14

574 45 24
                                    

Nagle ze schodów zszedł Payton, więc nasze spojrzenia zwróciły się ku niemu. Chciałam coś powiedzieć, lecz przerwał mi Jack:
- Spójrz na mnie. Powiedziałem: spójrz na mnie.
Skołowana spojrzałam na chłopaka.
- Kiedy patrzę ci w oczy, w końcu jestem spokojny - kontynuował.
Payt oparł się o ścianę i popijając wodę, patrzył na tę sytuację. Nadal nie wiedziałam, co się dzieje.
- Powiedz swoją kwestię - uświadomił mnie Jackson.
- Ach. Nie zbliżaj się. Jeszcze jeden krok... Co było dalej? - powiedziałam.
- Próba? - zapytał Payton.
- Tak - ciągnął Jack - Sunny, skończyliśmy na dzisiaj. Pomóż mi też następnym razem.
Twierdząco pokiwałam głową.
- Okej. Skończyliśmy na dzisiaj - odparłam i spojrzałam na Paytona.
- Czy nie byłeś przez całą noc na planie filmowym? - spytał Payt.
- Tak. Nie mogę wejść w rolę, kiedy gram z chłopakiem. I Sunny akurat jest tutaj...- odpowiedział Jack.
- Pracowałeś całą noc. Idz spać - powiedział chłodno.
Wstałam z kanapy i zapytałam Payta:
- Jak się czujesz? Lepiej?
- Jeśli przyszłaś do pracy, to pracuj - odpowiedział oschle.
- Racja, powinnam wrócić do pracy - powiedziałam nieco zasmucona i odeszłam.
Postanowiłam iść do salonu rozrywki to przemyśleć. Usiadłam na sofie i wtuliłam się w poduszkę obok mnie.
- Czy to znaczy, że jestem Jacksona... - pomyślałam o chwilach, kiedy pomagałam mu w nauce roli - Jacksona... Stałym partnerem ćwiczeń!? - krzyknąłem.
Jednym ruchem podniosłam się z kanapy i powiedziałam:
- Po tych wszystkich latach rytualnego  oglądania dram w końcu otrzymałam zapłatę.
Byłam prze szczęśliwa.
- Granie? Mogę to robić - stwierdziłam.
Pov Payton
Siedząc przy biurku i grając na gitarze w mojej sypialni, rozmyślam nad przeszłością.
9 lat wcześniej.
Radosny, 7-letni ja kieruję się na osiedlowy plac zabaw. Docieram na miejsce i widzę zapłakaną dziewczynkę siedzącą na jednej ze zjeżdżalni. Podszedłem bliżej niej i zauważyłem, że jest to dziewczyna z mojej klasy. Spojrzała na mnie z buzią mokrą od łez.
- Dlaczego płaczesz? - spytałem.
- Lucas zabrał mi misia - odpowiedziała nadal płacząc.
- Przestań płakać. Przestań - ciągnąłem - zachowujesz się jak dziecko. Czego chcesz? Mam go odzyskać? Wtedy przestaniesz płakać.
Pokiwała tylko twierdząco głową.
- Dobrze, poczekaj - usmiechnąłem się ciepło w jej stronę.
Spojrzałem na chłopaka. Stał ze swoją trójką przyjaciół, a w ręce trzymał pluszaka.
- Hej, Lucas! - krzyknąłem i ruszyłem w jego stronę. Po wszystkim oddałem zabawkę dziewczynce i wróciłem do zabawy. Minął jakiś kwadrans od tamtych zdarzeń. Byłem w połowie drabinki, gdy nagle podeszła do mnie dziewczyna od misia. Puściłem się i stanąłem naprzeciwko niej.
- To dla ciebie - powiedziała i dała mi rysunek - dziękuję, że mi pomogłeś.
- To ja? - spojrzałem na rysunek chłopca z pluszowym misiem w ręku.
Dziewczyna kiwnęła głową, na co się szczerze usmiechnąłem.
Czas aktualny
- Dziadku. Czy Sunny udaje, że mnie nie zna? Czy jest nierozgarnięta? - spojrzałem na rysunek od dziewczynki z dzieciństwa - Jak może mnie nie poznawać?
Pomyślałem o każdym razie kiedy próbowałem ją w tym uświadomić. Cmoknąłem i stwierdziłem, że jest po prostu głupia. Chwyciłem zdjęcie przedstawiające mnie i dziadka z przed 8 lat.
- Nie mam pojęcia, gdzie zrobiono to zdjęcie - powiedziałem do siebie i znów zacząłem rozmyślać.
Pov Jackson
Siedzę w salonie i udaję, że czytam czasopismo, a Sunny zmiata kurze obok mnie. Co jakiś czas nasze spojrzenia spotykają się niepewnie i chwilowo. Powinniśmy porozmawiać o wczorajszych wydarzeniach - pomyślałem.
Pov Sunny
Już zdenerwowana zmiatam kurz. Nie mogę sprzątać tego kurzu z szafki w nieskończoność. Nie będzie dzisiaj ćwiczył? Przyszłam przygotowana. Nie zbliżaj się - myślałam.
Pov Jackson
Uznałem, że to czas. Okej. Powinienem coś powiedzieć - stwierdziłem. Wstałem z kanapy i ruszyłem do dziewczyny.
Pov Sunny
Zauważyłam, że Jack idzie w moim kierunku. Och, w końcu. Nie zbliżaj się. Nie zbliżaj się - powtarzałam kwestię.
- Hej... - zaczął chłopak.
- Nie zbliżaj się! - krzyknęłam.
Nastała niekomfortowa chwila ciszy, którą przerwałam wystraszona:
- To jakoś tak samo wyszło...
- Dziewczyno Gastonio! - zawołał Payt.
- Tak, idę! - odkrzyknęłam.
Podałam do rąk Jacksona miotełkę do kurzu i zażenowana uciekłam na górę. Ale na górze wcale nie było lepiej.
- Spójrz, tutaj wciąż jest kurz - powiedział Payton, wskazując na biurko.
Maruda, zrzęda - pomyślałam.
- Jestem bardzo wrażliwy. Mam alergię na kurz od SIÓDMEGO ROKU ŻYCIA. Słyszysz mnie? Od kiedy miałem 7 LAT i śpiewałem "What makes you beautiful" One Direction.
Słyszę cię Panie Moormeier - mówiłam w myślach.
- A przy okazji, wyrzuciłaś ten papier, który tu był? - zapytał.
- Myślałam, że to śmieć - odpowiedziałam.
- Śmieć? Zawsze wyrzucam śmieci do kosza. Robię to od 7 ROKU ŻYCIA. Ubierałem białą koszulkę, ogrodniczki i beret. I kochałam grać w berka. Ale nawet wtedy miałem w zwyczaju tak robić.
Chłopak czule się uśmiechnął, a mnie oświeciło.
Pov Payton
Prościej się nie da. Pamiętasz mnie teraz, Sunny? - myślałem.
Pov Sunny
Co? Jest taki porządny od małego? - wreszcie zrozumiałam.
- Postaram się bardziej - powiedziałam spokojnie.
- To wszytsko, co masz do powiedzenia? - zapytał nieco załamany.
- Spróbuję być bardziej profesjonalną osobą sprzątającą. Powinnam iść. Skończyło się prać.
Gdy ruszyłam w kierunku drzwi, drogę zablokowała mi silna ręka chłopaka oparta o ścianę. Chłopak stał nade mną, więc spojrzałam w jego stronę ze zdziwieniem.
- Naprawdę jesteś taka nierozgarnięta? - zapytał, patrząc mi w oczy.
Przełknęłam ślinę.
_______________________________________

Przez koronaferie wreszcie miałam chwilę na ogarnięcie rozdziału. Bardzo was przepraszam za moją zerową aktywność...;( I dziękuję wam bardzo za prawie 12k wyświetleń i 630 gwiazdek ♡o♡. Postaram się coś ogarnąć w czasie wolnego.

Trzymajcie się tam bąble
Olga

Payton next door/Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz