Hej kochani^^
A oto i trzynasta część tej powieści. Miłej lektury i zachęcam do gwiazdkowania i komentowania ;)))~~
Pierwszy września, w końcu pojawił się na kartkach kalendarza i nic nie dało się z tym zrobić. Harry wraz z Draco i innymi Ślizgonami siedzieli w jednym z przedziałów opowiadając sobie jak minęły im wakacje. Potter jakoś niespecjalnie włączał się w dyskusję jego myśli błądziły zupełnie innymi torami, a w tym konkretnym momencie uciekały do miejsca, w którym już niedługo miał się znaleźć czyli do Hogwartu. Trzeba tu uściślić jedną rzecz, mianowicie chłopak nie myślał o szkole jako o budynku, ale o pewnej osobie, która od kilku dni znajdowała się w jej murach.
- Alex! - donośniejszy głos Zabiniego wyrwał go z rozmyślań – nad czym Ty tak myślisz?
- Nad wyborem kariery – skłamał gładko.
- Coś chyba masz na oku, w końcu musiałeś wybrać odpowiednie przedmioty – zauważył chłopak.
- Tak, tak, ale chcę mieć alternatywę, no wiesz jak by nie wyszło – wzruszył ramionami, a Blase pokiwał głową.Draco przyglądał się przyjacielowi dostrzegając, że chłopak nie mówi całej prawdy i zamierzał jak już będą w pokoju, który dzielili w dwójkę wyciągnąć z bruneta co tak naprawdę zawraca myśli chłopaka. Harry zauważył to spojrzenie i czuł, że czeka go przesłuchanie. Będzie musiał pomyśleć nad jakąś dobrą wymówkę dla blondyna bo Draco zbyt łatwo mu nie uwierzy, że zaczął się nagle martwić o swoją przyszłą karierę czarodzieja.
Podróż mijała im spokojnie, jednak dość szybko i nim się obejrzeli zakładali szaty i opuszczali pociąg przy przesiąść się do powozów, które zawiozły ich prosto pod bramy zamku. Chłopcy weszli do środka i skierowali się do Wielkiej Salin gdzie odbywała się uczta powitalna, oraz przydział dla pierwszoroczniaków. Potter zajął swoje miejsce u boku Dracona, a po jego lewej stronie usiadł Zabini. Brunet skierował swoje oczy na stół prezydialny i uśmiechnął się mimowolnie dostrzegając znajomą sylwetkę odzianą w czarne obszerne szaty, a jego uśmiech wcale nie przygasł kiedy dostrzegł chłodne spojrzenie Mistrza Eliksirów. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jest to gra pod publikę. Severus nie przywykł do bycia miłym. Nie znaczyło to jednak, że nie potrafił taki być, był ale dla tych, którzy jego zdaniem byli tego warci, a jak by nie patrzeć uczniowie szkoły zbytnio się do tego nie kwalifikowali. Potter uśmiechnął się pod nosem, ale jego dobry humor przygasł kiedy dostrzegł utkwione w nim badawcze spojrzenie dyrektora. Nie miał wątpliwości, mężczyzna wiedział kto ukrywa się pod maską Alexa Evansa i wcale mu się to nie podobało. Nie zamierzał jednak okazywać strachu, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały nie odwrócił wzroku, wbił go hardo w starego czarodzieja jak gdyby chciał w ten sposób przekazać „nie boję się ciebie".
Albus oderwał wzrok od Pottera. Nie podobał mu się ten wzrok, chłopak był pewny siebie, a to źle rokowało jego planom. Postanowił zając się tym później. Na razie miał ważniejsze rzeczy na głowie jak chociażby powitanie wszystkich uczniów, który ponownie zjawili się w Hogwarcie. Mężczyzna wstał i omiótł powolnym spojrzeniem wszystkich zgromadzonych.- Witajcie w nowym roku szkolny. Witam zarówno tych, którzy wrócili na kolejne lata jak i was nowi studenci. Niedługo zostaniecie przydzieleni do jednego z naszych szanowanych domów, pamiętajcie aby być dla nich chlubą, a nie utrapieniem. Niech wasze czyny będą nagradzane i prowadzą wasz dom do wygranej. Jednocześnie przypominam, że od kilku lat Puchar Domów nie zmiennie zdobywa Slitherin, być może nowa krew spowoduje zmiany, to się okaże. Z ważnych informacji dla pierwszorocznych. Nie wolno wam używać magii poza zajęciami, nie wolno zapuszczać się do zakazanego lasu, ani wychodzić poza tereny szkoły.
Harry nie słuchał pierdzielenia starca, wolał skupić się na wybraniu dla siebie tego na co ma ochotę nim pierwszoklasiści po przydziale rzucą się na jedzenie jakby go nigdy na oczy nie wiedzieli. Kiedy Abus skończył przemówienie sala rozbrzmiała oklaskami od trzech stołów, w Slitherinie nie klaskał nikt. Dumbledore nie był u węzy zbyt lubianą osobą. Potter uniósł głowę, gdyż rozpoczęła się ceremonia przydziału. Obserwował jak dzieciaki podchodzą do starego kapelusza z widoczną obawą i przypomniał sobie swój przydział.
(wspomnienie)
Wysiadł razem z Draconem z tej nieszczęsnej łódki i ruszył w stronę szkoły, która okazał się jeszcze większa niż w jego wyobrażeniu. Malfoy, który kroczył przy jego boku również wyglądał na zachwyconego. Weszli przez wielkie dębowe drzwi z znaleźli się w ogromnym holu, w którym spokojnie zmieściłby się cały dom Syriusza. Harry rozglądał się zachwycony chłonąć wszystko niczym gąbka. U szczytu schodów pojawiła się starszawa czarownica z delikatnym uśmiechem zdobiącym jej wargi.
- Profesor McGonagal zajmie się teraz wami – odezwał się pół olbrzym, który płynął z nimi łódkami.
- Dziękuję Hagridzie, dalej poradzę sobie sama – czarownica odprawiła olbrzyma is kupiła się na uczniach – zapraszam was za mną, proszę się nie rozdzielać idziecie w parach, niedługo rozpocznie się ceremonia.Szedł za innymi ramię w ramię z blondynem. Oboje patrzyli co jakiś czas na siebie z mieszaniną strachu i podekscytowania. Byli ciekawi jak wygląda ceremonia, choć dorośli co nieco na ten temat im opowiadali. W Wielkiej Sali uderzył w niego przepych i ogrom pomieszczenia, długie stoły stały w czterech rzędach otoczone krzesłami, a nad każdym z nich unosił się odpowiedni herb. Dzięki temu można było łatwo wywnioskować gdzie który dom siedział. Najbliżej ściany znajdował się Sliterin, tuż obok niego siedzieli uczniowie z Ravenclown, następni byli Puchoni,zaś ostatnim stołem był stół Gryffindoru. Harry był niemal pewny, że trafi do Slitherinu, kiedy więc przyszła jego kolej szedł pewnie w stronę stojącego krzesła, na którym usiadł. Po chwili zapanowała ciemność gdyż stara czapka opadła mu na oczy.
- Ah.. Harry Potter, nareszcie mnie odwiedzasz – Harryego sparaliżowało. Czy ktoś to słyszy? Teraz pewnie wszyscy wiedzą – Nie martw się Harry Potterze, nikt poza Tobą mnie nie słyszy – chłopak uspokoił się – pomyślmy gdzie Cię tu przydzielić. Cechuje Cię odwaga, wielka odwaga i pewność siebie, ale również szlachetność, nie brakuje Ci jednak sprytu, ani ambicji, ciężki wybór. Byłbyś doskonałym Gryfonem, ale jednocześnie niczego sobie Ślizgonem.
Harry słysząc to zaczął prosić o przydział do Slitherinu. Nie chciał być w Gryffindorze, chodź tam byli ego zmarli rodzice no i Syriusz, ale z drugiej strony nie było tam Draco, bo to że blondyn trafi do Slitherinu było dla niego pewne.
- Nie chcesz do Gryffinforu? Jesteś pewny? Hymm... no dobrze... pomyślmy.. zatem... niech będzie.. - Harry zacisnął powieki.
- SLYTHERIN!!!
Przy stole ślizgonów rozbrzmiała wrzawa i oklaski radości, a Harry radośnie zdjął kapelusz z głowy i ruszył w stronę swojego nowego domu mijając po drodze Dracona i przybijając z nim piątkę.
(koniec wspomnienia)
Ceremonia poszła sprawnie i w niedługim czasie każdy z domów zyskał po kilkorga uczniów, którymi trzeba się było teraz zająć. Dyrektor powiedział jeszcze kilka słów i życzył w końcu wszystkim smacznego. Potter szybko zabrał się za jedzenie co spowodowało cichy śmiech jego przyjaciela, ale zlekceważył to rozkoszując się pysznościami. Po wszystkim pomógł Draconowi odprowadzić pierwszaki i wyjaśnić im panujące u nich zasady, po czym mógł w końcu położyć się na łóżku i odpocząć.
CZYTASZ
Harry Potter - zupełnie inaczej
Fiksi PenggemarCześć ludzie;) Przychodzę do was z nowym opowiadaniem, to które tutaj jest nie zostanie dokończone, bo nie mam na nie weny, ale to które teraz będę wstawiać jest już prawie zakończone;) Będzie to opowiadanie z serii HP, ale od razu uprzedzam, że odb...