11

904 60 22
                                    

Nade mną stał Josh.
- Dziewczyna Gastonia? - ciągnął chłopak - to ty? To ty!
To Josh! - stwierdziłam. Nie mogłam uwierzyć, że to właśnie mnie spotyka takie szczęście. Josh wskazywał na mnie dłonią i szczerze się uśmiechał, a ja? Zszokowana i czerwona nie byłam w stanie się odezwać. Richards rozejrzał się po pomieszczeniu i powiedział:
- Czy tu nie jest zbyt chaotycznie? Chodź za mną. Tędy.
Chłopak objął mnie ramieniem i wyprowadził przez otwarte drzwi. Wyszliśmy na korytarz i usiedliśmy na czarnych pufach.
- Stałaś tak nieruchomo. Myślałem, że jesteś fanką - zażartował Josh.
- Och... - odpowiedziałam nieco speszona.
Richards przysunął się bliżej mnie i dodał:
- Z kim przyszłaś się zobaczyć?
- Przyniosłam to dla niego - pokazałam teczkę, a chwilę później pozującego Payta.
- Paytona? - dopytywał.
- Tak - uśmiechnęłam się niepewnie.
Odwzajemnił gest.
- Podejdźcie do grupowego zdjęcia! Przygotujcie się wszyscy! - krzyknęła asystentka.
- Muszę iść. Proszę, poczekaj tutaj - poprosił mnie Josh, na co skinęłam głową.
Chłopak poderwał się z siedzenia i powędrował na białe tło.
Odetchnęłam. Za dużo emocji jak na zaledwie 15 minut.
- Hej. Przyszłaś - usłyszałam znajomy mi głos.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę równie uradowanego Jacka. Miło w końcu zobaczyć znajomą ci twarz.
- Jest gorączkowo, prawda? - spytał po chwili.
Nadal uśmiechnięta przytaknęłam głową.
- Co to jest? - wskazał palcem na teczkę.
- Poproszono mnie o przyniesienie tego - odparłam.
- Och, to znowu Payt? - ciągnął - daj mi to. Mogę mu to dać.
- Dziękuję - podziękowałam.
- Wszyscy przygotujcie się! - ponownie krzyknęła kobieta.
- Poczekaj tutaj - powiedział Jack.
- Gotowi! - krzyknął fotograf.
Po chwili zobaczyłam odbiegającego Jacksona i zamykanie się wielkich drzwi. Zignorowałam prośby chłopaków. Wstałam z pufy i udałam się do wyjścia. Wróciłam do domu i przygotowałam się do pracy.
Pov Payton
Po zrobieniu zdjęcia grupowego, wróciliśmy do poprzedniego stanu i ruszyliśmy do domu. Zrezygnowany i zmęczony usiadłem na łóżku w mojej sypialni. Czułem, że tylko ono mnie nie zdradziło. Chłopaka, którego naprawdę lubi... To Josh! Zakochała się do szaleństwa. Wow, spójrzcie na Josha - myślałem o słowach Chase. Byłem zły na siebie. Przed oczami miałem tylko dobrą zabawę dwójki nowo poznanych. Do tej pory nie wiem, co robili na korytarzu. Opadłem na materac. Postanowiłem się zdrzemnąć.

Byłem znowu dzieckiem. Leżę w tym samym łóżku, a nade mną stoi mój dziadek.
- Jak możesz spać? - zapytał.
- Dziadku! - krzyknąłem słodkim głosikiem.
- Jak mogłeś to stracić? - ciągnął - nie raz, ale dwa razy.
- Przepraszam, dziadku. Przypadkowo upuściłem wisiorek, który mi dałeś.
- Powinieneś go znaleźć. Znajdź wisiorek i tę ważną rzecz.
- Tą ważną rzecz?
- Powiem ci za 60 sekund.
Ugh.. Nawet traktuje mnie jak dziecko - pomyślałem.
- Dziadku! - krzyknąłem.
- Najpierw znajdź, co straciłeś.
- Nie straciłem go. Zepsułem.
- To jest blisko, Payt. Blisko.

Po tych słowach obudziłem się skołowany ze snu. Usiadłem na środku łóżka i starałem się jak najlepiej przeanalizować i zapamiętać sen. Po jakichś 5 minutach udałem się na dół w celu zaparzenia sobie herbaty. Wszedłem do kuchni, ale dopiero przy zalewaniu napoju wrzątkiem zauważyłem moją dwójkę ulubieńców. Josh i Sunny jak gdyby znali się od zawsze, wycierają wspólnie talerze przy stole w jadalni, a przy tym rozmawiają i żartują. Postanowiłem to zignorować.
- Hej, nie bądź taka ugrzeczniona - poprosił Josh.
Odwróciłem głowę w stronę zakochanych.
- Jeśli będziesz zbyt grzeczna nie zostaniemy przyjaciółmi - dokończył.
- Okej - odpowiedziała.
- Nadal jesteś zbyt spięta - oznajmił.
- Czy on uczył się sztuki uwodzenia? - mruknąłem pod nosem.
- Przestaję - odparła dziewczyna.
Zacisnąłem pięści i szczękę, miałem ochotę wylać wrzątek na uwodziciela. Po chwili wstał z krzesła i spojrzał na mnie. Odwróciłem wzrok.
- Hej, chodź - wstał z krzesła i pociągnął za sobą Sunny.
Ta odłożyła talerz i udała się za chłopakiem. Zaczęli iść w stronę kuchni.
- Co? - mruknąłem, śledząc dwójkę.
Josh otworzył jedne z drzwi lodówki i wpuścił przed siebie dziewczynę. Sam stanął za nią. O wiele za blisko. Wstałem z krzesła, aby widzieć co robią we wnętrzu chłodziarki. Usłyszałem słowa Josha:
- To krem do rąk. Kupiłem go w samolocie. Możesz to zachować. Potrzebujesz go przy tych wszystkich pracach domowych. Wiem, że chłopcy wciąż cię zajmują.
Wychylił się zza drzwi lodówki i spojrzał na mnie. Z braku kontroli oblałem ręce herbatą i syknąłem z bólu. Chłopak znów skupił się na Sunny.
- Dziękuję Ci, panie.. To znaczy, dzięki Josh - podziękowała mu i wskazała na krem.
Richards zadarł głowę i spojrzał na mnie. Po chwili uniósł kącik ust i przysunął się jeszcze bliżej Sunny. Czułem, że zaraz go podpale, a za podpałke posłuży mi ten jebany krem. Jak mogłeś to stracić? Nie raz, ale dwa razy - przypomniały mi się słowa dziadka.
______________________________________

Przejechałam się na wattpadzie. Jest naprawdę toksyczny, a ja już myślałam że to spox miejsce :// Wszytsko anonimowo i zayebongo, ale dupa.
Olga

Payton next door/Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz