7

2.5K 213 18
                                    

Przygotowania do wielkiej imprezy okazały się trudniejsze, niż przypuszczała dwójka przyjaciół. Pisanie zaproszeń i sensowne wymyślenie powodu do imprezy długo zajmowało, a co dopiero dekoracje mieszkania, które musieli kupować w różnych sklepach, żeby uzupełnić listę zakupów Taehyunga. Był bardzo wymagający i jeszcze bardziej męczył wyczerpanego Jeongguka po długim dniu w studiu.

Z początku nie marudził; wszystko szło mu po myśli i udawało mu się pisać czytelnym pismem zaproszenia, co graniczyło z cudem, ponieważ miał w zwyczaju pisać niedbale. Robił to bardzo starannie, byle zostać pochwalonym przez omegę, która była w tym samym czasie zajęta oprawianiem wspomnianej inwitacji.

Pomimo przyjazdu niejakiego Joohyuka, ani razu do niego nie zadzwonił. Za bardzo wkręcił się w przygotowania, skupił się na Jeongguku i miał mało czasu. Na dodatek dochodziły zlecenia od jego klientów. Zdalna praca nie była taka łatwa, jak się wielu osobom wydawała. Pracowanie w domu miało swoje plusy, ale zarazem minusy.

Nie trzeba było nigdzie wychodzić, jednak siedziało się dniami przy komputerze, męczyło oczy i tak, jak są wyznaczone godziny w biurze, to tutaj nie było ograniczeń. Można było pracować po nocach, aby klienta zadowolić.

W przypadku alfy było inaczej. Musiał chodzić do studia i tam pracować, a w domu projektować swoje własne tatuaże, dzięki czemu dostawał od osób odwiedzających napiwki lub pochwały. Lepiej mu się spało po dostaniu komplementu.

O dziwo Taehyungowi udało się namówić Jimina do dalszej współpracy przy organizowaniu imprezy. Co prawda nie angażował się w to tak bardzo, jak Jeongguk albo on sam. Nawet nie mógł uwierzyć, że ta dwójka nadal nie miała się ku sobie, choć przyjaciel omegi zdążył zauważyć, że Jeongguk uważnie obserwuje młodego Taehyunga tym wzrokiem.

Jeden z trójki dorosłych mężczyzn sapnął głośno, rzucając już któryś z kolei karton w kąt. W tym samym czasie dwie omegi zaczęły oglądać zaproszenia, które napisał Jeon.

— Mógłbym cię o coś zapytać, Tae? — Spojrzał niepewnie na swojego dobrego przyjaciela. Trochę bał się tej rozmowy, bo wiedział, jaki teraz młodszy był poddenerwowany.

— Oczywiście — powiedział nieco zestresowanym głosem. — Gguk ten karton ma być tam! I nie obijaj się! — krzyknął, wskazując palcem na inną ścianę. Szatyn przejechał dłonią po swoim spoconym czole i posłuchał się przyjaciela. — Więc o co chodzi? — Wrócił po chwili wzrokiem do niższego kolegi, który przewrócił oczami, rozbawiony zmianą postawy chłopaka.

— Nie zauważyłeś czegoś... świetnego w Gguku? — spytał. — No wiesz, tak, jak w tym Joohyuku — podkreślił, żeby było mu łatwiej rozmawiać z Taehyungiem.

— Nie myślałem o tym — stwierdził. Spojrzał na zmęczonego Jeongguka, przenoszącego te kartony, które, swoją drogą, dawno nadawały się na śmietnik. — Jest bardzo przystojny, ma super charakter, ale — zaczął — nie chciałbym być z kimś, kto jest niepewny we wchodzeniu z kimś w głębszą relację — oznajmił głupkowato.

— Serio? — Spojrzał na niego zdziwiony. — Czyli ci się podoba? — dopytał, nie dowierzając. Co jak co, ale Taehyung nigdy nie powiedział o Jeonie w ten sposób.

— Może trochę. — Wzruszył ramionami. — Ale czy coś to zmieni? Będę miał dziecko z Joohyukiem i to się liczy. — Uśmiechnął się szeroko na samo wspomnienie o Namie. — Właśnie! Muszę do niego zadzwonić. Od kilku dni do mnie nie pisze, ani nie dzwoni — powiedział nieco zmartwionym tonem głosu.

— Ciekawe, dlaczego — burknął Jeongguk, kiedy usłyszał słowa o Joohyuku. Reszty ich rozmowy nie mógł dosłyszeć, a może i nie chciał? Wolał lepiej przyswoić sobie fakt, że nie miał szans u Taehyunga. Nawet najmniejszych.

Make it Right | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz