- 56 -

1.6K 93 19
                                    

Uwaga!!

Rozdział nie sprawdzony!!!

_____________________________________


- Minęło ponad rok i wiesz co się nie zmieniło? To, że zawsze się spóźniasz - Yoongi zaczął marudzić, gdy tylko wyszedłem z budynku.

- Przepraszam, zapomniałem - odparłem, mówiąc prawdę.

- Mam się obrazić? - burknął marudnie, otwierając drzwi od samochodu.

Zająłem miejsce pasażera, zamknął za mną drzwi i ruszył na swoje miejsce. Wsiadając, spojrzał w okno mojej sali treningowej.

- Kim on jest? - wskazał palcem, po czym odpalił silnik samochodu.

- Pracujemy razem - wyjaśniłem krótko.

- Może to on jest twoim psycho stalkerem? - spojrzał na mnie podejrzliwie - Nie wygląda na szczęśliwego, że wsiadłeś do samochodu jakiegoś gościa - dodał i opuścił miejsce parkingowe.

- Nie ważne - zakończyłem jego temat - Gdzie mnie zabierasz? - zmieniłem temat z uśmiechem na twarzy.

- Zobaczysz - zaśmiał się pod nosem.

Jechaliśmy ponad godzinę, za szybą samochodu powoli zaczęło zanikać słońce za horyzontem. Yoongi przez całą drogę milczał, jak zawsze. 

- Jak dzień w pracy? - spytałem przerywając ciszę jaka panowała między nami.

- Całkiem dobrze - wymruczał z niezadowoleniem - Zawsze mogłoby być lepiej - dodał.

- Jeśli masz jakiś problem, możesz mi powiedzieć - oddałem, kładąc dłoń na jego nadgarstku.

Po raz kolejny zapanowała cisza. Wiedziałem, że coś się dzieje. Liczyłem na to, że mi zaufa i powie co leży mu na sercu.

- Na prawdę mogę Ci pomóc, uwierz mi ...

- Przestań, nie psujmy sobie humoru, przez to, że mam gorszy czas w życiu. Właśnie po to tutaj Cię zabieram. Chcę na chwilę zapomnieć - wyjaśnił, zatrzymując samochód na polnej drodze - Chodźmy już - otworzył drzwi i ruszył do bagażnika.

Yoongi wyciągnął z niego koc i koszyk ze smakołykami, bez słowa ruszył wydeptaną ścieżką w dół pagórka. Wokół było pełno krzewów i dzikich kwiatów, panowała cisza i spokój.

- Dokąd idziemy? - spytałem zaciekawiony, gdy usłyszałem dźwięk spływającej wody.

Przed nami ukazał się niewielki wodospad i czyste jak łza jezioro. Byłem pod wrażeniem tego miejsca. Jako fotograf, Yoon poznawał dużo ciekawych miejsc, o których nawet nie śniłem. Chciałem żeby zabierał mnie do nich częściej.

Chodziłem po brzegu pokrytym czarnymi jak smoła kamieniami, gdy on rozkładał dla nas koc. Rozglądałem się dookoła, w głąb lasu. Robiło się coraz ciemniej, na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy i zarys pełni księżyca, który zaczął oświetlać to miejsce. Było magicznie. 

- Chodź coś zjeść - przerwał moją wędrówkę, nalewając sok pomarańczowy do szklanki.

Bez słowa sprzeciwu, usiadłem obok niego i zabrałem się za zajadanie się owocami, przygotował truskawki w czekoladzie i arbuzy nabijane na małe wykałaczki.

- Dziękuję - powiedziałem niepewnie w jego stronę, wydawał się być przygnębiony.

- Nie masz za co - odparł zachrypniętym głosem, nie zwracając na mnie swojego wzroku - Powiesz mi co się dzieje? Dlaczego taki jesteś? - spytałem smutnym głosem, ale jak grochem o ścianę.

Głośno westchnąłem i przybliżyłem się do niego tylko po to by mocno się do niego przytulić.

- Cokolwiek by się stało, zawsze możesz na mnie liczyć, ale musisz mi o tym mówić- powiedziałem szeptem i przymknąłem oczy. 

Przytaknął mruknięciem i objął mnie, mocniej tuląc do siebie. Bolała mnie myśl, że coś złego się dzieje i nie mogę nic zrobić.

... 

LoveInsta | p.jm x m.yg. 🔚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz