ROZDZIAŁ 16

2K 143 31
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



       Bill właśnie kończył swoją pracę. Jego myśli błądziły po ostatnich wydarzeniach. Zastanawiał się, jak skończył w tym całym bałaganie. Martwił się tym, co czuje do Harry'ego i tym, co się dzieje między nim, a Fleur Delacour. Mimo iż wcześniej poznał dziewczynę i właściwie się nią nie interesował, ale teraz gdy razem zaczęli częściej pracować, zauważył, jak bardzo jest ona nim zainteresowana... To było dziwne odczucie. W sumie jemu też dobrze się z nią rozmawiało. Mieli wspólne tematy i wspólną pracę. Podobało mu się to, że nie musiał się odwracać za siebie za każdym razem, by pilnować się, że ktoś nie dźgnie go czasem w plecy, tak jak czuł się ostatnio z Harriettą na tym cholernym balu halloweenowym. Czuł też wielki ból w sercu, gdy patrzył na Harriettę i Thomasa wtedy siedzących i rozmawiających na tarasie. Widział, jak wirowała między nimi magia, jak się mieszała razem... To było zarazem piękne, jak i okropne. Piękne, ponieważ rzadko można dostrzec tak niesamowicie splecioną razem magię dwojga ludzi. A okropne, że jednym z tych ludzi była osoba, która zauroczyła jego serce, ale też teraz czuł, że najprawdopodobniej jego uczucia względem Harrietty nie miały najmniejszych szans. Nie znał tego Thomasa, ale to, co między nimi się utworzyło, było piękne, chociaż Harrietta bardzo uważała i trzymała swoje uczucia na wodzy, ale widział to, widział, jak zauroczyła się tym mężczyzną. Wiedział też, że musi porozmawiać szczerze z Harriettą i wyznać, co do niej poczuł i dowiedzieć się o jej uczuciach i przyszłych planach oraz chciał wspomnieć o Fleur i o tym, co się między nim a nią zawiązuje. To był ważny krok w przyszłość całej trójki.


      Rezydencja Malfoy'ów przeżywała właśnie bankiet obejmujący Wewnętrzny Krąg. Świętowali awans Thomasa Gaunta na stanowisko dyrektora do spraw edukacji oraz przejęcie przez niego tytułu głównego członka rady nadzorczej Hogwartu. To było to, czego chciał: Wolny dostęp do szkoły i młodzieży i pomimo że dyrektor miał władzę nad szkołą, to rada miała władzę nad dyrektorem. A kolejne zwycięstwo obejmowało to, iż minister idiota-Knot jadł mu z ręki, tym samym wyślizgując ważny pionek z rąk Dumbledore'a. Jego plany układały się coraz lepiej, nawet pomimo spaprania całej sprawy w ministerstwie z tą beznadziejną przepowiednią. Siedząc teraz przy stole i popijając wino, obserwował swój Wewnętrzny Krąg. Podjął decyzje i zaczął mówić.

- Moi wierni towarzysze... Przemyślałem wiele spraw i chciałbym wtajemniczyć was w niektóre z nich, aby budować lepszy świat dla czarodziei... ale najpierw złożycie niezłomną przysięgę – Uśmiechnął się pod nosem i rozejrzał się po obecnych tu zebranych, dokańczając swój wywód, odpowiedział – Och... To nie tak, że wam nie ufam, nie ufam raczej ludziom, którzy was otaczają... – Wszyscy spojrzeli po sobie nawzajem, wiedzieli, że ich Pan się zmienił, ale to wcale nie znaczyło, że przestał lubić torturowanie swoich wiernych i nie tylko. Tak więc co mieli zrobić? Zrobili więc to, co musieli, wszyscy złożyli przysięgę i czekali na dalsze instrukcje. Każdy z nich dostał przed sobą pergamin, w którym zawarte były dla nich indywidualne rozkazy. Większość z nich była taka sama lub podobna dla wszystkich, obejmowała nowe zachowania i taktyki, brak atakowania bez jego pozwolenia, wstrzymanie rajdów na mugoli, chyba że dostaną odpowiednie polecenie i oczywiście nowa forma znaków, która będzie obowiązywać w momencie, gdy zostanie nowym ministrem i "pokona" Czarnego Pana Voldemorta. Och tak! To był dobry pomysł, aby wykołować Dumbledore'a i jego głupi zakon w ten sposób. No ale to plan na później. Ze zbłąkanych myśli wyrwał go gniewny okrzyk Bellatriks – O co chodzi, moja droga? – Zapytał się obojętnie Voldemort. Bella zadrżała na ten ton, ale szybko wróciła do swojej werwy i zapytała, a raczej wyskomlała.

- Panie, co to ma znaczyć, że mam wstrzymać pogłębianie sztuki czarnej magii?! I mam poddać się uzdrawianiu umysłu?? Jestem jak najbardziej zdrowa... tylko czasami mnie ponosi... ale Panie to jest naprawdę okrutne z twojej strony! Błagam Panie, przecież...

- Czy podważasz moje decyzje, Bello? – Głos Voldemorta stał się ostry i zimny rozejrzał się po pozostałych – Czy ktoś jeszcze kwestionuje moje decyzje? Wyjaśnimy sobie to tu i teraz nim przejdziemy do meritum sprawy – Debata trwała dłuższą chwilę. Za ogarnięcie psychiki Belli miał odpowiadać Snape i Alecto Carrow, co tym dwóm wcale a wcale nie było z tym w smak, ale cóż pan każe, sługa musi. Kolejne kłopoty były z Lucjuszem. Bo niby jak miał wrócić do ministerstwa? I tu sytuacja okazała się być stosunkowo prosta. Dzięki zaklęciom pamięci i wybiórczej Oklumencji ustawiono cały program niewinności Malfoy'a. Ustalono, iż w Departamencie Tajemnic był tak naprawdę Peter Pettigrew pod stałym wieloosokowym jako Lucjusz Malfoy, a zaś prawdziwy Malfoy wraz z żoną został uwięziony i torturowany za tak zwaną zdradę Voldemorta i tylko dzięki "przyjacielowi" rodziny oraz "sekretnemu" szpiegowi jasnej strony, Severusowi Snape'owi, dopiero teraz został odkryty i uwolniony, a później wyleczony. Miało to zostać poparte odpowiednimi dowodami i ujawnieniem prawdziwego przestępcy zamkniętego jako "Malfoy" w Azkabanie, którymi mieli się zająć obecni śmierciożercy pracujący w ministerstwie, co spadło na Dołohowa, Macnira, Yexleya i Rockwooda. Pozostali mieli za zadanie powoli rozpowszechniać idee polityczne Thomasa Gaunta. Zadanie Snape'a ścięło wszystkich z nóg, nie mówiąc już o samym Snapie – Co nie rozumiesz w swoim zadaniu Severusie? – Snape nie wiedział co tak naprawdę powiedzieć i jak prawidłowo reagować na to zadanie.

- Panie? Jak mam strzec i chronić Pottera? A tym bardziej pilnować jego każde kroki i poczynania... Dumbledore gdzieś go ukrył, a ja niestety nie mam dostępu do... – W tym momencie Voldemort syknął i przerwał mu.

- Ach, tak... Zapomniałem o najważniejszym. Widzicie... I po to była mi wasza przysięga. Harry Potter jest nadal w szkole... – Uśmiech Czarnego Pana ich przerażał. Snape był bledszy niż zazwyczaj o ile to w ogóle możliwe. Czyżby rozgryzł tożsamość Harrietty? I oto kolejna bomba spadła na wewnętrzny krąg, oczywiście na tych, którzy nie byli wtajemniczeni w prawdziwy wygląd Czarnego Pana. Voldemort przeciągnął różdżką wzdłuż ciała i na jego miejscu siedział nasz przystojny Thomas Gaunt. Czarny Pan napawał się szokiem i dezorientacją co poniektórych członków kręgu. Ale gdy się tym znudził, ciągnął dalej – Taak, teraz już wiecie, jak stanę się w przyszłości Ministrem Magii... i przyszłym mężem Harry'ego Pottera – Snape zaczął myśleć, że Voldemort chce ich wykończyć po prostu zawałem serca. Choć w tej chwili jego mózg ledwo co funkcjonował i jak sądził nie tylko jego. Jak to się do cholery w ogóle stało, że z chęci zabicia bachora przeszedł do chęci poślubienia go?! Gdy pierwszy szok minął, Voldemort kontynuował dalej – Cóż, co do mojej przyszłej żony... Ach tak, dla waszej wiadomości jest teraz uwięziony w żeńskim ciele, a dokładnie w ciele... Harrietty Rettop – Popatrzył na Notta Seniora i dokończył – W sumie to muszę ci podziękować Theodorze. Twój syn... ułatwił wszystko, łącząc się z córką Weasley'ów. W ten sposób wciągnął Pottera w cały bałagan z posagiem... Jak podejrzewam, a to sprawiło, że został uwięziony jako kobieta... Choć tak naprawdę nie wiem jakim cudem to się stało... ale jednak się stało i dzięki temu poznałem bliżej "naszego" Zbawiciela. I całkiem mi się spodobało to, co zauważyłem.


      Spotkanie dobiegło końca, wyczerpani psychicznie śmierciożercy z przyjemnością ulotnili się do swoich schronień jak najdalej od swojego sadystycznego Pana. Musieli przetworzyć i przyswoić nowo poznane fakty, aby nie zwariować, bo to nie tak, że mogli z kimś na ten temat porozmawiać i ukoić swoje nerwy.

Snape nie wrócił do swoich lochów w Hogwarcie, po prostu poszedł na kilka drinków do pubu pod "Świńskim Łbem". Nawet nie mógł ostrzec bachora, o tym, co go czeka, bo niby jak? W sumie chciał jeszcze żyć i cóż... polubił nawet bachora w tej wersji. Nawet śmieszyło go to, jak Harry bardzo okazał się być ślizgoński.

Usłużna PrzysługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz