-33-

2.7K 151 33
                                    

Cieszyłem się, że Yoongi mnie znalazł, było mi zimno, czułem się beznadziejnie. Z jednej strony u jego boku byłem najszczęśliwszy na świecie, ale z drugiej bałem się, że nadszarpnąłem jego zaufanie.

Nałożył na mnie swoją czarną bluzę, która nieco rozgrzała moje ciało i powoli prowadził do kliniki. Obiecałem, że wrócę i słowa dotrzymam.

— A może... Czy naprawdę muszę tutaj zostać na tak długo? Przecież są hotele, na chemioterapię moglibyśmy przyjeżdżać— zaproponowałem nieśmiało, opierając swoją głowę o jego.

— Wiesz, że chciałbym się zgodzić, ale nie stać nas na to— odparł smutnym głosem, a ja w geście przyznania mu racji głośno westchnąłem— Już prawie jesteśmy— dodał szeptem.

— Yoongi, muszę Ci coś powiedzieć— zacząłem, na co on szybko przystanął w miejscu— Ja chyba... Chyba tracę wzrok— powiedziałem oczami za jego ramię.

Bałem się, że na mnie nakrzyczy, bo nie powiedziałem mu wcześniej, ale on zamiast tego mocno mnie przytulił i jak zawsze próbował pocieszyć dwoma słowami " Będzie dobrze... "

***

Oboje weszliśmy do windy, która powoli wspinała się do góry budynku na odział onkologii. Czułem coraz większy strach, byłem pewny, że personelowi nie spodobała się moja ucieczka, nie chciałem żeby wypisali mnie z listy pacjentów, tyle pieniędzy by przepadło.

Gdzie ja miałem głowę?

***

Wyszliśmy z czterech metalowych ścian i wtedy stanąłem jak wryty. Za drzwiami zobaczyłem Namjoona, Jina, Tae i Jungkooka. Spojrzałem na Yoongiego, nie mogłem uwierzyć, że mnie wydał.

— Co oni tutaj robią?!— zapytałem z wyrzutem, ale zanim zdąrzył odpowiedzi, SeokJin przybiegł do mnie i zmartwiony przytulił mnie do siebie.

— Idiota— wyszeptał przez zaciśnięte gardło.

— Yoongi, chcę być już w sali— zwróciłem się do najbliższego mojemu sercu, ignorując resztę grupy. Jin był zawiedziony tym, że nie odezwałem się do niego.

Powoli odszedłem od nich, Yoon ruszył tuż za mną. Tamci nie widzieli jak mają się zachować.

— Nie martw się, pomożemy Ci!— Tae krzyknął zza moich pleców, po czym usłyszałem dźwięk otwierania drzwi wyjściowych.

Znów został mi tylko Yoongi, a ja po raz kolejny poczułem się jak zdrajca.

***

Nie wiedziałem dokąd Yoongi mnie prowadzi, już dawno minęliśmy salę, w której miałem zostać. Korytarz nieubłaganie dłużył się, a mnie coraz bardziej bolała głową.

Nagle stanęliśmy przed drewnianymi drzwiami z numerem 7. Yoon odkluczył je i poprosił, abym wszedł jako pierwszy.

— Ładnie tutaj— to pomieszczenie wyglądało jak małe mieszkanie, zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego.

— To prywatna klinika więc mają tutaj prywatne sale, a ty będziesz mieszkał w jednej z nich— wyjaśnił, a ja oniemiałem. 

Żadnych innych pacjentów obok mnie, cisza, spokój i koniec słuchania o chorobach innych. Rzuciłem się na niego i mocno przytuliłem.

— Nie ma za co. Rachunek wystawię Ci po leczeniu— zaśmiał się delikatnie i ucałował mnie w skroń.

— Skąd miałeś na to pieniądze, na pewno musiałeś dużo wydać— zapytałem, odsuwając się od niego.

— Podziękuj swoim przyjaciołom, dołożyli się do twojego zabiegu, poza tym miałem też kartę kredytową mojej mamy. Zostanę tutaj razem z Tobą. Ty będziesz spał na łóżku dla pacjentów, ja na rozkładanej kanapie. Nadal będę o Ciebie dbał— wyjaśnił spokojnym tonem, a ja rozpłakałem się jak małe dziecko— Ściągnąłem ich, by pomogli w szukaniu Ciebie, a poza tym uznałem, że muszą o wszystkim wiedzieć, mimo że jesteś temu przeciwny— dodał, wycierając moje łzy z polików— Gdybym oddał sprawę na policję miałbyś poważne problemy zgubo— uśmiechnął się delikatnie, na co ja kiwnąłem twierdząco głową.

— Przeproszę ich— wyszlochałem, próbując się uspokoić— Dziękuję— dodałem i jeszcze raz mocno go przytuliłem.

***

Yoongi rozpakował moje rzeczy, gdy w tym czasie do sali weszła moja lekarka. Dostałem od niej nieźle po głowie, przestrzegła mnie przed konsekwencjami, jakie wyciągnie jeśli jeszcze raz zrobię coś takiego.

Chciałem się leczyć i zapewniłem ją, że to się więcej nie powtórzy. Po jej wizycie w końcu mogłem wziąć gorący prysznic, po którym razem z Yoongim rozsiadłem się na kanapie.

— Będę musiał wrócić do twojego mieszkania, wezmę kilka dodatkowych ubrań dla Ciebie i swoje rzeczy. Wrócę wieczorem z kolacją na wynos— powiedział cicho i ucałował mnie w głowę— Gdy wrócę, masz leżeć przebrany w łóżku, jasne?— zapytał dla pewności.

Skinąłem twierdząco głową, a on wstał, wziął kluczyki od samochodu i zniknął za drzwiami.

Byłem szczęśliwy jak nigdy wcześniej, tyle dla mnie robił, dawał mi tyle ciepła i miłości. Czułem, że powoli wszystko zacznie się układać. Ja nie mogę go tutaj zostawić.
...

LoveInsta | p.jm x m.yg. 🔚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz