-26-

3.5K 170 78
                                    

Byłem zły na Namjoona, tak po prostu odpuścił. Wywlókł mnie z tamtą na siłę, nie myśląc o tym, że może stać się coś złego.

— Naprawdę?— spojrzałem na niego, siedzącego przy biurku wypełniającego dokumenty— Tak po prostu odpuściłeś?— burknąłem do niego, przykuwając jego uwagę.

— Uspokój się, nic mu nie jest— odparł z delikatnym uśmiechem, próbując mnie uspokoić.

— Zostawiliśmy go tam z obcym chłopakiem, dociera to do Ciebie?— ze złością w oczach spojrzałem na niego, jeszcze nigdy nie byłem tak poważny jak w teraz.

— Poznał chłopaka, bratnią duszę, odwiedził go, nikt mu nie robi krzywdy i wygląda na szczęśliwego— oznajmił wciąż opanowanym tonem. W tym czasie głośno westchnąłem i opadłem na krzesło, stojące na przeciwko niego.

— To nie prawda...— wymruczałem pod nosem— Miał podkrążone oczy, schudł na twarzy, był cały blady, miałem wrażenie, że czegoś się boi, albo raczej kogoś— podniosłem wzrok na Nama, który parsknął śmiechem.

— Nie gadaj głupot, za dużo oglądasz seriali. Może w końcu znalazł sobie chłopaka, który wyleczy go z kompleksów, przestań marudzić— mruknął do mnie i wrócił z powrotem do papierów.

— Czasami mam Cię dosyć. Zajmuj się dalej swoją firmą i nie przeszkadzaj sobie tym że masz mnie i przyjaciół— warknąłem w jego stronę, wstając z krzesła, przechodząc obok biurka, stanąłem na moment, wziąłem jego idealnie poukładane dokumenty i zrzuciłem na podłogę— Niechcący— zakończyłem zrezygnowany i wyszedłem z jego biura.

Naprawdę chciałem wiedzieć co dzieje się u Jimina. Jeszcze kilka dni temu nie mógł żyć bez dzwonienia do mnie przynajmniej raz na dwa dni, ciągle chciał żebym do niego przyszedł porozmawiać. Teraz nie dość, że odrzucił mnie od siebie jako przyjaciela to Namjoon stał się pracoholikiem od czasu gdy założył firmę.

Może nie jestem już nikomu potrzebny?

▪️▪️▪️

Wczoraj zasnąłem jako ostatni, a obudziłem się jako pierwszy, Yoongi jeszcze słodko spał, zakryty kołdrą po sam czubek głowy. Może to i lepiej, teraz w końcu on odpocznie, a ja mogłem się wykazać.

Szybko wyskoczyłem z łóżka, starając się nie obudzić głęboko śpiącego Yoona,  zabrałem swoje czyste ubrania z szafki i poszedłem do łazienki, przygotować się do kolejnego dnia.

Tym razem to ja mogłem sprawić mu niespodziankę i coś dla nas przyrządzić. Nie wiedziałem co lubi jeść dlatego przygotowałem owsiankę, świeży sok z pomarańczy, a na koniec ciasto do usmażenia naleśników.

Zastanawiałem się czy mam go obudzić, usiadłem na moment przy stole, zacząłem rozglądać się po całym pomieszczeniu i coś było ze mną nie tak. Mój wzrok nie był w najlepszej kondycji, często widziałem przed sobą rozmazane, małe punkciki, ale dziś przybierały na sile. Patrzyłem na wejście do kuchni, cały salon miałem rozmazany przed oczami. Przymknąłem je na moment, kilka razy delikatnie przetarłem, gdy spojrzałem jeszcze raz, wszystko wróciło do normy.

— Co się dzieje do diabła?— mruknąłem smutny pod nosem. Czułem, że choroba przybiera na sile, nie chciałem oślepnąć.

— Przepraszam— westchnął zawiedziony, stojąc przy futrynie.

— Cześć śpiochu— odezwałem się z udawanym uśmiechem na twarzy, tak by nie poznał, że znów się zamartwiam— Siadaj— wstałem z miejsca i wolnym krokiem podszedłem do blatu.

— To ja powinienem robić dla Ciebie śniadania— wyjaśnił, podpierając brodę na ręce, podpartej o blat stołu.

— Wiesz... Za niedługo będę tak słaby, że pewnie nie zwlekę się z łóżka więc wtedy się wykażesz— mruknąłem pod nosem, myśląc o tym co czeka mnie podczas leczenia.

— Nie każdy źle znosi chemioterapię, na niektórych nie robi to zbyt wielkiej krzywdy, nie wyprzedzaj przyszłości swoimi domysłami i czarnymi scenariuszami. To tylko cztery zabiegi, co dwa tygodnie— odparł, starając się mnie pocieszyć— Musisz tylko być silny psychicznie i wiem, że tak będzie— dodał miłym tonem, odwróciłem się do niego i delikatnie uśmiechnąłem, jeśli on był moim snem, to nie chciałem się z niego budzić.

— I tak nie robię sobie wielkiej nadziei, że to przetrwam, bo... Skąd weźmiesz trzysta tysięcy euro?— odwrócił ode mnie wzrok i wbił go w widok za oknem. Nie chciałem go zasmucić, ale taka była rzeczywistość.

— Jeśli powiedziałem, że je zdobędę to tak będzie— mruknął marudnie i wstał od stołu— Zrobię kawę— dodał i sięgnął do szafki, obok mnie.

Spojrzałem na niego i nie mogłem się oprzeć żeby nie podarować mu delikatnego buziaka w policzek.

— Za co to?— zapytał zaskoczony z uśmiechem.

— Za to, że jesteś— odparłem nieśmiało, wykładając pierwszy naleśnik na talerzyk— Proszę, dla Ciebie— podałem mu gotowy placuszek, który udekorowałem seruszkiem z czekolady i kilkoma pokrojonymi truskawkami.

Uśmiechnął się do mnie i wrócił do stołu. Po raz pierwszy cieszyłem się, że mogę dla kogoś przygotować śniadanie, zwłaszcza dla tak wyjątkowej osoby. Chciałem w spokoju zjeść śniadanie razem z nim, ale dzwonek do drzwi szybko nam to uniemożliwił.
...

LoveInsta | p.jm x m.yg. 🔚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz