~ 13 ~ CÓRKA MORDERCZYNI

740 27 1
                                    


Następnego dnia humory każdemu dopisywały. Idąc na śniadanie wyjątkowo spotkałam - nie George'a czy Freda,ale Dracona we własnej osobie. 

- No,no... Taylor. - zaczął chłopak kierując się w moją stronę. Zatrzymałam się przed drzwiami,aby dowiedzieć się czego On chce ode mnie. 

- Tak właśnie mam na nazwisko. - odparłam. 

- Gratulacje dla Twojego chłopaka. - powiedział stając na przeciw mnie. 

- Zapewne właśnie za tymi drzwiami siedzi i je śniadanie,więc może podejdziesz do niego i powiesz mu to w twarz? - odpowiedziałam pewna siebie. 

- Już to zrobiłem. - wtrącił zmieszany białowłosy.

- A ja coś czuję,że po prostu nie umiesz się przyznać do tego,że kibicowałeś Krumowi,który Sobie nie radzi. - stwierdziłam. Obróciłam się na pięcie i weszłam do Wielkiej Sali. Obróciłam się,aby sprawdzić co zrobił Malfoy. Ku mojemu zdziwieniu chłopak szedł za mną. 

- Stój! - krzyknął zatrzymując mnie. Stanęliśmy koło miejsca siedzenia Cedrika,który następnie odwrócił się do nas.  - Okej,masz rację. - przyznał niezadowolony.  - Cedrik... - zaczął kierując się do chłopaka. Ten wstał i zmarszczył czoło patrząc raz na Draco,a raz na mnie. Właściwie to prawie każdy tak robił patrząc na tą scenę.  - Gratuluję zajęcia pierwszego miejsca. - wyjawił. - Krum nie daje rady w Turnieju. - dodał. Na twarzach pozostałych uczniów widać było zaskoczenie. 

- Dzięki? - odpowiedział zmieszany brunet. 

- Zadowolona? - zapytał zirytowany kierując się w moją stronę. 

- Usatysfakcjonowana. - odpowiedziałam zadowolona. Chłopak wyminął mnie i poszedł w Swoją stronę. Zbiegowisko się rozeszło szepcząc,a ja udałam się do Swojego stołu. 

- Witajcie chłopaki i Hermiona. - przywitałam się pewna Siebie z uśmiechem i usiadłam na wolne miejsce obok dziewczyny i Harry'ego. 

- Czekaj,czekaj... Czy Ty właśnie... Czy Draco przyznał się do błędu i pogratulował... - mówił z niedowierzaniem rudzielec siedzący obok Hermiony. 

- Dokładnie tak. - odpowiedziałam zaśmiawszy się. 

...

Pod koniec,gdy miałam już odchodzić po zjedzonym posiłku zatrzymała mnie Sowia Poczta. Do mojego talerza trafił list od taty. Schowałam go. Zaś do rudzielców przyszły paczki. 

- Znowu jakaś szata wyjściowa? - jęknął załamany Ron rozdzierając papier. 

- Ona naprawdę do Ciebie pasowała. - odpowiedziałam. Chłopy wyjęli ze stosów papieru swetry. Każdy miał Swój ze Swoją pierwszą literką. Spośród tej trójki jak zwykle Ron miał najmniej atrakcyjny. 

- Ona chce chyba pokazać mi,że nie mnie nie kocha... - stwierdził niezadowolony. 

- Ojj... Ron. - zaczęłam. - Liczy się gest. - odpowiedziałam. W międzyczasie do Sali weszła Fleur wraz ze Swoimi koleżankami. Przechodząc zatrzymały się na chwilę przy naszym miejscu i zaśmiały się. 

- Ładny sweterek Ron. - powiedziała niemalże krztusząc się ze śmiechu. 

- Odczep się. - odpowiedział poirytowany. 

- Pani Molly chociaż nikogo nie zabiła... - wtrąciłam zawistnie. 

- Co takiego mówisz? - zapytała śmiejąc się. Moje nerwy nie wytrzymały i wstałam z ławki. Podeszłam blisko dziewczyny na tyle,aby mogła dostrzec nienawiść płynącą z moich oczu. 

- Mówię to,że Twoja matka zabiła moją! - krzyknęłam. Dziewczyna przestraszyła się i zbladła. Cała sala zrobiła jeden wielki wdech. Nastąpiła cisza. Bardzo głośna cisza. Rozejrzałam się wokoło i uciekłam z sali.
Za mną ruszył Fred,ale w połowie drogi został zatrzymany przez Cedrika.

- Ja pójdę. - powiedział do rudzielca,a następnie udał się za mną.

...

Usiadłam w rogu korytarza,po którym rzadko kiedy ktoś chodził. Rozpakowałam list,który dostałam od taty. Pisał w nim,że jest dumny z Cedrika,że tak dobrze Sobie radzi w Turnieju Trójmagicznym. Chciałby go poznać i dowiedzieć się jaki jest jego przyszły zięć. Pomimo ostatnich wydarzeń żarty się go trzymają. Podnosząc wzrok znad listu dostrzegłam nadchodzącego w moją stronę Cedrika. 

- Tu jesteś. - powiedział zmęczony szukaniem mnie. Usiadł obok i mnie objął.  - Szkoda,że nie widziałaś miny Fleur. Amm... 

- Spoko. - odpowiedziałam. 

- Wiesz... Nie mówiłem Ci tego,bo nie było za bardzo kiedy,ale...Gdy Cię zobaczyłem na dnie... - zaczął. Odchylił się i spojrzał mi prosto w oczy. - Nie mogłem się poddać. - wyjawił. - Nie pozwolę,aby stała Ci się krzywda. - dodał. Szeroko się uśmiechnęłam i wtuliłam się  w chłopaka. 

...

- Luna! - krzyknęłam próbując zatrzymać długowłosą. - Luna! - ponownie krzyknęłam. Pobiegłam za dziewczyną. W końcu udało mi się ją dogonić.   - Luna! - wysapałam zmęczona długim sprintem. 

- Tak Alice? - zapytała spokojnym głosem. 

- I jak moja opowieść? - zapytałam łapiąc powietrze. 

- Jaka... Twoja opowieść? - dopytała marszcząc czoło. Szybko się wyprostowałam i spojrzałam zdenerwowanym wzrokiem na dziewczynę.

- Przecież...

- Spokojnie,spokojnie. - przerwała mi śmiejąc się. - Przeczytałam ją,nie raz,nie dwa,ani nie trzy razy! - wyszczerbiła Swoje zęby,a następnie zaczęła zmierzać w kierunku biblioteki.

- I jak? Da się czytać? - zapytałam dotrzymując jej kroku. 

- Rośnie nam poetka! - krzyknęła na pół korytarza podskakując. Zaśmiałam się. 

- Oj Luna,Luna... - westchnęłam klepiąc przyjaciółkę po ramieniu. Przemierzałyśmy drogę śmiejąc się i opowiadając Sobie suchary. 

Without You - Hogwart Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz