4

8.8K 489 597
                                    

Wszedł do Dziurawego Kotła, całkowicie nie zwracając uwagi na ludzi wokół niego, którzy patrzyli w jego stronę z niedowierzaniem, jakby to było jakieś niezwykłe, że wszedł do pubu. Chciał tylko wynająć sobie pokój i w spokoju pomyśleć. Utorował sobie drogę do barmana, który ironicznie nazywa się Tom. Tom stał przy ladzie, i gdy ujrzał Harry'ego, przywitał go skinieniem głowy. Przyzwyczaił już się do obecności Pottera w zeszłym roku.

— Witam, panie Potter — powiedział barman. - Co pana tu sprowadza? Piwa Kremowego?

— Chcę wynająć pokój do końca wakacji — odpowiedział przez zaciśnięte zęby.

— To będą cztery galeony.

Hotele w magicznym świecie były dużo tańsze. Nie trzeba było kupować mebli, bo wystarczyłoby tylko je wyczarować za pomocą transmutacji. A pomieszczenia były tworzone za pomocą zaklęcia próżni. Dużo łatwiejsze, wygodniejsze i tańsze.

Harry udał się za Tomem, który nie wiadomo kiedy wziął jego rzeczy i zaczął je znosić na górę. Kątem oka widział, jak klienci się za nim oglądają, a jeden nawet zrobił mu zdjęcie. Mógł się założyć, że jutro będzie w Proroku Codziennym.

Tom zaprowadził go do pokoju, który wyglądał identycznie, jak ten z zeszłego roku. A może to był ten sam? Miał duże łóżko, obok którego była szafka nocna i żerdź. Duże okno, pod którym było biurko. Naprzeciw łóżka była szafa i obok niej jeszcze drzwi prowadzące do łazienki. Na samym środku pokoju był wielki, zapewne bardzo miękki dywan. Zastanawiał się, czy to standardowy pokój, czy może specjalnie dla niego. Z jego szczęściem, to pewnie druga opcja.

Nagle za szybą zobaczył białą plamę w oddali, którą po chwili zidentyfikował jako Hedwigę. Otworzył okno i czekał aż przyleci i siądzie na jego ramieniu.

— Mądra sówka — mruknął Harry do Hedwigi, która domagała się pieszczot. — Kupię ci te myszy, jak obiecałem, ale najpierw muszę się rozpakować.

Hedwiga zachuczała i usiadła na żerdzi. Harry nalał jej wody, którą zaczęła łapczywie pić. U Dursleyów nie było możliwości zdobycia zbyt dużej ilości jedzenia i picia. W dodatku znowu zakazali mu ją wypuszczać na zewnątrz, przez co nie mogła nic upolować.

Harry był już prawie rozpakowany, ale gdy zaczął patrzeć na swoje mugolskie ubrania po kuzynie, jakaś część jego mózgu odezwała się i powiedziała: Jak ja mogę chodzić w tych łachach? Muszę iść kupić nowe szaty. Harry zgodził się z nią, ale coś w tej wypowiedzi mu nie pasowało.

Ostatecznie ubrania Harry'ego nie wylądowały w szafie. Rzucił się na łóżko i zamknął oczy.

Zbudowałeś ogromną komnatę pod Hogwartem? Sam? — zapytał z niedowierzaniem Harry.

Wiesz, że ciekawość jest cechą Gryffindorru? — zganił młody mężczyzna o długich, związanych w dziwny kucyk, czarnych włosach i jaskrawozielonych, niczym avada, oczach. Jednak Harry patrzył na niego dociekliwie. — Będziemy musieli nad tym popracować... — westchnął z rezygnacją. Nie zbudowałem jej sam. Inni założyciele pomogli mi. Ale jednak większość zrobiłem ja — powiedział mężczyzna, a Harry siedział mu na kolanach, chłonąc każde słowo.

A naprawdę jest tam ukryty Bazyliszek? — dopytywał zaciekle.

Jest, ale jeszcze mały. Minie trochę czasu, nim urośnie — powiedział mężczyzna, patrząc z miłością w oczy Harry'ego.

Harry podskoczył nagle na łóżku. Gdy się wybudził, poczuł, że leży na twardej podłodze i to uderzenie musiało wybudzić go ze snu. Po chwili myśl uderzyła go z siłą młota pneumatycznego. To nie był sen, a wspomnienie. Było zbyt realistyczne jak na sen, oraz jego samoświadomość traktowała to jak jakieś odległe wspomnienie z dzieciństwa.

DRACO DORMIENS NUNQUAM TITILLANDUS | Harry Potter ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz