— JiMin, wychodzimy.
— Dokąd? Mam nadzieję, że nie do Na...
— Co?
— Nic, nic. Może do sklepu po dżem?! — zapytał JiMin z nadzieją wypisaną na twarzy.
— Przy okazji. Najpierw odwiedzimy mojego znajomego — oznajmił YoonGi. — Nie, nie NamJoona — dodał, widząc niezwykle pochmurne spojrzenie hybrydy.
— A czy ten znajomy także ma hybrydę?
— Tak. Od tygodnia. Z tego co wiem płci męskiej, więc nie musisz się martwić, że trafi ci się do towarzystwa druga Chinatsu.
— To mogę iść! — Zeskoczył z łóżka i wbiegł do garderoby, gdzie kilka sekund wcześniej zniknął YoonGi. Przylgnął torsem do pleców chłopaka, znacząc jego kark kilkoma delikatnymi pocałunkami.
YoonGi uśmiechnął się. Opuścił ręce, w których trzymał podkoszulek, po czym spojrzał na malutkie dłonie JiMisia, które hybryda przyciskała z niezwykłą siłą do jego nagiego brzucha.
— Wiesz, że w domu możesz mnie całować i przytulać się do mnie kiedy tylko masz ochotę, ale przy obcych... hamuj się z czułościami, dobrze?
— Wiem — mruknął zawiedziony JiMin, po czym skubnął zębami ucho swojego właściciela.
YoonGi powstrzymał jęk. Wyplątał się z objęć hybrydy i ubierając koszulkę powiedział:
— Chodźmy lepiej, bo jak tak dalej pójdzie, to zamiast u JungKooka, wylądujemy w łóżku.
• • •
Wysiedli z windy na osiemnastym piętrze budynku. Przeszli obszernym i niezwykle jasnym korytarzem do drzwi z numerem czterdzieści pięć, na których widniała także tabliczka z nazwiskiem.
— Będziesz grzeczny? — zapytał szeptem YoonGi, po czym zapukał do drzwi.
— Tak. Przecież obiecałem. — JiMin cmoknął Mina w policzek. Na tym nie poprzestał. Przylgnął do chłopaka i zaatakował jego usta swoimi zachłannymi wargami. Protesty ze strony właściciela nie robiły na nim żadnego wrażenia, a wkrótce ustały, gdy YoonGi wpadł plecami na ścianę i prawie zjechał po niej na podłogę.
To jest całkiem... podniecające — pomyślał, a serce biło mu mocno ze strachu, że zaraz na korytarz wyjdzie JungKook i nakryje ich na tych sprośnych czułościach.
Sprośnych, ponieważ krótkie paluszki hybrydy krążyły w okolicach krocza YoonGiego.Dźwięk klucza przekręcanego w zamku sprawił, że oderwali się od siebie szybko, aczkolwiek niechętnie. Poprawili swoje pomięte ubrania i stanęli przed drzwiami, które wkrótce otworzył własciciel tego ogromnego apartamentu. Zaprosił swych gości do środka, uważnie przyglądając się JiMinowi, który odwzajemniał każde spojrzenie. Według hybrydy znajomy YoonGiego wyglądał bardzo sympatycznie, a króliczy uśmiech dodawał jego przystojnej twarzy odrobinę dziecięcego uroku.
— Wchodźcie, śmiało. TaeHyung bardzo chce was poznać.
Zaciekawiony JiMin ruszył razem z YoonGim i JungKookiem na czele do przestronnego salonu, skąd rozciągał się niesamowity widok przez ogromne okna, które sięgały od podłogi aż do sufitu.
— Kotku, gdzie jesteś? — zawołał Kookie.
— Tutaaaj! — zawołał wspomiany "kotek", wyskoczywszy zza kanapy. Podbiegł do JungKooka i rzucił mu się na plecy, a sekundę później zamarł, podobnie jak JiMin, kiedy go zobaczył.
— 1310PJ? — zapytał TaeHyung. Zeskoczył na podłogę i podszedł do JiMina, nie mogąc uwierzyć, że znowu widzi swojego przyjaciela z instytutu.
— 3012TH! — zawołał JiMin.
Dwie kocie hybrydy rzuciły się sobie w ramiona.
CZYTASZ
ɴ ᴇ ᴋ ᴏ
Fanfiction》мιη уσσηgι α∂σρтυנє кσ¢ιą нувяу∂ę 𝕒𝕝𝕓𝕠 》Pαɾƙ JιMιɳ, Ⴆęԃąƈყ ƙσƈιą ԋყႦɾყԃą, ȥყʂƙυʝҽ ɯłαśƈιƈιҽʅα, σ ƙƚóɾҽɠσ ʂȥყႦƙσ ʂƚαʝҽ ʂιę ȥαȥԃɾσʂɳყ 》𝒎.𝒚𝒈 𝒙 𝒑.𝒋𝒎 》𝒕𝒐𝒑!𝒎𝒚𝒈 》𝒉𝒚𝒃𝒓𝒚𝒅𝒂 》 𝒇𝒍𝒖𝒇𝒇 》𝒔𝒎𝒖𝒕