Choć ostatnia noc nie przyniosła porządnego wypoczynku, bo Jurko zbyt był pogrążony w rozmyślaniach nad swoją przyszłością, wyruszono do Kijowa bardzo wczesnym rankiem. Razem z oblubieńcem do tego wspaniałego grodu ruszał mały orszak składający się z jego ośmiu zaufanych ludzi. Mieli oni nie tylko być gwarantem bezpieczeństwa podczas podróży, ale także weselnymi gośćmi.
Byli to dla Bohuna ludzie tak zaufani i tak bliscy, że myślał o nich jak o swych braciach. Znał ich jeszcze z czasów przed powstaniem Chmielnickiego, a samo powstanie i różne towarzyszące mu wydarzenia jeszcze bardziej ich ze sobą związały. Ruszyli tedy w drogę wioząc ze sobą dwa wozy. W każdym zaprzęgu znajdowały się dwa silne konie przedniej budowy. Jeden wóz przeznaczony był na wiezienie bagażu, w drugim zaś miała wrócić z nimi z powrotem do Rozłóg oblubienica.
Był to wóz przedniej budowy, zapewniający wygodną jazdę, bo i posiadał osłonę przed deszczem, słońcem i wiatrem, ale pozwalał jednocześnie podziwiać piękne widoki. Jurko stwierdził, że idealnie nada się do tak dalekiej podróży, choć oprócz niego miał jeszcze inny powóz. Ten jednak ze względu na brak zadaszenia nadawał się na przejażdżki po okolicy, nie zaś na wielodniową podróż.
Powóz zaopatrzono w dodatkowe ozdobne poduszki, wypełnione gęsim pierzem dla większej wygody podczas jazdy oraz o kilka dodatkowych okryć, gdyby pogoda w drodze powrotnej okazała się chłodniejsza niż ta dotychczas, bo i był już środek października, więc bywało coraz zimniej.
Ze względu na to, że jechały z nimi wozy, nie rzucono się jak to zwykle kiedyś bywało w szeroki step, ale korzystano z głównego traktu wiodącego do Kijowa, bo był on wygodny i bezpieczniejszy niż poboczniejsze drożyny.
Jechali tedy kilka dni przez piękną ukraińską ziemię, gwarząc po drodze i wspominając dawne wyprawy, bo i wypuszczali się razem z Bohunem w dalekie kraje jeszcze przed powstaniem. Wspominali swoje wycieczki na Krym czy w inne okolice, a w tych wspomnieniach nie zabrakło wspominek starego Burłaja, który brał udział w wielu tych wyprawach, a który był dla nich wszystkich jako ojciec.
O, jakże inna była ta droga wobec ich dawnych wypraw. Wcześniejszymi laty nie wozili ze sobą wozów, objuczali tylko swoje konie najpotrzebniejszymi przedmiotami. Zamiast używać drogi puszczali się w bezkresny step korzystając z gwiazd zamiast drogowskazów. Rzadko też bywali w drodze w gospodach, bo i nie uświadczali ich na stepie.
Jako że jechali głównym traktem, nie zatrzymywali się na spoczynek w szczerym polu, ale korzystali z wygód gospód i zajazdów, na co też Bohun nie szczędził pieniędzy. Wszyscy więc spali zawsze na suchych ciepłych siennikach i wypoczęci ruszali w dalszą drogę.
Gdy już zatrzymali się na ostatnim przystanku przed wjazdem do Kijowa, bo nie było już szansy, aby dotrzeć tam przed zamknięciem się bram miasta, byli już dosyć zdrożeni całą jazdą. Bawiło ich to znacznie, bo przekomarzali się wzajemnie, że ,,to już nie te lata". Jurko zostawił towarzyszy, aby zajęli się końmi i wozami, sam zaś ruszył w stronę karczmy, aby wystarać się o nocleg i strawę.
Wszedłszy do ciemnego pomieszczenia przystanął na chwilę, aby przyzwyczaić swe oczy do zmiany otoczenia, po czym rozejrzał się po nim. Karczma nie była w pełni zapełniona, bo i nie zbliżało się żadne święto ani dzień targowy, toteż niewiele stołów było zajętych przez podróżnych. Bohun rozejrzał się dokładnie, myśląc, że może spotka któregoś z zaproszonych na swe zaślubiny gości, co go by zresztą nie zdziwiło.
Nie zdawało mu się, żeby znał któregoś z ludzi znajdujących się w karczmie. W większości gościli tam zwykli Kozacy lub też kupcy ormiańscy, co łatwo było rozpoznać po ich ubiorze i uczesaniu. Uwagę pułkownika zwróciła jednak osoba różniąca się od pozostałych. Był to młody szlachcic o przystojnym obliczu i bujnym wąsie. Postać owa wydała mu się dziwnie znajoma, toteż próbował odgadnąć kim jest ów jegomość.
CZYTASZ
Bohun sadly ever after?
Historical FictionWitajcie u podwalin Uniwersum Bohuna. Co wydarzyło się niecałe ćwierć wieku po Kozackiej Brance?. Przekonacie się sami ! Opowiadanie to będzie opisem dalszych losów tego dzielnego Kozaka. Nie będzie to jednak powielanie koncepcji, że to on będzie pi...