To nie ja zrobiłem obiad.

3.1K 220 56
                                    

—  Nie, nie, no, nieee...  —  jęknął JiMin, gdy kolejny raz, zamiast naleśnika, usmażył się jakiś niejadalny glut.  —  Jebać to  —  rzucił przekleństwem, które niejednokrotnie zasłyszał, przebywając w towarzystwie Mina.

Usiadł. Czuł żal, złość i zrezygnowanie.

W trakcie przygotowywania obiadu, z którego wynikło jedno wielkie NIC, zjadł słoik dżemu. Sięgnął po następny. Być może ulubiona przekąska wpłynie pozytywnie na mój zdołowany w tym momencie umysł. Nie mylił się; po paru łyżeczkach wpadł na pomysł, jak wybrnąć z tej niefortunnej sytuacji. Ostatecznie nie zamierzał przyznawać się YoonGiemu do porażki.

Wyciągnął z kieszeni nowiutki smartfon, który w zeszłym tygodniu dostał w prezencie od Mina. Odszukał numer Kim SeokJina, po czym zadzwonił z prośbą o pomoc.

Nadal pamiętał słowa, które ten rzucił mimochodem podczas luźnej rozmowy, odbywającej się w trakcie jakiegoś badania: "gotowanie to moje hobby".

~~~

—  Dziękuję, dziękuję, dziękuję!  —  JiMin wybiegł na zewnątrz, gdy tylko samochód SeokJina znalazł się na podjeździe.  —  Wejdziesz? Powiem YoonGiemu, że zaprosiłem cię na obiad.

—  Dziękuję.

—  Dziękuję, tak? Czy dziękuję, nie?

—  Nie. Nie mogę.  —  Obszedł samochód, po czym wyjął z niego kilka reklamówek, zapełnionych pojemnikami z różnorakim jedzeniem.  —  Masz szczęście, że zwykle gotuję na zapas.

—  Dziękuję. Jestem twoim dłużnikiem do końca życia  —  powiedział blondyn, odbierając od Jina wspomniane przedmioty.

—  W porządku. I smacznego!

—  Dziękujemy!  —  JiMin posłał starszemu promienny uśmiech. Wrócił do domu, raz-dwa przelał zupę do dwóch talerzy, po czym zaniósł jeden z nich do pokoju YoonGiego.

Chłopak spał. Włączony laptop leżał obok.

—  YoonGiś, obudź się. Mam pyszny obiadek.

Min ocknął się. Od razu poczuł smakowity zapach rozgrzewającego bulionu.

—  Niesamowite...  —  Usiadł, czując, jak burczy mu w brzuchu.

—  Co jest niesamowite?

—  Przepraszam, ale nie wierzyłem, że ugotujesz cokolwiek.

JiMin uśmiechnął się, zawstydzony. Podał starszemu tacę, na której stała niewielka miseczka z parującą zupą. Poczucie winy, że oszukuje YoonGiego, zaczęło wyżerać go od środka.

—  Mmm...  —  mruknął Min, smakując bulion.  —  Przyznaj się, szperałeś w internecie?

—  Nooo... Tak, masz rację. Smakuje ci?

—  Bardzo! Dziękuję.

~~~

—  YoonGi, śpisz?  —  wyszeptał JiMin.

Był zmęczony, mimo to sen nie przychodził. Drobne kłamstwo ciążyło mu niczym ogromny głaz. Usiadł, z zamiarem wyznania prawdy. Miał nadzieję, że Yoon nie wścieknie się... aż tak bardzo, jak to sobie wyobrażał JiMin.

—  Co się dzieje?  —  wymruczał Min, którego sen zaczął zagarniać w swoje objęcia.

—  Muszę ci się do czegoś przyznać.

YoonGiego zaniepokoił poważny ton głosu hybrydy. Rozbudził się, usiadł, po czym objął blondyna, raz za razem przeczesując jego puszysty ogon.

—  Słucham...

JiMin odetchnął głęboko. Nie patrząc na Mina powiedział:

—  To nie ja zrobiłem obiad.

—  Co?  —  wydusił Yoon, nie mogąc uwierzyć, że JiMin zamierza rozmawiać na temat obiadu o tak późnej porze.

—  Próbowałem. Naprawdę się starałem...  —  Zwiesił głowę, czując wstyd.  —  Ale te naleśniki były niejadalne! Dlatego zadzwoniłem do SeokJina. Wiem, że kocha gotować, że potrafi... Poprosiłem go, żeby przywiózł mi jakieś dania, jakiekolwiek, no i przywiózł. Uratował mnie przed upokorzeniem...

—  JiMin, jakim upokorzeniem?  —  westchnął YoonGi.

—  Jestem kłamcą.

—  Ciii...  —  Złożył na szyi hybrydy kilka delikatnych pocałunków.  —  Jesteś moim słodkim kocim chłopcem, który opiekuje się mną najlepiej na świecie.

~~~

To był passskudnyyy dzień -.-
Miłego wieczoru ♡

ɴ ᴇ ᴋ ᴏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz