Kolejny dzień w więzieniu Nanba. Dzisiaj Hajime przypisał nas do roboty. A konkretnie do departamentu drewna.
Mieliśmy poskładać kilka mebli czy coś.
Ale oczywiście, chłopakom zaczęło odwalać.Za dobre wykonanie pracy, mieliśmy dostać jakąś nagrodę.
Wzięłam kilka desek i zaczęłam je skręcać. Specjalistą w tym nie jestem, ale potrafię się posługiwać narzędziami.
W dłonie wbijały mi się drzazgi za każdym razem, kiedy dotknęłam boku deski. Co chwilę przestawałam pracować, żeby męczyć się z drzazgami.
Podeszłam do Hajime.
- Macie jakieś rękawiczki? - Hajime spojrzał na mnie i uniósł brew.
- Po co ci rękawiczki?
- Moje ręce są już podziurawione przez drzazgi. - wystawiłam dłonie przed siebie.
- Oh nie. Jak mi przykro. Wybacz damulko, ale to więzienie. Nie jakiś kurort, gdzie ci wszystko podadzą. - odpowiedział sarkastycznie i wrócił do pisania czegoś w swoim notesie.
Oburzona otworzyłam usta, by coś powiedzieć, jednak słowa nie przychodziły. Prychnęłam, odwróciłam się na pięcie i wróciłam do swojej konstrukcji.
- Misao - senpai? - podniosłam głowę. Nade mną stał Nico.
- Tak?
- Boisz się, że drzazga utknie ci w ciele?
- To dość specyficzne pytanie, ale na to wychodzi.
- Czy to uczucie podobne do igły? - zapytał bardziej zmartwiony.
- W pewnym stopniu.. taka mała igła. - Nico usiadł obok mnie i mruknął ciężko.
- Coś nie tak? - zapytałam trochę zdezorientowana, czemu zadawał mi takie konkretne pytania.
- Chciałem ci pomóc, ale ja się b-boję.. - chłopak zaczął się trząść. Zasłonił swoje oczy dłońmi.
- Nico? - zielonowłosy nie odpowiadał. Stracił świadomość? Zaczęłam się martwić.
- Chłopaki? - zwróciłam się do reszty. Ich twarze zmieniły się momentalnie, kiedy zobaczyli Nico. Ruszyli ku niemu.
- Rock, bierz go na ręce. - rozkazał Uno.
- Nie ociągaj się. Wstawaj. - spojrzał na mnie Jyugo.
- Co się dzieje? - zapytałam zagubiona.
- Gadaliście coś o igłach?
- Tak, ale skąd wiesz--
- Nico ma fobię na ich punkcie. Nie czas teraz na pogaduszki. Resztę ci powiemy na miejscu.
- Miejscu? Ale gdzie-- złapał mnie za nadgarstek i zanim się obejrzałam już biegliśmy.
- Gdzie biegniemy?
- Do lekarza. Trzeba Nico podać lekarstwa. - zmartwiło mnie to.
Przez resztę biegu byliśmy cicho.
Gdy dotarliśmy na miejsce, Nico od razu przejęli Kazari i Okina.
- Już dawno nie miał takiego ataku. - zaczął Rock.
- Ataku? - wtrąciłam.
- Nico był czymś w rodzaju kuriera narkotyków we slumsach. Złapali go z myślą, że sam jest dilerem. Na badaniach odkryli, że ma dość dużo alergii. Starali się go leczyć, ale wszystkie chemikalia jakie w niego wstrzykiwali rozwaliły mu mózg. Przez co też panicznie boi się igieł. Z tego też powodu uciekał z więzień. - opowiedział Uno.
- Też dawno nie był na badaniu, więc też może przez to dostał ataku. - dodał Rock.
Jeszcze wcześniej nie widziałam chłopaków tak zmartwionych. Oni naprawdę się o siebie martwią.
Mieć taką więź z kimś przez długie lata..
- Kagu-chan~~ - Uno szybko zapomniał o wszystkim i popędził do androida-pielęgniarki.
Przez chwilę jej się przyglądałam. Bardzo wyróżniał ją.. wygląd. Kształt.
"Nigdy jej nie dorównam." Spojrzałam na swoją klatkę piersiową. Westchnęłam.
- Nie dotykaj jej tymi brudnymi łapami, zwyrolu! - czy to? Tak. Ich głosów nie da się zapomnieć.
- Kogo nazywacie zwyrolem, wy zboczuchy?! - odkrzyknął Uno i przybrał pozę do walki.
- Chcesz się bić?! Proszę bardzo.
- Oi. Honey. Nie przyszliśmy, żeby walczyć. - uspokajał go Trois.
- Ehh.. co za nuda. Idę coś zjeść. - Rock wstał i wyszedł.
Westchnęłam. Trudno będzie tu siedzieć i tylko słuchać jak się kłócą.
Oparłam się o rękę.
- Może sobie uciekniemy? - wtrącił się Jyugo.
- Huh? Szukasz kłopotów mała pchło? - Honey złapał go za kołnierz i celował w niego pięścią, a z jego głowy wyrosły strzałki.
- To nie jest zły pomysł. Zawsze dobrze znaleźć jakąś rozrywkę. - zatrzymał go Trois.
- W takim razie chodźmy. Misao, idziesz? - zapytał Uno.
Lekko się speszyłam.
- Nie, ja nie muszę. Bawcie się dobrze.
- Oj co ci szkodzi, Misao-chan~~ - on razem z Troisem i Honey zaczęli mnie ciągnąć.
I tak znalazłam się w sytuacji, gdzie rekreacyjnie będziemy sobie biegać po budynkach. I mamy się jeszcze nie dać złapać.
Jak widać po tym, że znalazłam się w Nanbie to nie jestem zbyt dobra w uciekaniu.
Zaczęło się spokojnie. Potem pułapki zaczęły występować coraz częściej.
- Ja się nie nadaje..- marudziłam zmęczona bieganiem.
- Oj tam. Dasz radę. - Uno wziął mnie pod rękę.
Gdyby nie to, że cały czas mnie ciągali za sobą, już dawno bym opadła bez sił.
Zatrzymaliśmy się na rozwidleniu dróg. Opadłam na ziemię.
- To teraz, w którą stronę? - zapytał Honey.
- Sam powinieneś wiedzieć.- odparł Jyugo.
- Ty mały...
- Dobra, dobra. - Uno starał się zapobiec bójce. Honey dość szybko się denerwował.
- Chłopaki. I pani. - Trois zwrócił naszą uwagę i wskazał na zbliżającą się w naszą stronę kulę.
- To się nazywa adrenalina. - podskoczył Uno.
- Biegnijmy w tą stronę. - pobiegli w prawo.
Bezsilna podniosłam się z nóg. Tym razem Jyugo złapał mnie za rękę.
- Tędy. - zaczęliśmy biec w przeciwną stronę niż pozostała trójka.
CZYTASZ
Kretyni z 13-stki
FanficFanfiction związane z anime "Nanbaka" Gdzieś, nie wiadomo gdzie, istnieje więzienie Nanba. Przebywają tam najgorsi zbrodniarze z całego świata. W sektorze 13, sali 13 przebywa czwórka przyjaciół, którzy chcą stamtąd zwiać. Prawie każdy z nich ma po...