Byłam twoją kochanką, czy tylko złym nawykiem?
Nie znałam bardziej upartego psa. Hades, równie dobrze mógłby być tym stereotypowym osiołkiem. Udobruchanie go, zajęło mi zdecydowanie więcej czasu niż się spodziewałam. Nadal nie reaguje na swoje imię, chociaż zdarzają się wyjątkowe przypadki. Jednak w końcu mogę normalnie do niego podejść i go pogłaskać, bez obawy, że stracę przy tym palce. Nawet zaczyna merdać ogonem gdy wracam do domu. Podejrzewam, że jeszcze parę tygodni i będę się z nim świetnie dogadywała. Aktualnie jego sojusznikiem został Theo, wilczur nie opuszcza go praktycznie na krok, gdy tylko narzeczony mojej ciotki, wraca z pracy do domu. Tak też było i tym razem, dzielnie wspiął się po schodach na górę, zapewne po to, żeby uciąć sobie drzemkę.
Ostatnio Theo przychodzi do domu strasznie zmęczony i nie wytrzymałby popołudnia, bez chociaż godziny snu. Razem z Anne mu w tym nie przeszkadzamy, w końcu ciężko pracuje i zasługuje na odpoczynek.
Moja chrzestna siedziała na tarasie i ze skupieniem przeglądała jakieś papiery. Zapewne znowu zabrała pracę do domu, ostatnio oboje tylko się zapracowują. Nie podoba mi się to, potrzebny im urlop. Ostrożnie niosłam kubek z gorącą kawą w jej stronę, starając się po drodze niczego nie wylać, bo jak zwykle zalałam kubek praktycznie do samego końca. W końcu dotarłam do stolika i bez żadnych nieszczęść, postawiłam kubek kawy tuż przed jej nosem i sama zajęłam miejsce na kanapie naprzeciw niej, uważając, żeby moja spódniczka się nie pomięła. Zaraz miałam jechać z Marcie i Natashą do centrum handlowego, ale miałam jeszcze chwilę wolnego.
— Jak wrócę i zastanę cię przy papierach, albo laptopie, obie te rzeczy utopię w jeziorze –Posłałam jej perlisty uśmiech, na co ta tylko ciężko westchnęła i widocznie sfrustrowana odłożyła papiery na stolik i przeczesała swoje włosy dłońmi.
— Jestem wykończona – Stwierdziła i ułożyła głowę na kanapie, chowając twarz w dłoniach – Jak wrócisz z centrum, musimy posprzątać. Niedługo rodzinka się zjedzie.
Ach tak, kolejny zjazd rodzinny organizowany co roku w wakacje. W zeszłym roku jakimś cudem ta maskarada mnie ominęła, a dwa lata temu w tym samym czasie byliśmy z rodzicami na wakacjach. Byłam przekonana, że w tym roku nie uda mi się z tego wyplątać. Nie było na to nawet najmniejszych szans. Ominęło mnie to dwa razy z rzędu, gdybym zrobiła to trzeci raz, miałabym straszny problem. To nie było tak, że obawiałam się w jakimkolwiek stopniu swojej rodziny, albo żebym ich nie lubiła. Jest wręcz przeciwnie. To wspaniali ludzie, a spędzanie z nimi czasu, to bardzo dużo śmiechu. Jednak jak na każdym spotkaniu rodzinnym znajdzie się taka ciotka, która zapyta o twój status związku i będzie chciała wyciągnąć wszystko z twojego życia na wierzch. Znajdzie się też taki wujek, który będzie przesadzał z ilością trunków, oraz taki, który będzie marudził. Oprócz tego dzieci. Nie wiem jakim cudem, ale w tej rodzinie wszyscy się cholernie szybko rozmnażają, dzięki czemu ilość dzieci z przedziału od rocznego do dziesięciolatka, przekracza normę. Do tego, praktycznie wszyscy zatrzymają się tutaj na noc, jak nie kilka nocy.
— Czyli rodziców nie będzie? – Zdziwiłam się.
— Będą, akurat zdążą wrócić z wakacji, ale musimy doprowadzić piwnicę do stanu mieszkalnego, oraz wymienić pościel w gościnnych pokojach. To dużo roboty, więc lepiej zacząć wcześniej – Poinformowała mnie, a ja na myśl o sprzątaniu w piwnicy, miałam ochotę utopić się w jeziorze – Nagle nikogo nie stać na hotel.
Zaśmiałam się na jej słowa. Jednak moja ciotka miała rację, nie należeli do najbiedniejszych, więc częściowo mogliby się zatrzymać w pobliskim hotelu, a my przynajmniej nie musiałybyśmy przykładać aż takiej wagi, do zmiany prześcieradeł i innych bzdet.
CZYTASZ
Unholy
RomancePoświęciliśmy na siebie dużo czasu. Kto by się spodziewał, że po tym kiedy znałam tylko twoje nazwisko, będziemy ze sobą tak blisko, jak jeszcze nigdy z nikim innym. Kto by się spodziewał, że dla siebie skoczylibyśmy nawet do samego piekła. Kto b...