7

1K 67 32
                                    

- Sunny - powtórzył chłopak - Jesteś Sunny, prawda?
Przełknęłam ślinę. Skąd on wie? - pomyślałam.
- Co? Wyglądam na wystarczająco niedbałego, żeby nie znać swoich pracowników? - zapytał.
Nie - pomyślałam i zmarszczyłam brwi.
- Co poczułaś gdy zawołałem cię po imieniu? - dopytywał.
Przerażenie. Ekscytację. Powiedział moje imię trzy razy. Niesamowite. Uhonorowanie - rozmyślałam.
Payt uśmiechnął się, ale po chwili jego mina zrzedła.
- Zostałam uhonorowana? - odpowiedziałam niepewnie.
Parsknął śmiechem i dodał:
- Zapomnij. Po prostu idź.
Czy on właśnie mi powiedział, żebym dalej pracowała? - zastanawiałam się.
- I kto powiedział, że możesz zrezygnować? - ciągnął - przyjmuje twoje wcześniejsze przeprosiny. Co do nieporozumienia, zobaczymy czy jakieś zaszło.
On chce żebym dalej pracowała - myślałam. Kiwnęłam twierdząco głową i wyszłam z pomieszczenia. Odłożyłam rzeczy sprzątające do schowka i opuściłam budynek. Wróciłam do domu i resztę dnia spędziłam z bratem. Później wróciła mama i wspólnie zjedliśmy kolację. Na koniec dnia odbyłam moją rutynę i zasnęłam.

Obudziłam się o dość wczesnej godzinie, więc miałam spokojny poranek. Powylegiwałam się w łożku. Przejrzałam social media. Zjadłam zwykłe śniadanie. Odbyłam poranną rutynę i wróciłam do łóżka. Miałam jeszcze czas. Na mój telefon przyszła wiadomość:

Nieznany

Przyjdź do pracy o 3-ciej. Przygotuj się do inicjacji. Payton.

- Inicjacja? Dla nieetatowego pracownika? Na co mam być przygotowana? Co oni planują? - pytałam, samą siebie.
W mojej głowię pojawiła się masa wizji.
- Tak nie może być.. To znaczy, że chłopaki przeprowadzą ze mną wywiad?- zapytałam.
Spuściłam głowę ze smutku. Przemyślałam tę propozycję, a po chwili podniosłam się uradowana.
- Jestem taka szczęśliwa! - krzyknęłam.
Od razu pobiegłam do garderoby i wybrałam ubrania.
- Nawet jeśli na koniec mnie zwolnią, muszę tam pójść - powtarzałam do mojego odbicia lustrzanego.
Spojrzałam na zegarek.
- Już prawie czas - powiedziałam.
Westchnęłam głęboko i dodałam:
- A zresztą. Po prostu pójdę.
Pov Jacob
Z rana wyszedłem pobiegać. Stałem na trawniku i zacząłem rozgrzewkę. Po chwili na chodniku obok stała trójka nastolatek
- Jestem tego pewna - powtarzała jedna z nich, wskazując na dom nowych sąsiadów.
- Co jeśli się mylisz? - zapytała druga.
- Jestem pewna. Tym razem mam rację. To to miejsce - odpowiedziała pierwsza.
Nagle ich spojrzenia skupiły się na mnie. Gromadka dziewczyn podbiegła do mnie.
- Przepraszam - krzyknęły wszytskie na raz.
- Mieszka tutaj Jackson Felt? - ciągnęła jedna z nich - Payton Moormeier?
- Sam Hurley. Wprowadził się tutaj, prawda? - dopytywała następna.
Stałem oszołomiony.
- Chase Hudson? Spójrz na niego. Nic nie wie. Musimy się mylić - powiedziała szatynka.
- No dalej - pośpieszała mnie, któraś.
- Odpowiedz - nakazała jedna.
Czemu tak bardzo chcą ich spotkać? - zastanawiałem się.
- Znowu? Myślę, że się mylimy - oznajmiła najniższa dziewczyna.
- Chodźmy - zaproponowała blondynka.
- Okej, ale on jest trochę dziwny - dopowiedziała ostatnia.
Zrezygnowałem z biegania i ruszyłem do pokoju. Zacząłem wpisywać imiona i nazwiska, które zapamiętałem. Chwilę poczytałem i zrozumiałem.
Pov Sunny
Chwyciłam telefon i klucze, po czym wyszłam z pomieszczenia i zeszłam na dół. Przy stole w kuchni siedział Jacob.
- Gdzie idziesz? - zapytał gdy ja zakładałam buty.
- Do pracy - odpowiedziałam.
- Nie idź tam. Jesteś głupia? Ten dom to nie miejsce, do którego możesz po prostu wejść i wrócić - zaprotestował.
- Domyśliłeś się? - spytałam zdziwiona.
- Już wiesz? I nadal tam idziesz? - zapytał.
- To trochę dziwne. Są rozpoznawalni i wymagający, ale dobrze płacą - odpowiedziałam, wstając.
- Jesteś pewna? Mogą się Tobą zabawić - ostrzegał bliźniak, wstając od stołu.
- Potrafię zadbać o siebie. Więc rusz się, szalony chłopcze, bo z każdym dniem jesteś dziwniejszy - odpowiedziałam, łapiąc go za poliki.
- Jesteś pewna? Proszę wróć żywa - zażartował i mnie przytulił.
Wyszłam z objęć bliźniaka i udałam się do domu obok. Przywitał mnie Jackson i zaprowadził do salonu. Z przerażeniem stałam pośród, siedzących na kanapie chłopców.
- Usiądź - powiedział miło Jack.
Po czym poddenerwowana usiadłam na fotelu za mną.
- Nie denerwuj się. Już wiesz kim jesteśmy. Więc przedstaw się nam - uspokajał mnie Sam.
Przełknęłam ślinę i zaczęłam mówić:
- Nazywam się Sunny Morgan. Mam 15 lat. Uczęszczam do szkoły wyższej, ale teraz są wakacje. Mama dała mi tą pracę - mówiłam niepewnie.
- Gdzie się urodziłaś? - spytał po chwili Payton.
Nie zdążyłam odpowiedzieć.
- Bro, kto zdaje takie pytania? „Gdzie się urodziłaś?" Brzmisz jak mój dziadek - powiedział zażenowany Chase.
- Urodziłam się w Gastoni.
- Dziewczyna Gastonia! - ciągnął Payt - Tak będziemy cię nazywać.
- Dziewczyna Gastonia? Brzmi dobrze - stwierdził Sam.
- Podoba mi się. Brzmi lepiej niż ostatnia ksywka - dopowiedział Chase.
Skrzywiłam się i pomyślałam: Dziewczyna Gastonia? To tandetne. Brzmi jak imię starej pokojówki, albo nazwa przydrożnego motelu.
- Ładnie dźwięczy - powtarzał Sam.
- Podoba ci się Jack? - zapytał Chase.
Jackson spojrzał na moja skwaszoną minę i odpowiedział:
- Nie bardzo.
Nic to nie dało. Dziewczyna Gastonia, pozostała. Wszyscy byli zadowoleni. Zwłaszcza twórca przezwiska.
- Omówmy zasady - przerwał śmiechy, Jackosn.
- Ja mam moją! Pierz i prasuj moje ubrania szczególnie ostrożnie. Są dla mnie skarbami - oświadczył Sam.
- Moją prośbą jest, abyś nie robiła nam zdjęć lub filmów. Chcę się czuć w domu komfortowo - poprosił Jack.
- Godziny pracy będą zależeć od naszego humoru. Przychodź, kiedy chcemy, żebyś przyszła i wychodź, kiedy chcemy - oznajmił Payton.
- Przekonałam się o tym - mruknęłam cicho pod nosem.
- Naprawdę nienawidzę robaków - ciągnął Chase - Musisz złapać każdego z nich, Dziewczyno Gastonio.
Wysłuchałam wymogów i zabrałam się za sprzątanie. Po skończonej pracy wróciłam do domu i zaprosiłam Amy. Siedziałyśmy u mnie w pokoju.
- To nie praca. To niewolnictwo - powtarzałam, szczerze uśmiechnięta.
- Niewolnica? Twoja twarz mówi coś innego - zażartowała przyjaciółka.
- Uśmiecham się? - zapytałam głupio.
- Wyglądasz na zbyt szczęśliwą. Co tam się stało?
- Nie mogę powiedzieć ci niczego. Nawet podpisałam umowę poufności - ciągnęłam - nawet w tej chwili mogą mnie obserwować.
Amy przysunęła się do mnie.
- Nie bądź taka - protestowała.
- Nie możesz powiedzieć niczego komukolwiek w internecie, jasne? Jeśliby mnie złapali, zostałabym ich niewolnicą na zawsze - oznajmiłam.
- Myślę, że zostanie ich niewolnicą na zawsze to nie taki zły pomysł.. - zasugerowała.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciółkę. Cenię ją. Jest mądra, wierna i do tego śliczna. Amy długo u mnie nie posiedziała. Jutro wylatuje z rodziną na wakacje. Odprowadziłam ją pod dom i pożegnałam długim uściskiem.
Pov Sunny
W domu byłam, tylko ja i Jacob. Na szczęście dzisiaj nie idę do pracy. Chłopcy kazali mi nie przychodzić. Oglądałam seriale na netflix. Nagle zadzwoniła do mnie mama z prośbą zrobienia zakupów do domu. Zgodziłam się. Wyłączyłam telewizor i w miarę szybko ogarnęłam. Ubrana i gotowa, wyszłam z domu.  Doszłam do pobliskiego marketu i zakupiłam rzeczy z listy. Wracałam z dwiema, wielkimi torbami w obydwóch rękach. Szłam, o wiele wolniej. Usłyszałam sygnał telefonu. Odłożyłam jedną z siatek. Dzwoniła rodzicielka. Odebrałam połączenie i przyłożyłam komórkę do ucha, przytrzymując ją ramieniem. Podniosłam ciężką torbę i kontynuowałam wędrówkę.
- Mamo to za wiele. Jacob nic nie robi w domu. Każesz mi pracować cały dzień. Nie jestem kopciuszkiem, wiesz? Wolałabym płacić czynsz za mój pokój - odpowiadałam na kolejne prośby mamy.
Nagle obsunął mi się telefon i spadł na chodnik. Pośpiesznie odstwaiłam pełne reklamówki na podłożę. Podniosłam telefon ku mojej twarzy. Zaczęłam się mu dokładnie przyglądać. W pewnym momencie, zobaczyłam przed sobą parę czarnych butów.
- Minęło trochę czasu - powiedział męski głos, na co podniosłam wzrok.
Wytrzeszczyłam z niedowierzeniem oczy. Zobaczyłam moją pierwszą miłość.
- Sunny. Rozłączyłaś się? - słychać było rodzicielkę w słuchawce telefonu.
Zakończyłam połączenie i wstałam z ziemi. Moja twarz zaczęła się czerwienić. Ze spuszczoną głową zapytałam:
- Jesteś u taty?
- Wiedziałaś, że moi rodzice się rozwiedli? Tak, jestem u ojca - ciągnął - A co u Ciebie?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc zamilkłam.
- Widzę, że tak samo - dodał.
Spojrzałam na twarz Noaha. Zaszkliły mi się oczy. Ponownie spuściłam głowę. Po moim policzku spłynęła samotna łza.
- Hej, dlaczego się rozklejasz? - zapytał chłopak.
Uroniłam jeszcze kilka łez. Nagle po prawej stronie chłopaka pojawiły się dwie męskie, sylwetki. Jedna z nich zawisła na Noahu. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Paytona z nieco oddalonym Samem.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał po chwili Payt.
Chwilę później po lewej stronie Noaha stanął Chase z Jacksonem.
- Doprowadziłeś do płaczu naszą Dziewczynę Gastonię? - zapytał poważnym tonem.
Noah patrzył z przerażeniem na chłopców.
_______________________________________

Wiem, że długo nie było rozdziału, ale systematyczność nie jest dla mnie. Dodatkowo czuję, że to fanfiction jest oklepane i mam do niego pewną niechęć. Porąbana akcja.
Olga

Payton next door/Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz