- 57 -

1.7K 102 21
                                    

ROZDZIAŁ NIESPRAWDZONY, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE SIĘ MIŁO CZYTAĆ

----


Patrzyłem na Yoongiego, który błądził gdzieś myślami. Było mi przykro, że nie chce zwierzyć się z czegoś co sprawia, że ciągle jest zmartwiony.

- Nic nie zjadłeś - wskazałem na pełny kosz jedzenia, wyrywając go z rozmyśleń.

- Nie jestem głodny - mruknął pod nosem.

- Inaczej wyobrażałem sobie ten dzień - zaśmiałem się nerwowo - Czy możesz w końcu powiedzieć mi co się dzieje? Co Cię martwi? - zapytałem spokojnie, poprawiając rękaw swetra.

- Na pewno chcesz wiedzieć? - spytał dla pewności, na co ja skinąłem głową.

- Dzisiaj dzwonił twój lekarz, czemu nie poszedłeś na badanie kontrolne?

- Zapomniałem - odparłem szybko. Na prawdę wypadło mi to z głowy.

- Obiecujesz, że pójdziesz? Ustaliłem dla Ciebie termin na przyszły tydzień w piątek - w odpowiedzi uśmiechnąłem się do niego.

-  Więc to o to chodziło? - zapytałem z niedowierzaniem. O tak błahą sprawę miałby być przez cały dzień skwaszony?

- Nie do końca - oddał niepewnie - W zasadzie to... Nie wiem czego mam się od Ciebie spodziewać... Jestem u Ciebie od kilku dni, wiesz że zawsze Ci pomogę... Czy ty i ja... .

Yoongi spojrzał na mnie i zabrakło mu słów. Wyglądał uroczo za każdym razem, gdy wydawał się być zakłopotany każdą taką sytuacją. Dokładnie wiedziałem o co mu chodzi. Musiałem przyznać, że odkąd był przy mnie, czułem się lepiej, miałem ochotę do życia.

Bez żadnego więcej słowa, zbliżyłem się do niego i ucałowałem w policzek, by na koniec posłać mu uroczy uśmiech. Spojrzał na mnie z wielkimi oczami, lekko otworzył usta, był zaskoczony, a ja szczęśliwy, że miałem go przy sobie. Chciałem żeby zostało już tak na zawsze.


***


Przez ostatnie dni żyłem jak w bajce. Miałem wspaniałego chłopak przy sobie, codziennie rano przygotowywał dla mnie śniadanie, a gdy ja zacząłem jeść, on w pośpiechu brał wyk kawy, łapał za torbę z aparatem i wybiegał z domu, zapominając na buziaku na do widzenia.

Dzisiaj było zupełnie inaczej. Ten ranek spędziliśmy w poczekalni na oddziale neurologii. Bałem się badania, nie wspominając o wynikach. Miałem jednak wrażenie, że to nie ja najbardziej się denerwuję, a Yoongi. Nerwowo stukał palcami o kolano, od czasu do czasu brał głębszy oddech. Gdy pielęgniarka wyszła z gabinetu lekarza i zawołała mnie do środka, zrobił się cały blady na twarzy. Właśnie teraz miał paść wyrok, który mógł zrujnować moje życie lub sprawić, iż poczuję ulgę na kolejny rok.

- Dzień dobry - przywitałem się z mężczyzną w białym fartuchu. Oddał tymi samymi słowami, zdjął okulary z nosa i uśmiechnął się delikatnie w moją stronę - Wszystko jest w porządku? - zapytałem niepewnie, czułem jak serce próbuje wyskoczyć z mojej klatki piersiowej.

Skinął twierdząco głową i już wiedziałem, że mogę odetchnąć z ulgą. Powoli zaczął tłumaczyć w swoim fachowym języku jak wyszedł wynik badań. Dla mnie najważniejsze było to, że nic mi nie jest. 

- Życzę dużo zdrowia - powiedział na koniec, a ja mogłem opuścić jego gabinet.

Po tym zobaczyłem Yoona, stał oparty o ścianę, nerwowo patrząc w moją stronę.

- I jak? No mów coś? - zamilkłem, chciałem chwilę potrzymać go w niepewność. Wiem, że to nie był najlepszy pomysł, ale uwielbiałem, gdy tak się o mnie troszczył.

Myśląc, że jest ze mną źle powoli objął mnie w tali i zaprowadził do windy, gdy stalowe drzwi zamknęły się za naszymi plecami, parsknąłem śmiechem.

- Co? - zapytał zdezorientowany.

- Jak co? Nic... - zacząłem tuląc się do niego - Wszystko jest ze mną dobrze i teraz możemy planować wspólne wakacje. Przyda Ci się trochę odpoczynku - dodałem na co on zmierzył mnie wzrokiem mordercy.

- Czyli... Boże Jimin... - głośno odetchnął i przeczesał dłonią włosy - Ty wyzdrowiałeś, a ja przez Ciebie się rozchoruję... NA NERWICE! - warknął na mnie i ruszył z windy jako ostatni.

- Przepraszam - zacząłem, przyśpieszając krok - Proszę - dodałem, gdy on wsiadł jako pierwszy do samochodu trzaskając drzwiami - Yoongi... - mruknąłem pod nosem, gdy zająłem miejsce pasażera - Ugotuję twój ulubiony obiad - zaproponowałem i ucałowałem w policzek.

Spojrzał na mnie i głośno westchnął.

- Przekonałeś mnie... - oddał lekko śmiejąc się pod nosem - Nie strasz mnie więcej - dodał, nachylając się by pocałować mnie w czoło - Wracamy do domu...

...

LoveInsta | p.jm x m.yg. 🔚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz