest super - stwierdził Sam biorąc piłkę z automatu do koszykówki.
- Payt, jesteś pewny, że to był dom twojego dziadka? - dodał Chase - wygląda zbyt ładnie i nowo.
- Mama go wyremontowała, bo był zaniedbany. - dokończył Payton - Myślę, że trochę zaszalała.
- To spokojna okolica. Idealne miejsce do zostania na jakiś czas - powiedział Jackson.
Chase i Sam poszli przed dom po nasze bagaże i odołożyli je do odpowiednich pokoi, a Jackson i ja zaszliśmy do ogrodu po jeszcze kilka kartonów z rzeczami do domu. Kartony postawiliśmy w salonie, gdzie czekała na nas reszta.
- Chłopacy, myślę, że coś tu pachnie - powiedział Sam.
- Pachnie ładnie - dodał Chase.
- Może menadżerowie coś przynieśli - ciągnął Jackson.
Postanowiłem pójść to sprawdzić, a za mną poszła zgraja.
- Jestem głodny. Taki głodny - mówił Chase do siebie.
Szliśmy za zapachem.
- Pachnie tak ładnie - stwierdziłem.
Doszliśmy do kuchni, ale od razu cofnęliśmy się po zobaczeniu zajadającej się dziewczyny.
- Hej, Ktoś je ciasto - wyszeptał Sam.
- Co? - zapytał Chase.
- Kto? - dopowiedział Jackson.
- Ciasto? - zapytałem.
Po chwili dziewczyna zaczęła kaszleć i się krztusić. Zaczęła się rozglądać a, jej wzrok zatrzymał się na lodówce.
- Patrz na to - powiedziałem.
- Hej?! To nasza lodówka - stwierdził oburzony Sam patrząc na otwierające się drzwi chłodziarki.
- Rusz się - szepnąłem.
Wyszedłem zza framugi drzwi, a za mną ruszyli chłopcy. Staliśmy naprzeciwko niej. Nadal popijając wodę spojrzała na nas.
- Kim jesteś? - zapytałem.
Od razu po tych słowach poleciał na mnie strumień wody z jej ust. Czerwona i wystraszona spytała cicho:
- W porządku?
Nie dostała odpowiedzi.
Pov Sunny
Chłopcy za nim zaczeli się śmiać przez co zagłuszyli moje pytanie. Wystraszona patrzyłam raz na butelke wody, raz na Paytona. Co? Co? Co jest grane? Dlaczego oni są tutaj? I dlaczego naplułam na niego? Co mam zrobić? - zdawałam sobie pytania.
Przerażona chciałam dać mu ręcznik, ale stałam jak wryta.
- Mama kazała mi przynieść.. - zaczęłam się cicho jąkać, ale nikt mnie nie usłyszał.
Odstawiłam wodę na blat w kuchni.
Po prostu pójdę sobie stąd - pomyślałam. Ominęłam grupkę chłopców.
- Nie mamy żadnych chusteczek - stwierdził Sam.
- Do cholery! - krzyknął Payton.
- Po prostu wyjdę - powiedziałam przechodząc przez drzwi.
Wychodząc słyszałam tylko:
- To nasza sąsiadka? Co za dziwaczka - z ust Sama.
Szybko pobiegałam w stronę domu. I wbiegłam do pokoju brata. Złapałam go za buzie i mówiłam:
- Hej, ty, ty.. Wiedziałeś, kto wprowadził się obok?
- Tak. Ci brzydale - odpowiedział.
Zmieszana tą sytuacją poszłam do mojego pokoju. Wzięłam laptopa i po kolei wpisywałam imiona i nazwiska chłopaków z sąsiedztwa.
- Nie ma mowy! To nie mogą być oni! - powtarzałam sobie - Co mam teraz zrobić? Moja twarz jest taka czerwona, zaraz wybuchnie.
Postanowiłam zadzwonić po Amy i opowiedziałam jej w skrócie o sytuacji, która miała przed chwilą miejsce. Dziewczyna oznajmiła, że będzie za 5 minut, a ja schyliłam się pod łóżko i wyjęłam z pod niego malutką lornetkę. Wiem, że to źle kogoś podglądać, ale to było silniejsze ode mnie. Usiadłam na oknie i przyłożyłam lornetkę do oczu.
- Świątynia Bogów zasługuje na takiego widza jak ja! - powiedziałam sama do siebie.
W tym momencie do pokoju weszła Amy, a ja lornetkę schowałam za plecy.
- Cześć. To wyraz naszej kilku-letniej przyjaźni. - powiedziała podając mi swoją lornetkę.
- Nie mogę tego użyć. To złe - powiedziałam do przyjaciółki i lekko odepchnęłam lornetkę.
- Nie mogę uwierzyć, że mieszkasz obok nich - mówiła uradowana. Usiadła obok mnie i kontynuowała - Dobrze. Powiedzmy, że ocaliłaś świat i to twoja nagroda. Nie powinnaś marnować takiej okazji. Użyj tego i przywyknij do ich twarzy. W końcu to twoi nowi sąsiedzi.
- Tak myślisz? - ciągnęłam - Też tak pomyślałam. Ta - da! - krzyknęłam i pokazałam lornetkę przyjaciółce.
- Robiłaś to za nim przyszłam, prawda? - mówiła dalej - Przy okazji, jak było? Widziałaś ich osobiście.
- Właściwie.. Spójrz sama - wybrnęłam.
Obie patrzyłyśmy na sąsiadów już od około 2 godziny, ciągle zasypując ich komplementami. Nie widziałyśmy tylko Paytona. Zapewne nie był w humorze przez ostatnią akcje. Wtedy i ja straciłam chęć do podglądania chłopaków. Zeszłam z okna i usiadłam na podłodze.
- Nie! Zepsułam wszystko! - krzyczałam.
- Czekaj - powiedziała Amy.
Po chwili wróciła z masą jedzenia w rękach.
- Tak. Masz rację - powiedziałam i usiadłam na swoim miejscu - Co z tego, że popsułam. Jak długo mogę to robić, będę to robiła 24/7.
- Szkoda, że nie mogę zobaczyć ich wszytskich - posmutniała moja kompanka.
W tym momencie do pokoju weszła moja mama. Lornetki odruchowo poszły za plecy.
- Więc to tu podziały się łakocie - powiedziała ze śmiechem.
- Odniosę je zaraz do kuchni - powiedziałam uśmiechnięta.
- Amy, wciąż tu jesteś? Rodzice się nie martwią? Już późno - martwiła się kobieta.
- Ma Pani rację - odpowiedziała dziewczyna zabierając swoje rzeczy.
- Odprowadzę cię chociaż do drzwi - powiedziałam zbierając słodycze.
- Do widzenia - pożegnała się moja przyjaciółka.
- Cześć, Amy - odpowiedziała mama i poszła w stronę swojej sypialni.
Odłożyłam jedzenie do kuchni i pożegnałam koleżankę, a sama wróciłam do podglądania. Chłopcy rozmawiali z kimś przez video chat. Skończyli rozmawiać i stało się coś bardzo dziwnego. Chase położył się na kanapie, a na nim oparty o łokciach leżał Sam. Twarze chłopców dzieliły milimetry. Co? Czyżby.. - myślałam. Wtedy prędko usiadłam na ziemi.
- Nie spodziewałam się tak prowokacyjnej sceny - powiedziałam do siebie.
Mimo tego z ciekawości powoli wstałam z podłoża. Przełknęłam ślinę i wytrzeszczyłam oczy. Chłopcy namiętnie się całowali. Po chwili zobaczyłam zasuwające się automatycznie zasłony i machającego mi Jacksona z uśmiechem. Weszłam w głąb pokoju i zapytałam siebie:
- Oni.. widzieli mnie?
Niepewnie podeszłam do okna. Nagle zasłony uchyliły się a między nimi ujrzałam zdenerwowanego Paytona. Patrzyłam na niego przerażona, a on ze złością na mnie.
_______________________________________

Payton next door/Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz