Zapraszam na rozdział pierwszy. Zostawcie po sobie jakiś ślad, to bardzo motywuje do dalszej pracy nad tym opowiadaniem;)))
R. 1Rok szkolny w końcu dobiegł końca i mógł wrócić do domu. Miał już dość tego ciągłego ukrywania się jednak wiedział, że jest to niezwykle konieczne inaczej naraziłby siebie i swoich bliskich na niebezpieczeństwo, a na to nie zamierzał sobie pozwolić. Szybkim krokiem ruszył do jednego z wolnych powozów i zajął w nim miejsce. Długo nie musiał czekać, zaraz zjawili się jego przyjaciele Blaise i Malfoy. Ten drugi wyszczerzył się do bruneta.
- Na reszcie koniec tych ciągłych lekcji, szlabanów, odejmowanych punktów, w końcu laba – uśmiechnął się szeroko.
- Nie chcę Ci psuć humoru Draco, ale nie wiem czy już dążyłeś zapomnieć o tym jak wiele pracy domowej czeka nas wakacje? – spytał brunet.
- Alex! Musisz mi o tym oczywiście przypominać? – ofuknął go blondyn.
- Evans po prostu raczył zwrócić Twoją uwagę na fakt, że nie możemy byczyć się przez całe dwa miesiące – zauważył czarnoskóry chłopak.
- Wielkie dzięki, nieźli z was kumple – blondyn skrzyżował ręce na piersi, a jego przyjaciele roześmiali się lekko.
Wiedzieli, że foch chłopaka nie będzie trwać w nieskończoność, jego rzekome obrażanie się na nich nigdy nie trwało dłużej niż kilka minut i tak też było w tym konkretnym wypadku, dlatego też cala trójka mogła się pogrążyć w rozmowie, aż do stacji, a następnie przenieść się z nią do pociągu i kontynuować, aż do Londynu.
Kiedy opuścili pociąg i odebrali swoje rzeczy zaraz zjawili się ich opiekunowie.
- Witaj ojcze – Draco taktownie ukłonił się przed starszym Malfoyem, a Alex poszedł w jego ślady witając się z mężczyzną.
- Witaj wuju, jak minęła podróż? – spytał grzecznie.
- Bardzo dobrze chłopcy, czekamy już na was, czas najwyższy żebyście wrócili do domów – postawa grupy uległa zmianie. Teraz zachowywali się jak arystokracji, chłodni, zdystansowani i spokojni. Jednak jeżeli ktoś bliżej ich znał bądź poświęciłby więcej niż jedno spojrzenie dostrzegłby, że każdy z nich chodź delikatnie to jednak się uśmiecha, a postawy chodź wyprostowane wcale nie są jak sądzą inni władcze. Alex odwrócił się za siebie słysząc, że ktoś nadchodzi i dostrzegł swojego chrzestnego.
- Sy... eeee... cześć wujku? – wyszczerzył się do chrzestnego, który przewrócił oczami , ale zaraz odwrócił się do Malfoya i przywitał się z nim uściskiem dłoni.
- Jak minęła podróż Lucjuszu? – spytał z uśmiechem,
- Bardzo dobrze, ale myślę, że czas się zbierać, powóz na nas czeka – mężczyzna skinął głową, a jego chrześniak popatrzył na niego pytająco.
- Nie wracamy do nas?
- Nie dzisiaj, dziś czeka nas wizyta w Malfoy Monor, wszyscy tam na nas czekają, te wakacje będziesz miał inne od tych, które pamiętasz – wyjaśnił.
Chłopak próbował oczywiście dowiedzieć się od chrzestnego co też miał na myśli jednak ten nie chciał nic zdradzić. Chcą nie chcąc pozostawało mu uzbroić się w cierpliwość z której znany nie był i czekać, aż zagadka zechce rozwiązać się sama.
CZYTASZ
Harry Potter - zupełnie inaczej
FanfictionCześć ludzie;) Przychodzę do was z nowym opowiadaniem, to które tutaj jest nie zostanie dokończone, bo nie mam na nie weny, ale to które teraz będę wstawiać jest już prawie zakończone;) Będzie to opowiadanie z serii HP, ale od razu uprzedzam, że odb...