6

2.6K 236 63
                                    

Gdy tylko Taehyung dowiedział się, że Joohyuk przyjedzie do stolicy na tydzień, chodził całe kilka dni w skowronkach, czasem rozmyślając nad dobrym planem. Miał zamiar wykorzystać obecność swojego nie-chłopaka i przygotować imprezę z okazji ciąży in vitro. Zaś jego dobry przyjaciel, Jimin, był przy nim, wszystko planował razem z nim oraz polecił, żeby na razie nic nie mówił Jeonggukowi. Miała być to niespodzianka, a nóż widelec po ich ostatniej kłótni starszy uspokoił się i dzięki temu mogli się pogodzić i cieszyć się swoją obecnością.

— Jak myślisz, kiedy Ggukie się odezwie? — spytał. Leżeli na kanapie u Parka, raz na jakiś czas skakali po kanałach w telewizji. Nie wiedzieli, co robić.

— Nie wiem, Tae. — Wzruszył ramionami blondyn. — Serio, olej typa. Najwyraźniej przez taką błahostkę chce zakończyć waszą „przyjaźń". — Podkreślił cudzysłowem ostatnie słowo.

— Nie mów tak! — krzyknął na niego. — Kookie to najukochańszy człowiek na tej planecie i nic, ani nikt nie stanie nam na drodze ku przyjaźni. Mówiłem ci to kiedyś — burknął młodszy o rok mężczyzna.

— No tak, idiotyzm was połączył i prędzej czy później z przyjaźni nagle wskoczycie na związek. Już to widzę. — Przewrócił oczami, zirytowany. Dziecinne zachowanie omegi niezbyt mu pomagało. W tym momencie sam nie miał humoru, bowiem jego alfa miał jakieś humorki i nie chciał z nim rozmawiać.

— Ja i Ggukie? Chyba ktoś ciebie prądem w dupę kopnął. — Wystawił mu język. — Jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej.

— Tak, a ja lecę na omegi.

Sfrustrowany Jeongguk czekał na swojego klienta, który miał się pojawić kilka minut temu. Nie przepadał za spóźnialskimi ludźmi. Samemu nie lubił się spóźniać, bowiem nigdy nie chciał komuś zabierać tych minut na czekanie na niego. Najwyraźniej Chanyeol miał zupełnie inaczej.

Wybierając swoje najlepsze wzory na tatuaż dla klienta, ciągle czekał niecierpliwie na wysokiego faceta. Dobrze go znał, ponieważ przez dwa lata przychodził do niego z wielkim entuzjazmem do zrobienia kolejnego tatuażu.

— Proszę — mruknął od niechcenia, gdy do jego uszu dotarło ciche pukanie. — Znowu się spóźniłeś. — Spojrzał na alfę.

— Narzeczona mnie przytrzymała, przepraszam. — Ukłonił się w ramach przeprosin i szybko zajął miejsce na fotelu. Jungkook w tym czasu założył gumowe rękawiczki, a na żuchwę oraz nos nałożył maskę.

— Jak tam u Jennie? Który to miesiąc ciąży? — dopytał. Może za każdym razem słyszał odpowiedź na ten temat, ale zapominał. Przynajmniej tymi pytaniami przytrzymywał rozmowę.

— Wybił jej piąty miesiąc. A co u niej... Ma swoje humorki czy zachcianki, jak to kobieta, brzuch jej urósł i nawet ja już się ekscytuję narodzinami naszej córeczki. Może kiedyś nie chciałbym mieć do czynienia z pieluchami, ale teraz zdecydowanie jestem gotowy na robienie tego typu rzeczy — mówił to wszystko z ogromnym zamiłowaniem i szerokim uśmiechem, który nie opuszczał jego twarzy. Nawet szatyn przyłapał się na drobnym uśmieszku pod nosem. Wychowywanie własnego dziecka jest trudne, co wywnioskował z wielu opowieści, ale po etapie pieluch, nieprzespanych nocy, nadchodzi piękny czas. Patrzenie jak dziecko z każdym rokiem powoli dorasta, było bardzo satysfakcjonujące.

Akurat gdy Jeon chciał coś powiedzieć, usłyszał ciche pukanie drzwi i delikatne ich uchylenie. Westchnął ciężko, nie chcąc się na ten ruch denerwować. Nienawidził, jak ktoś bez jego pozwolenia wchodził do gabinetu.

— Czego? — zapyta oschłym tonem. Spojrzał do tyłu, gdzie stał w drzwiach intruz. Na widok owego faceta, zwanym Kim Taehyung, momentalnie złagodniał.

Make it Right | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz