Żeby nie było @FannyBrawne99poleca zaopatrzyć się w papier toaletowy lub chusteczki higieniczne. Jak ktoś chce może też nagrać mi siebie jak czyta zakończenie, nie wiem tak jakoś chce chłonąć wasze reakcje mimiczno-dźwiękowe przy tych ostatnich akapitach xdxd
Wszyscy towarzysze wstali wcześnie rano, każdy niczym mrówka uwijał się przy ich małym obozie, toteż po niecałych pięciu minutach, wszystek ludzi był gotowy do drogi. Bohun po raz ostatni wygłosił im długą, lecz treściwą listę możliwych zaistniałych sytuacji, aby mieć pewność, że absolutnie każdy, od Antona po młodego Saszę, wiedział, co ma zrobić. Musiał przed sobą przyznać, iż strasznie był dzisiaj roztrzęsiony, ale zdało mu się to naturalnym, miał przecież to wszystko zakończyć. Odganiał od siebie niespokojne myśli, zakładał tylko jedną możliwą wersję wydarzeń. Zabije ten czarci pomiot, przydając mu długą i męczącą śmierć na jaką zasługiwał, i odnajdzie Anastazję. Wszelako mogła być przecie tylko w owym szałasie lub też jakimś cudem zbiec. Sasza powiedział mu o wszystkim, co przekazała jego żonie matka chłopaka, toteż wiedział, gdzie ewentualnie mają jej szukać. Wciąż jednak lękał się o jej życie. Wszak człowiek, z którym miał się zmierzyć, był nieobliczalny. Zdawał sobie jednak sprawę, iż owy szaleniec czerpałby większą satysfakcję z tego jak jego żona patrzy jak on sam kona, wiedział jednak, że to on będzie tym, któremu przyjdzie dziś zabić.
Jechali równym tempem, by zanadto nie zmęczyć koni, w pełnej ciszy i skupieniu. Na przedzie pułkownik wraz ze swym młodym przewodnikiem, za nimi zaś Daniło i pozostali ludzie. Poczet, jak to zwykle bywało, zamykał baczny na wszystko Anton.
Okolica była spokojna i sielska, od czasu do czasu mijali niczego nieświadomych okolicznych chłopów. Dziwowali się oni trochę na widok takowej kompanii, lecz uspokajał ich widok twarzy znajomego im młodzieńca, którego pozdrawiali z radością, lecz ten wyjątkowo, jakby to nie był on, nie rozwijał swoich gawęd z nimi, jak to miał w zwyczaju, widać coś go mocno absorbowało.
Dojechali już tedy prawie na miejsce, odległość od miejsca, gdzie skrywano Anastazję liczyła sobie bowiem już kilka stajań, o czym nie omieszkał wspomnieć pułkownikowi młody przewodnik, w polu ich widzenia ukazał się widok jak dotąd na owej drodze niespotykany. Było to dwóch jeźdźców, udających się konno w tym samym kierunku co Bohun i jego towarzysze.
Nawet w czeluściach piekła Jurko Bohun wiedziałby, kto jedzie przed nim na koniu. Krew uderzyła mu do głowy, pompowana przez rozszalałe serce. Oddech przyspieszył, a na czole poczęły się pojawiać kropelki potu, mimo iż ranek był jeszcze dość wczesny i nie zdążyło się jeszcze zrobić ciepło. Podniósł rękę, dając znak swym towarzyszom, po czym sam wyciągnął zza pasa nabity samopał. Wszyscy jak jeden mąż uczynili to samo, wiedzieli jedno – mieli strzelać tylko w ostateczności, pułkownik miał bowiem prawo do swojej zemsty.
Nie wiedzieć czemu, porywacze nie dosłyszeli jak dotąd, że zbliża się do nich grupa jeźdźców, Jurko dał więc znać o ich obecności, wystrzeliwszy z samopału w powietrze. Towarzyszący Sulimie człowiek obrócił się razem z nim, wyciągając zza pasa swój pistolet, lecz prędko został postrzelony przez jednego z ludzi Bohuna i runął na ziemię, wijąc się w konwulsjach.
Stary szaleniec wiedział, że nie ma co już wyciągać swego samopału, celowano weń bowiem z czterech luf. Odwrócił więc swego konia i rzekł z szalonym spojrzeniem:
— O pułkowniku, dawnośmy się nie widzieli, co cię tu sprowadza, czyżby jakaś zguba?
— A i owszem, zguba, suczy synu, alem prędko ją odnalazł.- wycedził hamując emocje, po czym zeskoczył z konia i poluzował szablę.
Podszedł kilka kroków w przód i rzekł:
— Pozwolisz, że nim bezpiecznie odwiozę moją żonę, której to dostarczyłeś niemiłej przygody, do domu, sprawię, iż zaznasz piekła jeszcze zanim tam sczeźniesz.
CZYTASZ
Bohun sadly ever after?
Historical FictionWitajcie u podwalin Uniwersum Bohuna. Co wydarzyło się niecałe ćwierć wieku po Kozackiej Brance?. Przekonacie się sami ! Opowiadanie to będzie opisem dalszych losów tego dzielnego Kozaka. Nie będzie to jednak powielanie koncepcji, że to on będzie pi...