14

2.2K 123 11
                                    

Czas jak to w szkole upływał dość szybko. Zanim się obejrzałam wielkie upały odeszły, a ich miejsce zajęły coraz krótsze dni i zimniejsze noce. Liście powoli opuszczały drzewa pozostawiając nagie gałęzie. Temperatura na szczęście nadal była dość wysoka, a deszczu jak na Anglię padało bardzo niewiele. Szłam właśnie na Obronę Przed Czarną Magią, pogoda nie była dzisiaj zbyt ładna. Raczej nie zachęcała do spacerów. Otworzyłam drzwi klasy, w której panowały głośne rozmowy, co wskazywało na nieobecność nauczyciela. Głośno zamknęłam je za sobą zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych, zaśmiałam się w duchu i ruszyłam do ławki, w której siedziała roześmiana Pansy.

— Nigdy nie znudzą Ci się wielkie wejścia, co? — zapytała z uśmiechem Pansy, który wpełzł i na moją twarz.

— Nigdy — odpowiedziałam pewnie na co brunetka się zaśmiała kręcąc głową. Szybko jednak przestałyśmy się śmiać, gdy drzwi ponownie trzasnęły. Do klasy szybkim krokiem wszedł Snape, szeleszcząc przy tym swoją szatą. Nic nie mówiąc zasłonił wszystkie okna i uruchomił projektor. W pomieszczeniu panował półmrok oraz grobowa cisza.

— Otwórzcie na stronie 394 — powiedział jak zwykle zimnym głosem nauczyciel. Otworzyłam podręcznik na odpowiedniej stronie, coś tu nie pasowało. Z pierwszych tematów przeskoczyliśmy na co najmniej kilkanaście do przodu.

— Przepraszam bardzo, gdzie jest profesor Lupin? — zapytał Potter na co cicho prychnęłam.

— Zadziwiająca troska, co Potter? Dowiedzcie się więc, że Wasz profesor jest obecnie nie zdolny do prowadzenia jakichkolwiek zajęć — odpowiedział z pogardą, po czym podniósł różdżkę i skierował ją w stronę Weasley'a. — Strona trzysta dziewięćdziesiąt cztery.

— Wilkołaki?! — zawołał lekko przerażony Weasley.

— Profesorze, zaczęliśmy czerwone kapturki i zwodniki. Wilkołaki miały być dopiero za miesiąc! — powiedziała oburzona Granger.

— Cisza! — zarządził Severus. — Kto mi łaskawie powie jak się odróżnia animaga od wilkołaka?

Znałam odpowiedź na to pytanie, nawet bardzo dobrze. Wiem, że mój ojciec oraz Jego przyjaciele byli animagami, nauczyli się tego, by komuś pomóc podczas przemian w wilkołaka, lecz nie mam pojęcia komu.

— Nikt? — zapytał Snape nawet nie odwracając się do Nas. Granger jak zwykle miała rękę w górze, sama ułożyłam się wygodnie na ławce nie mając ochoty na jakiekolwiek udzielanie się. — A to wielka szkoda.

— Może ja? — zaczęła jak zwykle bez pozwolenia Gryfonka. — Animag to czarodziej, który chcę zamienić się w zwierzę, a wilkołak nie ma wyboru. Podczas każdej pełni gdy się przemienia już nie pamięta kim jest. Zabiję każdego kto wejdzie mu w drogę, a porozumieć się może wyłącznie z innym wilkołakiem.

— Auuuu — zawył Draco na co Ślizgoni parsknęli śmiechem.

— Dziękuję panie Malfoy. Już drugi raz odzywasz się nie pytana Granger, nie umiesz się pohamować, czy wzięłaś sobie za punkt honoru, żeby odstawiać zarozumialca? — uśmiechnęłam się widząc jak dziewczynie rzednie mina.

— Ma gość trochę racji — szepnął Weasley na tyle głośno, by go wszyscy usłyszeli.

— Tracicie 5 punktów — zakończył z satysfakcją nauczyciel. — Żeby Wam się nie nudziło napiszecie na poniedziałek wypracowanie na dwie rolki pergaminu o wilkołakach ze szczególnym uwzględnieniem ich rozpoznawania.

— Ale jutro jest mecz Quidditcha — zaprotestował szybko Potter uciszając tym samym jęki uczniów.

— A zatem niech pan jutro uważa panie Potter, połamane kończyny to żadna wymówka. Strona 394 — powiedział z jadem, po czym zaczął prowadzić lekcję, a ja zagłębiłam się w podręczniku czytając na temat ich rozpoznawalności co aktualnie interesowało mnie najbardziej.

R U mine?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz