Rozdział 6

1.8K 120 21
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



Harry dostał pokój prefekta na tak długo, aż nie wróci do wcześniejszej postaci. Na jedno to było przyjemne mieć swój własny kąt, ale nie odpowiadała mu cena, którą przyszło mu płacić za ten układ. Humor wcale, ale to wcale mu się nie poprawił. Wciąż mamrotał pod nosem mordercze plany na bliźniaków Weasley, którzy zresztą mijali go w tej chwili szerokim łukiem.

Po szkole lotem błyskawicy rozniosła się wieść, że z Beauxbatons do Hogwartu przeniosła się na szósty rok narzeczona Billa Weasley'a i zamieszkała w wieży Gryffindoru. Wielka Sala grzmiała od plotek, ale Harry miał świadomość, że muszą zejść, aby zjeść kolację, zwłaszcza w tej sytuacji. Tak więc, aby nie wzbudzać dziwnych podejrzeń, Bill został wielosokowany w Harry'ego, a Harry stał się oficjalnie Harriettą.

Wielka Trójca weszła jako pierwsza, za nią szły Harrietta z Ginny, a za nimi Neville i bliźniacy. Usiedli przy stole i zaczęli spożywać kolację. Po chwilowej ciszy zaczęły się sypać słowa zachwytu w stronę nowej uczennicy. Wielu chłopców śliniło się na widok Harrietty, a sama zainteresowana siedziała taka speszona i niewinnie nieśmiała, chociaż tak naprawdę w środku była wściekła, czuła chłód na nogach i ogólnie wkurzało ją własne ciało. Snape miał tak dobry humor, że młodzież siedząca najbliżej stołu profesorskiego, aż pobladła i co poniektórzy zastanawiali się, czy mistrz eliksirów nie zabił kilku uczniów, oczywiście za pozwoleniem dyrektora. Stół Slytherinu obserwował zaistniałą sytuację z zaciekawieniem, jak zwykle, nie okazując tego na zewnątrz. Theodor, aż pobladł z wrażenia, przyglądając się Harrietcie i Harry'emu. Modlił się, tylko aby to wszystko wypaliło i aby jego rodzice zaprosili jak najmniej "rodzinki" na to przyjęcie. W pewnym momencie dyrektor podszedł do mównicy i poprosił o ciszę.

- Moi mili uczniowie i profesorowie, mam zaszczyt przedstawić wam Harriettę Rettop, uczennicę szkoły Beauxbatons, która to ze względu na sprawy rodzinne, będzie przebywać u nas jakiś czas i z tego powodu będzie także uczęszczała wraz z szóstym rokiem na odpowiednie lekcje. Mam nadzieję, że miło ją przywitacie – Po Wielkiej Sali potoczyły się szepty i w pewnym momencie ktoś krzyknął, że jako tymczasowa uczennica, Harietta powinna zostać oficjalnie przydzielona przez tiarę, do któregoś z domów, a nie od razu osadzona u Gryfonów. Inni uczniowie to podłapali i podniosły się głosy aprobaty dla tegoż pomysłu. Ślizgoni skwitowali, że to przynajmniej będzie sprawiedliwe, a nie od razu sadzać nowo przybyłą i wyróżniać jakiś "Dom". To zostało powiedziane z dużym sarkazmem. Snape oparł się wygodnie na swoim krześle. Podniósł z zadowoleniem brew i czekał na resztę przedstawienia. Wtajemniczeni w przemianę Harry'ego, aż sapnęli z przerażenia, a samego Harry'ego, aż przeszły dreszcze. Jego umysł krzyczał: 'To niemożliwe! Nie mogą go przecież zmusić do kolejnego przydziału! Nie i jeszcze raz nie!' Dumbledore poczuł, że w tej chwili ma związane ręce. Tak naprawdę nie może ot tak jawnie robić wyróżnień, a z tego, co zauważył, przemiana Harry'ego może potrwać nieco dłużej, niż cztery dni, co do tego nie miał wątpliwości, ale tą wiedzą nie podzielił się z nikim. Pozwolił więc na ponowne przydzielenie, bo przecież nic nie powinno się stać. Harry przecież jest stuprocentowym Gryfonem. Gdy McGonagall przyniosła Tiarę Przydziału i stołek, wywołała Harriettę i poprosiła, aby ta usiadła na stołku. Harietta pobladła i niepewnie podeszła. Gdy tylko tiara opadła na głowę dziewczyny, ożywiła się i zaczęła rozmowę.

- Och, Harry Potter, a raczej w tej chwili Harrietta Rettop... Cóż za niespodzianka. Taak, teraz jeszcze bardziej pasujesz do swojego prawdziwego domu... Tak... Niech będzie... Slyth...

~ Proszę, stop! ~ Krzyknął w myślach Harry, a raczej Harrietta. ~ Proszę, to wszystko potrwa tylko cztery dni. Nie mogę być przydzielony gdzie indziej. Gryffindor to mój dom i tam mam przyjaciół. ~ Błagał z rozpaczą Harry. Tiara chwilę milczała, a potem się odezwała.

- Jesteś osobą, która ponosi odpowiedzialność za całą magiczną Anglię. Czy chcesz dzielić czarodziei na tych lepszych i na tych gorszych? Dlaczego nie chcesz dać szansy swojemu prawowitemu domowi? – Harry'emu zrobiło się bardzo nieprzyjemnie i stwierdził, że tiara ma trochę racji. Nim zdążył jeszcze coś pomyśleć, tiara krzyknęła – Slytherin!

Usłużna PrzysługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz