Rozdział VII

1.4K 76 1
                                    

Zapraszam na kolejną część, to już siódma ^^
Zachęcam do pozostawienia po sobie śladu to daje mi dużo motywacji do dalszej pracy;)

~~

Kiedy Draco nie znalazł Harrego zaalarmował dorosłych. Zaraz wszyscy zaczęli szukać bruneta coraz mocniej niepokojąc się o to gdzie też mógł się podziać. Brak rezultatu po przeszukaniu całej rezydencji oraz ich plaży jeszcze mocniej wszystkich zaniepokoił. Oznaczać to mogło tylko jedno. Chłopak wyszedł poza bezpieczną strefę i jest gdzieś w Londynie. Nie była to dobra wiadomość , gdyż miasto do malutkich nie należało, a chłopak mógł iść gdziekolwiek. Tym bardziej, że nie znał miasta jakoś szczególnie, więc mógł również pobłądzić.
***
W tym samy czasie, kiedy dorośli wraz z Draconem szukali bruneta on sam próbował wrócić do rezydencji Malfoyów jednak nie mógł się zorientować gdzie się znajduje co nie ułatwiało mu sprawy. Był na siebie zły za swoje pochopne zachowanie i ucieczkę. Pewnie wszyscy już się o niego martwią, a on jak na złość zostawił różdżkę i jest kompletnie bezbronny. Próbował pytać o drogę, jednak do końca sam nie wiedział o co więc ludzie, których zatrzymywał tylko się irytowali, że chłopak sobie z nich pokpiwa. Kiedy dostrzegł niewielka kawiarnię postanowił do niej wejść. Miał przy sobie całkiem sporo mugolskich pieniędzy, więc mógł tu trochę posiedzieć licząc, że znajdą go sami. Na miejscu zajął stolik i została mu podana karta. Kiedy dobrze ją sobie przejrzał podeszła do stolika młoda kelnerka.

- Witamy w naszej restauracji, co Panu podać? - uśmiechnęła się delikatnie, na co Harry odpowiedział uśmiechem.
- Poproszę gorącą czekoladę i jabłecznik na ciepło – zamówił oddając kartę.
- Dobrze. Będzie za dziesięć minut – zapowiedziała i oddaliła się zostawiając chłopaka samego.

Z braku możliwości rozmowy z kimkolwiek znów skupił myśli na swoim wybryku żałując jeszcze mocniej, że wyszedł z domu. Jego myśli rozproszyła kelnerka, która podała mu jego zamówienie. Przynajmniej mógł się na czymś skupić. Kiedy już dojadał swoje ciastko do lokalu weszła dwójka dziwnie ubranych mężczyzn. Cali w czerni i z kominiarkami na twarzy.

- Ty tam przy kasie wyskakuj z forsy, albo wszystkich powystrzelam jak psy! - zagroził ten, który jako pierwszy wszedł do środka celując bronią w sufit i oddając kilka ostrzegawczych strzałów.

Harry i reszta ludzi automatycznie padła na podłogę zasłaniając głowę rękami, a wystraszona dziewczyna zza lady zaczęła pakować wszystkie pieniądze z dzisiejszego utargu drżącymi dłońmi.

***

Severus spojrzał na wszystkich. Zaklęcie ostrzegające przed niebezpieczeństwem, które nałożyli na Harrego właśnie dało znać gdzie jest chłopak i że w takowym się znajduje. Teleportowali się w pobliże miejsca gdzie obecnie była ich zguba i dostrzegli niewielka restaurację. W środku znajdowało się dwoje mężczyzn. Jeden wymachiwał bronią palną zaś drugi machał zwykłym nożem. Riddle kazał reszcie czekać. Jeżeli weszli by do środka mogliby spłoszyć napastników i tym samym komuś w środku na przykład Harremu mogło by coś się stać.
W środku za to jeden z napastników podszedł do dziewczyny za barem i odebrał do niej worek z pieniędzmi, zaś drugi podszedł do najbliższej osoby, którą okazał się Potter. Postawił chłopaka na nogi i przystawiając mu pistolet do skroni nakazał iść. Harry miał ochotę krzyczeć z frustracji na brak różdżki, ale wiedział, że bez niej nie ma z nimi żadnych szans. Wystarczy jeden nierozważny ruch i broń wypali, a wtedy koniec jego i tak już dość marnego życia. Kiedy opuścili budynek Wszystko rozegrało się dość szybko. Ten który wyszedł pierwszy został spetryfikowany dlatego ten drugi zasłonił się Harrym przez co Severus nie mógł dobrze wycelować. Potter widząc swoich bliskich mentalnie odetchnął z ulgą i szarpnął się chcąc się wyrwać. To jednak okazało się błędem. Rozzłoszczony napastnik pchnął go i wycelował weń pistoletem. Dokładnie w tej samej chwili został naciśnięty spust o wypowiedziane zaklęcie. Mężczyzna upadł na ziemię bez życia i w tym samym momencie dało się słyszeć przeszywający krzyk bólu i upadające jeszcze jedno ciało.

- Harry nie!!! - Draco rzucił się do przyjaciela łapiąc go nim robił sobie głowę o beton.

Nie wyglądało to ciekawie. Kulka która wystrzeliła z pistoletu przeszyła brzuch chłopaka i utknęła w środku jamy brzusznej. Mężczyźni wiedzieli, że muszą działać inaczej chłopak umrze. Szybko wezwali świętego Munga na pomoc, a wykwalifikowani magomedycy zajęli się poszkodowanym. Potter spędził w szpitalu tydzień czasu zanim jego stan nie został ustabilizowany i nie stwierdzono, że czas go obudzić.

Harry Potter - zupełnie inaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz