Następnego dnia humory każdemu dopisywały. Idąc na śniadanie wyjątkowo spotkałam - nie George'a czy Freda,ale Dracona we własnej osobie.- No,no... Taylor. - zaczął chłopak kierując się w moją stronę. Zatrzymałam się przed drzwiami,aby dowiedzieć się czego On chce ode mnie.
- Tak właśnie mam na nazwisko. - odparłam.
- Gratulacje dla Twojego chłopaka. - powiedział stając na przeciw mnie.
- Zapewne właśnie za tymi drzwiami siedzi i je śniadanie,więc może podejdziesz do niego i powiesz mu to w twarz? - odpowiedziałam pewna siebie.
- Już to zrobiłem. - wtrącił zmieszany białowłosy.
- A ja coś czuję,że po prostu nie umiesz się przyznać do tego,że kibicowałeś Krumowi,który Sobie nie radzi. - stwierdziłam. Obróciłam się na pięcie i weszłam do Wielkiej Sali. Obróciłam się,aby sprawdzić co zrobił Malfoy. Ku mojemu zdziwieniu chłopak szedł za mną.
- Stój! - krzyknął zatrzymując mnie. Stanęliśmy koło miejsca siedzenia Cedrika,który następnie odwrócił się do nas. - Okej,masz rację. - przyznał niezadowolony. - Cedrik... - zaczął kierując się do chłopaka. Ten wstał i zmarszczył czoło patrząc raz na Draco,a raz na mnie. Właściwie to prawie każdy tak robił patrząc na tą scenę. - Gratuluję zajęcia pierwszego miejsca. - wyjawił. - Krum nie daje rady w Turnieju. - dodał. Na twarzach pozostałych uczniów widać było zaskoczenie.
- Dzięki? - odpowiedział zmieszany brunet.
- Zadowolona? - zapytał zirytowany kierując się w moją stronę.
- Usatysfakcjonowana. - odpowiedziałam zadowolona. Chłopak wyminął mnie i poszedł w Swoją stronę. Zbiegowisko się rozeszło szepcząc,a ja udałam się do Swojego stołu.
- Witajcie chłopaki i Hermiona. - przywitałam się pewna Siebie z uśmiechem i usiadłam na wolne miejsce obok dziewczyny i Harry'ego.
- Czekaj,czekaj... Czy Ty właśnie... Czy Draco przyznał się do błędu i pogratulował... - mówił z niedowierzaniem rudzielec siedzący obok Hermiony.
- Dokładnie tak. - odpowiedziałam zaśmiawszy się.
...
Pod koniec,gdy miałam już odchodzić po zjedzonym posiłku zatrzymała mnie Sowia Poczta. Do mojego talerza trafił list od taty. Schowałam go. Zaś do rudzielców przyszły paczki.
- Znowu jakaś szata wyjściowa? - jęknął załamany Ron rozdzierając papier.
- Ona naprawdę do Ciebie pasowała. - odpowiedziałam. Chłopy wyjęli ze stosów papieru swetry. Każdy miał Swój ze Swoją pierwszą literką. Spośród tej trójki jak zwykle Ron miał najmniej atrakcyjny.
- Ona chce chyba pokazać mi,że nie mnie nie kocha... - stwierdził niezadowolony.
- Ojj... Ron. - zaczęłam. - Liczy się gest. - odpowiedziałam. W międzyczasie do Sali weszła Fleur wraz ze Swoimi koleżankami. Przechodząc zatrzymały się na chwilę przy naszym miejscu i zaśmiały się.
- Ładny sweterek Ron. - powiedziała niemalże krztusząc się ze śmiechu.
- Odczep się. - odpowiedział poirytowany.
- Pani Molly chociaż nikogo nie zabiła... - wtrąciłam zawistnie.
- Co takiego mówisz? - zapytała śmiejąc się. Moje nerwy nie wytrzymały i wstałam z ławki. Podeszłam blisko dziewczyny na tyle,aby mogła dostrzec nienawiść płynącą z moich oczu.
- Mówię to,że Twoja matka zabiła moją! - krzyknęłam. Dziewczyna przestraszyła się i zbladła. Cała sala zrobiła jeden wielki wdech. Nastąpiła cisza. Bardzo głośna cisza. Rozejrzałam się wokoło i uciekłam z sali.
Za mną ruszył Fred,ale w połowie drogi został zatrzymany przez Cedrika.- Ja pójdę. - powiedział do rudzielca,a następnie udał się za mną.
...
Usiadłam w rogu korytarza,po którym rzadko kiedy ktoś chodził. Rozpakowałam list,który dostałam od taty. Pisał w nim,że jest dumny z Cedrika,że tak dobrze Sobie radzi w Turnieju Trójmagicznym. Chciałby go poznać i dowiedzieć się jaki jest jego przyszły zięć. Pomimo ostatnich wydarzeń żarty się go trzymają. Podnosząc wzrok znad listu dostrzegłam nadchodzącego w moją stronę Cedrika.
- Tu jesteś. - powiedział zmęczony szukaniem mnie. Usiadł obok i mnie objął. - Szkoda,że nie widziałaś miny Fleur. Amm...
- Spoko. - odpowiedziałam.
- Wiesz... Nie mówiłem Ci tego,bo nie było za bardzo kiedy,ale...Gdy Cię zobaczyłem na dnie... - zaczął. Odchylił się i spojrzał mi prosto w oczy. - Nie mogłem się poddać. - wyjawił. - Nie pozwolę,aby stała Ci się krzywda. - dodał. Szeroko się uśmiechnęłam i wtuliłam się w chłopaka.
...
- Luna! - krzyknęłam próbując zatrzymać długowłosą. - Luna! - ponownie krzyknęłam. Pobiegłam za dziewczyną. W końcu udało mi się ją dogonić. - Luna! - wysapałam zmęczona długim sprintem.
- Tak Alice? - zapytała spokojnym głosem.
- I jak moja opowieść? - zapytałam łapiąc powietrze.
- Jaka... Twoja opowieść? - dopytała marszcząc czoło. Szybko się wyprostowałam i spojrzałam zdenerwowanym wzrokiem na dziewczynę.
- Przecież...
- Spokojnie,spokojnie. - przerwała mi śmiejąc się. - Przeczytałam ją,nie raz,nie dwa,ani nie trzy razy! - wyszczerbiła Swoje zęby,a następnie zaczęła zmierzać w kierunku biblioteki.
- I jak? Da się czytać? - zapytałam dotrzymując jej kroku.
- Rośnie nam poetka! - krzyknęła na pół korytarza podskakując. Zaśmiałam się.
- Oj Luna,Luna... - westchnęłam klepiąc przyjaciółkę po ramieniu. Przemierzałyśmy drogę śmiejąc się i opowiadając Sobie suchary.
CZYTASZ
Without You - Hogwart
FantasyAlice Teylor to synonim tornada szczęścia i szaleństwa. Dziewczyna osiągające dobre wyniki w nauce, choć to nie ona jest w jej życiu priorytetem. Zwykle, gdzie czarodziejka się zjawiała, tam nastawały prawdziwy chaos. Pytanie, czy w sytuacji, w kt...