— Znowuuu padaaa... YoonGi, zrób coś z tym.
— Mam moc teleportacji, moc zamieniania się w kamień i niewidzialność. Ale wpływać na pogodę niestety nie potrafię. — Wzruszył ramionami, odkładając zmiotkę do schowka. — Mam coś, co poprawi ci humor — dodał po chwili. — Przyjdą goście.
— JACY GOŚCIE? KTO? — Ucieszył się JiMin.
— Mój przyjaciel z Chinatsu.
— To sup... Zaraz, z czym?
— To hybryda. Też kocia, więc mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie.
• • •
Godzinę później spodziewani goście wreszcie przyszli. Podekscytowany spotkaniem JiMin zbiegł na parter i zamarł, widząc YoonGiego w towarzystwie nieznajomego chłopaka oraz drobnej brunetki, która kryła się nieco za swoim właścicielem, machając niespokojnie ogonem.
— Co to jest? — wypalił, patrząc wprost na hybrydę, która okazała się być damską wersją, a nie męską jak przypuszczał JiMin.
— Przywitaj się — polecił Min. — To jest Kim NamJoon, a to Chinatsu, o której ci mówiłem.
— Cześć — pisnęła hybryda, lekko onieśmielona.
— Cześć... — mruknął JiMin i przylgnął do YoonGiego. Nie miał zamiaru zaprzyjaźniać się z Chinatsu, która rumieniła się na sam widok uroczej buźki blondyna.
• • •
— Skomponowałeś muzykę dla J-Hope'a?
— Tak. Tekst też napisałem, może skorzysta, może nie. Zobaczymy. Chodź, pokaże ci.
YoonGi podniósł się i ruszył na piętro. NamJoon podążył za nim, zaraz potem JiMin i pełna wahania Chinatsu.
Min zorientował się, że jego hybryda jest wyjątkowo cicha i potulna. Nie opuszczała go nawet na sekundę. Miłe, ale nie mógł chodzić za nim i za NamJoonem WSZĘDZIE. Jakby tego było mało głupiutka Chinatsu brała z niego przykład.
— Może zabierzesz Chinatsu do ogrodu? — zaproponował, nie mając pojęcia dlaczego JiMin wykazuje taką niechęć względem drugiej hybrydy.
— Pada. — Wzruszył ramionami.
— Już nie.
— Ale znowu zanosi się na deszcz.
— W takim razie posiedźcie razem w twoim pokoju.
— Nie widzę takiej potrzeby.
— Ja widzę. Dlatego zrób mi tę przyjemność i zabierz Chinatsu do pokoju.
Nie miał wyjścia. Spojrzał znacząco na Chinatsu, po czym ruszył do swojego pokoju,
• • •
— Ja nie mam własnego pokoju. Śpię razem z NamJoonem.
Kompletnie mnie to nie interesuje — pomyślał JiMin, przerzucając kolejną stronę mangi, którą wczoraj ukradł YoonGiemu ( niestety, nie tę, w której człowiek całował się z hybrydą ).
— Ty jesteś 1310PJ? Pamiętam cię z instytutu. Ty mnie też?
— Nie.
— Co czytasz? Co to jest? — Usiadła bliżej, co jeszcze bardziej zirytowało JiMina. — Wiem! NamJoon też ma coś takiego! Podobno mam imię z tego samego kraju, gdzie wymyślono te...eee...komiksy?
— To są MANGI. I pochodzą z JAPONII.
— Właśnie! Ach, cudne są te dziewczyny — westchnęła. Wyrwała mangę z dłoni JiMina i z wypiekami na policzkach zaczęła przeglądać kolejne strony. — Podobają ci się? Mi najbardziei ich stroje, te falbaniaste sukienki! Muszę mieć taką, chociaż jedną. O...ooo, patrz, całują się. Boże, jakie to romantyczne... NamJoon chciał mnie kiedyś pocałować, ale się wystraszyłam i uciekłam, wyobrażasz to sobie? Później przekonał mnie, że to zupełnie niegroźne, i miał rację. Ale marzy mi się pocałunek z hybrydą... Najlepiej z pewnym uroczym blondwłosym kotkiem, który nienawidzi chodzić w spodniach...
Bez wahania wycisnęła na ustach JiMina soczysty pocałunek, zanim została odepchnięta.
— O co chodzi? Nie podoba ci się? — zapytała zaskoczona.
— Pewnie, że nie — odpowiedział, ocierając usta materiałem swetra. — Pocałunki z dziewczynami są okropne.
— Z dziewczynami? To znaczy, że...całowałeś się z chłopakiem?
— Tak! Z YoonGim. I zamierzam całować się tylko z nim! A NamJoon, zamiast cię całować, powinien czegoś nauczyć. Bo pewnie nawet nie wiesz, w jakim kraju żyjemy.
JiMin wstał i wyszedł. Zostawił Chinatsu, zszokowaną i bliską łez.
Trudno — pomyślał. Najwyżej YoonGi będzie wściekły, ale jak mu opowiem o głupocie tej bezrozumnej hybrydy na pewno przestanie się gniewać.
CZYTASZ
ɴ ᴇ ᴋ ᴏ
Fanfiction》мιη уσσηgι α∂σρтυנє кσ¢ιą нувяу∂ę 𝕒𝕝𝕓𝕠 》Pαɾƙ JιMιɳ, Ⴆęԃąƈყ ƙσƈιą ԋყႦɾყԃą, ȥყʂƙυʝҽ ɯłαśƈιƈιҽʅα, σ ƙƚóɾҽɠσ ʂȥყႦƙσ ʂƚαʝҽ ʂιę ȥαȥԃɾσʂɳყ 》𝒎.𝒚𝒈 𝒙 𝒑.𝒋𝒎 》𝒕𝒐𝒑!𝒎𝒚𝒈 》𝒉𝒚𝒃𝒓𝒚𝒅𝒂 》 𝒇𝒍𝒖𝒇𝒇 》𝒔𝒎𝒖𝒕