Wakacje mijały mi bardzo dobrze, zakupy do szkoły zrobiłyśmy już w lipcu, a moje urodziny spędziłam jak co roku, bawiąc się na wielkim balu z przyjaciółmi. Widywałam się z Nimi bardzo często, przynajmniej raz w tygodniu się spotykaliśmy. Zaliczyłam też z Narcyzą wielkie zakupy, wymieniłam prawie całą moją szafę. Te wakacje bardzo mnie zmieniły fizycznie, aż tak, że sama zaczęłam to dostrzegać. Wzięłam do ręki zdjęcie z mojej pierwszej klasy, urosłam od niej prawie dwadzieścia centymetrów. Moje ciemne niegdyś mocniej kręcone włosy, teraz się ładnie falują. Z uśmiechem popatrzyłam na swoją figurę, która też przeszła dużą metamorfozę. Efekty codziennych treningów było widać gołym okiem, w te wakacje każdy mój dzień zaczynał się od nich. Byłam z siebie bardzo dumna. W połowie sierpnia, mimo nie zbyt dużego zadowolenia Malfoy'ów, wybrałam się na spotkanie z mugolskimi tancerzami. Nauczyłam się od nich wielu rzeczy, na szczęście rodzice widząc jak wiele radości mi to sprawia, nie złościli się już dłużej i właśnie za to ich kocham. W piżamie składającej się z szortów i luźnej koszulki zeszłam na dół. Dzień zapowiadał się naprawdę pięknie, słońce mocno grzało, a na niebie nie można było dojrzeć nawet najmniejszej chmurki, nie mógł go nawet zniszczyć fakt, że był to ostatni dzień wakacji. Gdy weszłam do kuchni, w której siedziała ciocia i wujek, oni natychmiast ucichli.
- Dzień dobry - powiedziałam patrząc na nich podejrzliwie, zazwyczaj się tak nie zachowywali. - Coś się stało?
Oboje spojrzeli na siebie, po chwili kierując swój wzrok ponownie na mnie.
- Posłuchaj - zaczęła delikatnie Narcyza, lecz przerwał jej wujek.
- Syriusz Black uciekł z Azkabanu - powiedział nie owijając w bawełnę, nigdy tego nie lubił, a w tym przypadku było to nawet lepsze niż wprowadzanie mnie w jakieś historię. Nie wiedziałam co w tamtym momencie czułam. Byłam rozdarta, z jednej strony bardzo się cieszyłam, wspomnienie mężczyzny zawsze wzbudzało u mnie dużo emocji, lecz z drugiej to jednak był morderca i nie mogłam tego zmienić. Nie mówiąc ani słowa wycofałam się z pomieszczenia, widziałam że ciocia od razu chciałam ruszyć za mną, lecz wujek ją powstrzymał za co byłam mu wdzięczna. Nie wiele myśląc ruszyłam do pokoju Dracona, musiałam się komuś wygadać. Chłopak oczywiście spał, no cóż chyba się nie obrazi jak mu trochę ten czas snu skrócę. Weszłam na łóżko szturchając blondyna, na co on tylko przewrócił się na drugi bok mamrocząc coś pod nosem. Jeśli myślał, że tak szybko odpuszczę, to był w błędzie. Położyłam się obok Niego i zaczęłam mówić, wiedząc że i tak mnie słyszy.
- Syriusz Black uciekł z więzienia - zaczęłam wpatrując się w sufit, chłopak od razu się odwrócił patrząc na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy, a ja mówiłam dalej. - Nie wiem co mam o tym myśleć, bardzo chciałabym Go zobaczyć, ale trochę też się boję.
- Myślisz, że jest wart tego spotkania? - zapytał Draco opierając się na ręce.
- Wiesz, mam z Nim więcej wspomnień niż z rodzicami. Czuję po prostu jakąś taką specjalną więź z Nim, ale z drugiej strony był śmierciożercą. Sam-Wiesz-Komu nie udało się zabić Harry'ego, ani mnie bo nie spodziewał się, że mnie tam nie będzie, chciał zabić nas obu. On może chcieć to dokończyć - powiedziałam zrzucając z siebie ten ciężar.
- A co czujesz? Jesteś w stanie przezwyciężyć strach, czy wolisz nie ryzykować? To zależy już tylko od Ciebie - odpowiedział Draco obejmując mnie ramieniem.
- Nie wiem, muszę to przemyśleć - zakończyłam wstając i kierując się do drzwi. - Idę pobiegać.
Szybko opuściłam dom zakładając uprzednio wygodne buty i strój. Pobiegłam w stronę niedużego lasu, który znajdował się blisko naszej posiadłości. Był naprawdę magiczny, a w taki dzień jak dziś prezentował się naprawdę niesamowicie. Promienie słońca przedzierały się przez liście wysokich drzew, ptaki pięknie śpiewały, a gdzieniegdzie można było dostrzec biegające wiewiórki. Biegłam główną ścieżką najszybciej jak mogłam, nie zwalniałam ani na chwilę. Obrazy koło mnie się rozmywały, chciałam na chwilę uciec od mojego życia. Zatrzymałam się dopiero przy niedużym jeziorku, które znajduję się prawie na końcu lasu. Jego woda zawsze była idealnie czysta, usiadłam na brzegu wpatrując się w dal. Zupełnie nie wiedziałam co robić, tak bardzo chciałabym Go zobaczyć. Zerwałam się na równe nogi, gdy usłyszałam za mną jakiś szelest. Omiatałam czujnym wzrokiem okolicę szukając różdżki, którą jak na złość zostawiłam w domu. Serce jeszcze bardziej mi przyspieszyło gdy usłyszałam kolejny szelest o wiele bliżej mnie. Szukałam w śród drzew Dracona albo przyjaciół, którzy postanowili sobie ze mnie zażartować, lecz nikogo nie było. Powoli udałam się w stronę ścieżki, chciałam jak najszybciej opuścić las. Zatrzymałam się w pół kroku słysząc kolejne poruszanie liści i łamanie gałęzi, które stopniowo się oddalało, dopiero teraz zauważyłam biegnące w głąb lasu, czarne stworzenie. Nie byłam w stanie stwierdzić czy był to wielki pies czy może wilk, ale wiedziałam że nie chcę go znów spotkać. Sprintem wybiegłam z lasu, zwalniając dopiero gdy w oczy rzucił mi się już nasz dwór. Zdecydowanie zbyt dużo wydarzeń jak na jeden poranek.
CZYTASZ
R U mine?
ФанфикNie każde kłamstwo ma krótkie nogi. Nie każda droga jest prosta bądź kręta. Nie każdy człowiek jest dobry bądź zły. Nie każda historia jest zwykła i przejrzysta. Nie każda miłość jest wieczna bądź odkryta. Nie każda śmierć jest nieodwracalna. ...