Mimo pocałunku w czoło, jaki wywołał w brzuchu Taehyunga mnóstwo motylków, odsunął się dość niechętnie. Zapadła między nimi cisza. Obaj nie wiedzieli, czy była ona przyjemna, czy należała bardziej do tych niezręcznych. Jednak tatuażysta nie żałował tego, co właśnie zrobił. Dobrze zdawał sobie sprawę ze słabej opieki nad brunetem przez Joohyuka. Ciągle słuchał zażalenia swojego rówieśnika. Zawsze łamało mu się serce przy takich historiach, w których jedynie była mowa o tym, jak po seksie Nam nie pozwalał się przytulać do siebie Taehyngowi. Jeongguk zawsze uważał, że gdy było się w związku i doszło do stosunku, to na koniec trzeba było się przytulić, okazać większą czułość. Sam potrzebował czegoś takiego od drugiej osoby. Pomimo zdania społeczeństwa, że alfy nie miały takich potrzeb.
Do północy było jeszcze trochę czasu. Dwójka przyjaciół postanowiła, że obejrzą ich ulubiony film od dzieciństwa „Piraci z Karaibów". Omega przytulał się do boku Jungkooka, jakby to właśnie z nim był w szczęśliwym związku i spodziewaliby się dziecka. Niestety realia były inne. Jeongguk wiele by dał za Taehyunga jako jego chłopaka. Może narzeczonego lub w lepszych okolicznościach męża? Marzenia.
W pewnym momencie oglądania filmu Tae spojrzał na profil króliczej twarzy dwudziestoczterolatka. Naprawdę był przystojny. Nigdy nie patrzył na niego z tej perspektywy. Szczególnie w tym momencie, kiedy siedział wtulony w jego ramię, które mocno go obejmowało.
– Zazdroszczę twojej przyszłej połówce. Nie byłem całowany w czoło przez pół roku. Joohyuk wydaje się, jakby robił to z łaski – powiedział szczerze. Trochę nie przemyślał tego, żeby nie mówić o tym swojemu przyjacielowi. W końcu nienawidził Joohyuka, a Taehyung był tego świadomy. Oby mu nic nie odbiło do głowy i nie zaczął „rozmawiać" z miłością grafika. Chciał to ominąć jak największym łukiem.
Jeongguk trochę zdziwił się na wypowiedź młodszego, ale zarazem było to normalne już dla niego. Dobrze zdążył poznać drugą alfę, jego zachowanie i jaki dokładnie był. Tylko omega miał problemy z zauważeniem tego. Miał klepki na oczach.
– Nadal nie wiem, co w nim widzisz. Zabrał cię kiedyś na randkę lub dał ci się po prostu poprzytulać? – spytał Jeongguk. Trafił w punkt. Taehyung zdecydowanie nie lubił takich tematów. Wtedy zdawał sobie sprawę z pewnych sytuacji i cech Joohyuka, a nawet z zachowań wobec niego. Wątpił w miłość do niego, a przecież nie powinno tak być. Powinien być wierny swojemu chłopakowi.
– Zabierał mnie na randki! Czasami, ale zabierał i dawał mi się przytulać też czasami. Był markotny na to, ale zgadzał się, więc nie jest aż tak złym człowiekiem – powiedział to takim tonem głosu, który wyrażał sztuczną pewność w tym, co mówi.
– Dobrze wiesz, że myślę przeciwnie. Zresztą te randki były tylko dlatego, by cię udobruchać i później uprawiać z tobą seks, bo jesteś dobry w łóżku, a okazję trzeba zawsze wykorzystać. Szczególnie idąc jego tokiem myślenia – oznajmił swoją wersję alfa. Może to nie była tylko jego wersja, ale ten fakt wolał zostawić dla siebie, choć Tae poniekąd wiedział o tym.
Młodszy już się nie odzywał. To był u niego charakterystyczny znak, że nie chce o tym rozmawiać ze względu na rację Jeongguka. Faktycznie często długo nad tym rozmyślał, ale po powiedzeniu tego modelowi, od razu tamten obsypywał go prezentami, słodkością i tego, co brunet chce. Zagrywkę miał niezłą. Taehyung zawsze daje się na to nabrać.
Resztę filmu spędzili w ciszy. Obaj byli głowami w chmurach. Jungkook myślał o omedze i o tym, że chyba ma szanse na podbicie serca jego najlepszego przyjaciela, natomiast ten drugi odlatywał myślami do Joohyuka, który tylko go wykorzystywał. Zaczął to powoli zauważać i bardzo powoli tracił zaufanie do swojego „partnera". Dlaczego nie myślał o tym przed zajściem w ciążę przez in-vitro? Byłoby o wiele prościej.
CZYTASZ
Make it Right | Taekook
أدب الهواةGdzie samotny i atrakcyjny Taehyung decyduje się zajść w ciążę metodą sztucznego zapłodnienia, czego nie pochlebiał jego najbliższy przyjaciel, Jeongguk. Niestety na skutek splotu „nieprzewidzianych" wydarzeń, ojcem dziecka zostaje sam Gguk, alfa ni...