Rozdział betowany przez Cessidy84
Nadeszło kolejne nieszczęsne Halloween. Harrietta niesamowicie się stresowała, gdyż wiedziała, że pomimo zmiany płci i tak nie ominie jej przekleństwo pecha tej jednej nocny w roku. Wraz z Ginny i Teodorem czekali w gabinecie dyrektora na przybycie Billa i reszty jego rodziny. Bill się postarał, jego narzeczona wyglądała zjawiskowo. Miała na sobie dość obcisłą długą suknię z rozcięciem, od góry białą i coraz niżej wchodzącą w ciemniejsze barwy łagodnej ciemnej zieleni, ramiona przykryte były przezroczystym długim szalem w odcieniach tejże sukni. Miała bardzo delikatną srebrną biżuterię z małymi oczkami szafiru. Włosy były podpięte delikatną spinką z kwiatem lili z tegoż samego kruszcu, w który był wtopiony na środku kamień szafiru, a reszta włosów opadała łagodnie falami.
Ginny natomiast miała włosy upięte złotą tiarą na boku i puszczone do przodu łagodną falą. Suknię na cienkich ramiączkach, z których zamiast rękawów opadała do końca pleców koronkowa pelerynka w kolorze przezroczystej bieli, poprzecinana złotą nitką. Spod piersi suknia była lekko falowana i rozszerzała się aż do samej ziemi, przy czym od góry biała i przechodząca w coraz ciemniejszy kolor czerni. Biżuteria była złota z kamieniami księżycowymi. Ogólnie stroje były ciekawe, gustowne, ale jednocześnie dość skromne.
Bill i Teodor mieli na sobie czarne szaty czarodziejów tylko przeplatane na wykończeniach nićmi w kolorze sukien swoich dam. Reszta rodziny także była ubrana gustownie i skromnie. Po pierwszych zachwytach cała ekipa przeniosła się z gabinetu dyrektora do salonu gościnnego państwa Nott.
Na pierwszy ogień oczywiście poszli Bill i Harrietta, za nimi rodzice Ginny, później Teodor i Ginny, Charlie, Ron, bliźniacy i na koniec Percy. Przy kominku zostali powitani przez rodziców Teodora. Państwo Nott uważnie przyjrzało się przyszłej, potencjalnej żonie ich syna, ale jak na razie wypadała dość dobrze. Przyjrzeli się również reszcie rodziny i zaprosili ich do sali balowej, w której był tłum ludzi. Między innymi dostrzegli Snape'a, dalej rodziny takie jak Malfoy, Lastrange, Rosier, Rockwood, Trawers, Crabbe, Avery... No rzesz zlot wyznawców Sami-Wiecie-Kogo. I to by było na tyle, co do kolacji w gronie rodzinnym. Harrietta przełknęła tylko ślinę. U boku Billa, nieśmiało podążyła za młodymi, przyszłymi narzeczonymi, a reszta rodziny za nimi. Ron i Percy byli przerażeni nie tylko tym, że wylądowali w jamie pełnej węży i śmierciożerców, ale tym, że sama Ikona Jasnej Strony jest tu z nimi. Harrietta, po zapoznaniu się, z co poniektórymi gośćmi, stanęła przy drzwiach tarasowych, aby chwilę odetchnąć świeżym, chłodnym, nocnym powietrzem. Miała chęć dać nogę. Im szybciej, tym lepiej, ale gdy jej oczy spotkały się z oczami Ginny stwierdziła, że dla swojej przyjaciółki i siostry jednocześnie, jest warto, to wszystko wytrzymać.
- Witam, my się chyba jeszcze nie znamy – Harietta odwróciła głowę w bok, a jej oczom ukazał się młody około dwudziestoparoletni wysoki mężczyzna. Miał oczy dość wyraziste, fiołkowe z nalotem lekkiego bordo, włosy średniej długości, opadające lekkimi falami czarnego koloru. Kogoś jej przypominał, ale w żaden sposób nie mogła skojarzyć osoby stojącej przed nią. Postanowiła więc odgrywać swoją rolę. Uśmiechnęła się więc delikatnie i odpowiedziała.
- Dobry wieczór, cóż ja pana też nie kojarzę, gdyż przyjechałam tutaj z Francji, a nazywam się Harrietta Rettop, miło mi.
- Och, piękne imię. Mnie też miło poznać panią, a nazywam się Thomas Gaunt – I chwycił dziewczynę za dłoń, lekko ją całując.
- Thomas Gaunt? Chodzi może o potomków Slytherina? – A w myślach Harrietty włączył się alarm, gdy szybko skojarzyła, że matka Voldemorta, a raczej Toma Marvolo Riddle'a pochodziła z Gauntów i jeszcze ta zbieżność imion. Thomas zmarszczył brwi, ale odpowiedział powoli, uważnie obserwując Harriettę.
- Tak, dokładnie z tej rodziny pochodzę. Ale też niedawno przyjechałem w te strony, ponieważ pochodzę z Francji, tak, jak pani, Harrieto – I już po francusku zapytał – #Czy w czymś to pani przeszkadza? Czy problemem jest moje powiązanie z Czarnym Panem?# – Harrietta musiała mądrze odpowiedzieć, gdyż pomimo to, że poglądy Voldemorta na dzień dzisiejszy obejmowały przede wszystkim morderstwa, rajdy i polowania na Harry'ego Pottera, to tak, to stanowiło problem. Ale to, z kim jesteśmy związani przez krew, nie brała pod uwagę, gdyż sama miała rodzinę z piekła rodem i nigdy nie chciałaby, aby ktoś określał ją przez ich pryzmat, więc odpowiedziała także po francusku.
- #Nie, nie widzę w tym problemu. To nie koneksje rodzinne określają człowieka, tylko jego czyny.#
CZYTASZ
Usłużna Przysługa
Hayran Kurgu,,Dobrymi chęciami piekło wybrukowane". Harry chcąc pomóc swojej przyjaciółce Ginny przebiera się za narzeczoną Billa, ale bliźniacy Weasley chcąc upewnić się, że farsa nie wyjdzie na jaw, podają mu pewien Elixir... Co z tego wyjdzie?