[28]

712 27 32
                                    

*5 miesięcy później*

To będzie dziewczynka, będzie miała na imię Pola.

Z Borysem jesteśmy strasznie szczęśliwi! Do czasu..

Mati : Siemka, co dzisiaj porabiasz?
Może bym wpadł do was, długo cię nie widziałem.

Przypomniałam sobie, że nie mówiłam mu o ciąży...

Wera : Cześć Mati, jasne, dzisiaj o 15 u mnie?

Mati : Jak tylko zapragniesz.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech co zauważył Borys.

- Co tak się szczerzysz do telefonu? - Zapytał.

- Mati dzisiaj do nas przyjdzie, długo go nie widziałam - Uśmiech z mojej twarzy nie chciał zniknąć.

Chłopak zrobił smutną minę i wrócił do sypialni.

Ruszyłam za nim.

- Skarbie ale dlaczego się denerwujesz? Posiedzimy z nim chwilkę i tyle - Złapałam go za rękę, odsunął ją. Zdziwiłam się strasznie.

- Zostaw mnie na chwilę samego - Patrzył przed siebie.

Borys usiadł na łóżku więc ja kucnęłam i położyłam ręce na jego kolana.

- Borys co się dzieje? Nigdy się tak nie zachowywałeś.

- Powiedziałem żebyś mnie zostawiła! Tak trudno to kurwa zrozumieć?!

Wystraszyłam się i natychmiast wyszłam z pokoju.

Poczułam lekki ból brzucha więc usiadłam na kanapie i zaczęłam głęboko oddychać.

Usłyszałam pukanie do drzwi, po chwili je Otworzyłam.

To Mateusz.

- Cześć! - Przytulił mnie mocno.

Borys wyszedł z pokoju, spojrzał na nas zabójczym wzrokiem.

- Tęskniłem stra.. Jesteś w ciąży? - Spojrzał na mój brzuch.

- Tak jakoś wyszło..

Odszedł ode mnie.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Jesteś zwykłą puszczalską ździrą!! - Popchnął mnie przez co uderzyłam w ścianę.

- Co ty odpierdalasz?! - Borys uderzył Mateusza jakby wpadł w furię.

Straszliwie bolał mnie brzuch, nie mogłam wytrzymać.

- Borys przestań! Zabijesz go! - Mówiłam płacząc.

Chłopak wyrzucił go z mieszkania i natychmiast wrócił do mnie.

- Kochanie wszystko w porządku? Stało ci się coś? - Był wyraźnie zaniepokojony.

- Boli mnie brzuch, okropnie mnie boli Borys.

- Jedziemy do szpitala - Wziął mnie na ręce i zaprowadził do auta.

Cały czas płakałam, ból był niemożliwe mocny.

Po czasie dotarliśmy do szpitala.

Lekarze zawieźli mnie na salę, pamiętam, że ostatnie co zauważyłam to płaczący i błagający o pomoc Borys, później była już tylko ciemność.

Borys pov.

Od godziny siedzę przed salą, niedługo będą tutaj rodzice Weroniki.

Ze mną siedzi Janek i Karaś.

- Są państwo rodziną pani Weroniki? - Zapytała pielęgniarka.

- Jestem jej narzeczonym, może mi pani powiedzieć co się z nią dzieje?

- Przykro mi - Wtedy chyba przestałem oddychać, ona nie może umrzeć - Niestety pańskie dziecko nie żyje, natomiast Pani Weronika jest w sali, potrzebuje odpoczynku.

Do moich oczu podeszły łzy.

Z jednej strony byłem straszliwie smutny, moje dziecko nie żyje.

A z drugiej byłem szczęśliwy, że Weronika ze mną jest, choć wiem że będzie załamana.

Pielęgniarka pokazała mi gdzie leży Weronika, chyba spała.

Usiadłem obok jej łóżka i złapałem ją za rękę.

Była cała blada, to wszystko przez tego sukinsyna, to on ją popchnął, przysięgam, że to zabiję.

Zacząłem płakać przy jej łóżku, nerwy puściły.

- Borys nie płacz.. To moja wina - Usłyszałem jej cudowny choć cichy głos.

Otarłem łzy.

- Skarbie to nie jest twoja wina, nie możesz się o to obwiniać.

Patrzyłem w jej cudowne niebieskie tęczówki, nawet w takich momentach była dla mnie najpiękniejszą dziewczyną na świecie.

- Zaśnij kochanie, musisz się uspokoić.

Skarbie chcę cię na serio/ Bedoes ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz