Porządek trzeba zrobić, nieporządek robi się sam
Jak to się działo, że jednego dnia ktoś był w stanie zrobić dosłownie wszystko, a następnego nie miał siły żeby nawet wstać z łóżka.Obróciłam się powoli w pościeli nie chcąc obudzić śpiącej tuż obok mnie Roonie. Jej twarz była spokojna, a usta lekko rozchylone. Zazdrościłam jej tego, że mogła w spokoju spać.
Zerknęłam na zegarek i miałam ochotę się zastrzelić. Dochodziła czwarta rano, pieprzona czwarta rano, a ja nie byłam w stanie już spać. Niechętnie wstałam z łóżka i próbując nie zdeptać chłopaków skierowałam się do wyjścia z pokoju.
Gdy zeszłam do salonu było zupełnie pusto. Zupełnie cicho i czysto, kto by się spodziewał, że po wczorajszej małej rodzinnej imprezce, mógł panować tutaj taki porządek. Zapewne mama wszystko sprzątnęła, nienawidziła zostawiać po sobie bałaganu. Salon był tak pusty, że nikt nie byłby w stanie stwierdzić, że aż tyle osób śpi aktualnie w tym domu.
Nalałam sobie zimnej wody, prosto z kranu i wypiłam całą szklankę do dna, bez przerwy, do ostatniej kropli. Odstawiłam ją do zlewu, zapewne mama gdy ją jutro tutaj zobaczy, będzie pytała kto nie był w stanie sprzątnąć po sobie głupiej szklanki, a ja będę milczała, sądząc że to nie istotne, bo właściwie nie było istotne, ani trochę. Przeszłam koło śpiącego Hadesa, który nie miał zamiaru się przebudzić i rozsiadłam się na kanapie tarasowej.
W ułamku sekundy, tak nagle zapragnęłam zapalić papierosa, albo z kimś przez chwilę porozmawiać, że prawie nie pobiegłam na górę. Tylko nie byłam pewna co bym wzięła, telefon czy paczkę papierosów nie ryzykowałabym paleniem na tarasie. Niby wszyscy śpią, ale w każdej chwili ktoś mógłby wstać i mnie przyłapać.
Niby pełnoletnia, a jednak nadal traktowana jak dziecko. Słusznie, nie powinnam palić, sama sobie powoduje uszczerbek na zdrowiu. Jednak nie potrafiłam już inaczej, z każdym buchem, znikał kawałek białej bibułki, ale również część stresu.
Tym razem siedziałam bez papierosa w dłoni i nie mogłam się powstrzymać przed skubaniem paznokci. Odruch ten pojawiał się za każdym razem gdy się stresowałam i to bym ten moment. Przypomniałam sobie Dennisa, który pojawił się wtedy w klubie znikąd, jakby doskonale wiedział gdzie mnie szukać. Radził sobie z wpadaniem na mnie lepiej niż ja z unikaniem jego osoby. Przetarłam oczy i ciężko odetchnęłam. Nie miałam zupełnie siły i potrzebowałam snu. Wszystko czego potrzebowałam jak na złość nie chciało się wydarzyć.
- Znowu spotykam cię tutaj z rana. - Serce zabiło mi szybciej, gdy usłyszałam za sobą głos.
Na całe szczęście to tylko Theo, z kubkiem, zapewne wypełnionym wodą w dłoni. Ubrany w szare dresy i granatową trochę za dużą na niego koszulkę z zabawnym napisem. Anne kupiła mu ją na ich pierwszą rocznicę, pomagałam jej wybierać i dziwiłam się, jak można swojemu chłopakowi, kupić na rocznicę głupia koszulkę, dopóki nie zobaczyłam jaki uśmiech rozświetlił jego twarz, gdy ją zobaczył. Do tej pory ją ma, a dzięki temu to mi uśmiech wpływa automatycznie na twarz.
- Nie mogę spać. - Odpowiedziałam krótko, a on usiadł na kanapie naprzeciw mojej i lekko się uśmiechnął.
Jego włosy odstawały na wszystkie strony. Najwyraźniej nie tylko ja miałam problem ze snem.
- W twoim wieku nie powinnaś mieć z tym problemów. - Stwierdził na co wzruszyłam ramionami.
Sen nie przychodził, a ja nie szukałam w tym drugiego dna. Po prostu pogodziłam się z faktem, że raz na jakiś czas będę chodzić nieprzytomna, przez to że nie byłam w stanie zmrużyć w nocy oka.
CZYTASZ
Unholy
RomansaPoświęciliśmy na siebie dużo czasu. Kto by się spodziewał, że po tym kiedy znałam tylko twoje nazwisko, będziemy ze sobą tak blisko, jak jeszcze nigdy z nikim innym. Kto by się spodziewał, że dla siebie skoczylibyśmy nawet do samego piekła. Kto b...