9

1.1K 57 31
                                    

Pov Sunny
Wybiegłam z sypialni Jacksona i zeszłam schodami na parter. W końcu zatrzymałam się.
- Co jest ze mną nie tak? Zbyt się wczułam - mówiłam do siebie.
W myślach widziałam tylko Jacksona.
- Spójrz na swoją twarz! Prawdopodobnie będą gadać - stwierdziłam i złapałam za moje czerwone poliki.
Po chwili usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Złapałam za kieszenie fartucha, ale były puste. Noah Brown zadzwoni do ciebie w ciągu trzech dni - myślałam o słowach Amy.
- Na wyspie! - krzyknęłam.
Wbiegłam do kuchni. I zobaczyłam Paytona, a w jego ręku mój telefon. Gwałtownie podbiegłam do chłopaka, ale ten zdążył unieść rękę.
- Daj to - powiedziałam.
- Nie - odpowiedział.
- Daj mi to.
Payton zmienił rękę, w której miał moją własność. Nadal było połączenie.
- Co jest z tobą nie tak?
Payt znowu zmienił rękę.
- Daj to!!! - krzyknęłam.
Na twarzy chłopaka malowało się, przerażenie. Wystraszył się mojego krzyku.
- Przepraszam - przeprosiłam szybko.
Ponownie uniósł dłoń. Zaczęłam do niej podskakiwać.
- Przestań - powtarzałam.
- Naprawdę jest twoją pierwszą miłością? - zapytał znikąd.
Przestałam skakać. Oboje zastygliśmy. Był podirytowany. Patrzyłam w jego brązowe, przepełnione niepokojem oczęta. Jakby bał się odpowiedzi. Payt spoglądał w moje piwne oczy. Mógł z nich wyczytać zawstydzenie. W pewnym momencie opuścił ręce i oddał mi moją komórkę. Później bez słowa odszedł. Odłożyłam rzeczy sprzątające, które dzisiaj używałam i opuściłam dom. Udałam się do swojego. Przywitałam bliźniaka i mamę. Pomogłam w przygotowaniu kolacji. A później jedliśmy ją wszyscy razem przy stole. Byłam zamyślona. Myślałam o wszystkim i niczym.
W pewnym momencie zapytałam:
- Mamo, czemu pozwoliłaś zamieszkać komuś w domu dziadka?
- To nie moja decyzja. Dom należał do córki właściciela. To był jej wybór - odpowiedziała.
- Sąsiad? Dobrze go wspominam - oznajmił Jacob.
- Ta. Ja też - odpowiedziałam.
Nie chciałam drążyć tematu. Po zjedzonej kolacji udałam się do łazienki. Ogarnęłam się w toalecie i wróciłam do pokoju.

Razem z Jacksonem byłam w teatrze. Na scenie. Graliśmy jakąś sztukę romantyczną. Miałam na sobie białą, koronkową sukienkę, a Jack czarne spodnie i koszulę. Nad nami widniały nasze imiona. Odsłoniła się kurtyna i zaświeciły się reflektory. Zrobiłam krok w tył od Jacka. On wyciągnął dłoń w moim kierunku i wypowiedział swoją kwestię:
- Nie okłamuj mnie.
- Czego ode mnie oczekujesz? Będziesz cierpieć - odpowiedziałam z wyczuciem.
- Podejdź tu - powiedział.
Nie zamierzałam podejść do chłopaka, więc ten podszedł do mnie i złapał mnie w talii. Ale po chwili mnie puścił. Jego mina wyrażała zdziwienie i obrzydzenie. Po zobaczeniu mojej twarzy, zrozumiałam, że moje poliki wręcz płoną.

Obudziłam się. Nie miałam ochoty na nic. Ubrałam sie jak menel. Umyłam twarz i zęby, a włosy zostawiłam w nieładzie. Nie miałam siły przygotowywać śniadania. Z paczką serowych chipsów, rzuciłam się na kanapę. Ułożyłam się wygodnie i włączyłam telewizor. Zaczęłam oglądać youtube. W pewnym momencie włączył się film Moormeiera. Razem z Dylanem robili pranki w garażu. W pewnym momencie Dylan zaczął coś nieumiejętnie tańczyć. Na co Payton wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
- No właśnie? Kiedyś śmiał się ot tak - skomentowałam, wskazując na telewizor.
Uspokoiłam się i dodałam:
- Co mu się przydarzyło w ciągu pół roku, że stał się taki zrzędliwy?
Wróciłam do oglądania, ale nie na długo. Mój telefon zawibrował. Dostałam wiadomość.

Sadystyczny pracodawca

Dziewczyno Gastonio.

Dziewczyno Gastonio.

- Jezu.. prawie mogę usłyszeć jego głos - ciągnęłam - Czego teraz chcesz, Payton?

Ja

Payton next door/Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz