1. Nie bawię się w ckliwe pożegnania

75 1 0
                                    

Jeszcze będziemy walczyć aby nie zginąć i ginąć aby nie walczyć

  Gapiłam się na napis na ścianie za szkołą, który w tym roku szkolnym oglądam już ostatni raz. Po raz kolejny analizowałam każdą literkę po kolei i starałam się doszukać w nim jakiegoś głębszego sensu. Kiedy sprawdzałam nawet kto napisał czy powiedział te mądre słowa, ale już nie pamiętałam. W końcu pamięć była ulotna, a o nieistotnych rzeczach często się zapominało. Moje nogi zwisały w dół, z wysokiego murka na który zawsze ciężko było mi wskoczyć. Przystawiłam papierosa do warg i zaciągnęłam się, żeby po chwili wypuścić szary dym z ust pomalowanych matową pomadką, która prawie już zeszła. O dziwo było w tym miejscu pusto. Zwykle gdy chodzi się zapalić za szkołę, jest tutaj pełno ludzi. Jedyne miejsce w którym nie ma kamer i do którego nie zapuszczają się nauczyciele, oczywiście zdają sobie sprawę z tego co tutaj robimy, a nawet jak by przyszli i tak nic by nie zrobili. Więc nie przychodzą. Aktualnie siedziałam tutaj sama, a reszta uczniów za pewne skierowała się od razu do domów, żeby szykować się na imprezę na koniec wakacji. Nie miałam zamiaru się tam pojawić. Szkolne imprezy to nie była moja bajka, poza tym w tym liceum żyła nieliczna grupa osób, których w jakikolwiek sposób lubię, co nie zmienia faktu, że są mi obojętni.

Zgasiłam papierosa o murek i sprawnie związałam swoje włosy w kitkę, to był wyjątkowo upalny dzień, a ja nie należałam do osób, które są fanami ciepła. W takie dni jak ten, gdzie ledwo jest czym oddychać, najchętniej zamykałabym się w swoim pokoju, włączała wiatraczek i leżała w łóżku oglądając jakiś film, albo serial. Nagle zza rogu wyszła dziewczyna. Jej długie brązowe włosy, prawie do pasa, były wyprostowane i częściowo zarzucone do tyłu. Oczy zdobił ciemny, ale nie przesadny makijaż, podkreślający ich szary kolor. Szła w moją stronę, miała na sobie czarną obcisłą sukienkę z krótkim rękawem i obcasy na słupku, które idealnie pasowały do jej długich nóg. Uśmiechała się poprawiając swoją torebkę na ramieniu i patrzyła na mnie tym wzrokiem, wzrokiem osoby, która była pewna siebie, przy której czułam się jakbym znikała.

- Noelle, tutaj jesteś- Gdy znalazła się bliżej usłyszałam jej donośny głos, stanęła naprzeciwko mnie, a ja wysiliłam się na lekki uśmiech- Szukałam cię, idziemy do mnie?

- Chciałam wrócić do domu- Wzruszyłam ramionami, a ona ciężko westchnęła. Alex była moją przyjaciółką i ostatnio nie układało się między nami najlepiej, nie z jej winy, może i trochę z jej, ale to ja potrzebowałam chwili dla siebie, tylko dla siebie, nie dla kogoś innego.

- Ostatnio tylko w tym domu siedzisz- Skrzyżowała swoje chude ręce na klatce piersiowej i zlustrowała mnie od góry do dołu, tym swoim przeszywającym spojrzeniem, za które czasami miałam ochotę jej przywalić- Jak nie zaczniesz wychodzić, to pomyślą że oszalałaś, albo coś w tym stylu Zresztą zaraz lecę na wakacje i się nie zobaczymy przez miesiąc.

Była wściekła, nie chciałam się z nią kłócić, ale nie mam zamiaru ruszać tyłka z domu, wtedy kiedy mi się nie chce, tylko dlatego, żeby ludzie sobie coś o mnie nie pomyśleli.

- Jadę jutro do Anne- Mruknęłam, a ona uniosła na mnie brwi i spojrzała na mnie jakbym była wariatką i powinni mnie gdzieś odesłać.

- Po co?- Spytała głupio, na co ja wywróciłam oczami.

- Na wakacje, odpocząć, zająć się sobą?- Powiedziałam ironicznie, a ta parsknęła śmiechem- Nie chcę spędzić tutaj kolejnych wakacji- Wzruszyłam obojętnie ramionami, oparłam się dłońmi o murek i z niego zeskoczyłam, a ona nadal wyglądała, jakby uważała że żartuję- Nic mnie tutaj nie trzyma, duszę się w tym mieście.

- Chyba nie mówisz poważnie- Parsknęła, a ja ciężko westchnęłam i spojrzałam w jej oczy. Wtedy się wyprostowała- I co, gdybym nie przyszła, to nawet byś się nie pożegnała?

UnholyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz