Chapter 10

131 8 8
                                    

Wstałam leniwie, przyciągając się jeszcze i poszłam w stronę kuchni. Zaparzyłam sobie kawę i udałam się na codzienną rutynę do łazienki.

Dzisiaj, nie miałam ochoty na nic. Miał to być, mój ostatni dzień w LG, miałam zabrać swoje rzeczy i pożegnać się z pracownikami biura. Powiem nawet, że trochę mi szkoda opuszczać to miejsce, jednak jak to mówią "przygodo trwaj", nie miałam już odwrotu aby zmienić zdanie.

Pomimo nie najlepszych stosunków moich z Min'em, wierzyłam że będziemy potrafili się chociaż dogadać służbowo. Wczorajszego wieczoru doszłam do wniosku że, nie mogę więcej pozwolić sobie na zachwianie moich uczuć, względem tego człowieka. Muszę raz na zawsze wymazać wszelkie marzenia i wspomnienia z nim związane, chodź by po to aby takie sytuację jak ta wczorajsza, nie miały więcej miejsca.

Wyszłam z domu, nie budząc jeszcze swoich współlokatorów i ruszyłam w stronę biura. Uznałam że poranny spacer w mgle i z rześkim powietrzem dobrze mi zrobi. Był koniec września, więc dni nie były już takie ciepłe, co odpowiadało mi bardzo. Nie lubiłam słońca ani ogólnie lata, więc ta pogoda była dla mnie jak grom z jasnego nieba.

Stojąc już przed wieżowcem, wzięłam głęboki wdech i nie chcąc przedłużać, weszłam do środka. Wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie a ja poczułam się jak gwiazda w ciągu tych dwóch dni, kiedy witam jedną ekipę a żegnam się z następną.

W moim biurze byli CEO Bon oraz Pani Shin, aby mnie pożegnać. Widać było w ich oczach zawód, jednak starali się tego nie okazać.

- A więc jednak nas Pani opuszcza. Nie sądziłem że kiedyś to powiem, ale będziemy za Panią tęsknić. Nie wiem, gdzie ja teraz znajdę taką drugą osobę, na to stanowisko. Może jeszcze zmieni Pani zdanie?

- No cóż.... Zdania nie zmienię już, ale miło mi to wszystko słyszeć z Pana ust. Osiągnęłam tak dużą wiedzę dzięki Panu i obiecuje jej nie zmarnować. Przez te lata wiele się nauczyłam i pomimo tego że ta praca dawała mi wiele satysfakcji, chcę podążać dalej, póki jeszcze jestem młoda. Dziękuję Panu za wszystko, Pani również dziękuję za trwanie przy moim boku w tak odległym czasie. Nie chciała bym tego przedłużać, ale na mnie już chyba czas...

Pan Bon przytaknął, a w oczach Pani Shin, widziałam łzy wzruszenia. Było mi naprawdę szkoda, zostawiać ich tutaj w nie wiadomo czyich rękach, bo w końcu ktoś musi zająć moje miejsce. Zabrałam swoje rzeczy, pożegnałam się ze wszystkimi i zamówiłam taksówkę która już po chwili stała przed budynkiem. Obrałam kierunek dom, było dosyć wcześnie dlatego uznałam że najpierw zostawię swoje rzeczy w domu a później przejdę się do wytwórni, aby zobaczyć jak wygląda moje biuro.

Była sobota, co wiązało się z tym że na 100% będę namawiana na jakąś super szaloną imprezę z Jeonghan'em i Nayeon, a właśnie dzisiaj byłam skłonna do tego, aby po ostatnich wydarzeniach dobrze się bawić i napierdolić, w miarę moich ludzkich możliwości. Będąc pod drzwiami mieszkania, usłyszałam dziwne dźwięki które wcale nie przypominały odgłosy z telewizji, czy podskakujących garnków na płycie indukcyjnej pod wpływem pary wydostającej się z jakiejś zajebiście smacznej potrawy. Weszłam do środka, obładowana rzeczami z biura i opuszczając je powoli z linii wzroku moich oczu, z powrotem umieściłam je tam gdzie były, gdyż właśnie zobaczyłam jak Jeon i Nay pieprzą się w salonie na stoliku kawowym. Gdyby nie to, że niektóre rzeczy mi pospadały na podłogę, to zapewne nawet nie zauważyli by tego że weszłam do środka, i przyłapałam ich na miłości fizycznej.

- Nat? Co ty tu robisz, tak wcześnie? - spytała, pośpiesznie ubierając na siebie ciuchy leżące na podłodze.

- No, tak jak by, właśnie wróciłam z mojej już byłej pracy do domu, myśląc o tym że jeszcze śpicie, ale jak widać poranne ptaszki a raczej gołąbki z was. Jeon, założył byś jakieś gacie na dupe, bo jeszcze komuś wydłubiesz tym czymś oko...Swoją drogą....Kurwa jaki duży....- dosyć dyskretną uwagą zwróciłam się do niego,widząc kątem oka jakiej wielkości jest jego "przyjaciel", na co chłopak się zawstydził, ale w jego oczach było widać nutę dumy z tego co powiedziałam.

- Widzisz, nawet Nat uważa że masz dużego a ty mi mówiłeś o małym wróbelku...  - na słowa dziewczyny zaśmialiśmy się gromkim śmiechem, a niezręczna atmosfera poszła w niepamięć.

- I co, nie jesteś zazdrosna, że inna dziewczyna patrzy na "Romeo"?

- Ty kutasa nazwałeś "Romeo"? - prawie się oplułam wypowiadając to zdanie a ze śmiechu nie mogłam wytrzymać.

- Dla ciebie, Pan Kutas a poza tym czego tak brzydko o nim mówisz? To jest penis, członek, przyrodzenie~....

- Dobra, koniec rozmów o różnych członkach i innych peniskach w tym domu. Mów lepiej Nat, jak tam było na pożegnaniu w biurze. - tradycyjna zmiana tematu, zadziałała jak zawsze.

I tak oto zmieniliśmy temat na bardziej życiowy, co szło za tym że my z Nayeon siedziałyśmy przy stole w kuchni, a Jeonghan robił dla nas śniadanie i bacznie słuchał o czym mówimy czasem wtrącając jakieś zdanie.

- Chciałam z wami już o tym wcześniej pogadać, ale nie miałam za bardzo okazji i jeszcze nie wszystko było wiadome. Mam dla was małą propozycję, którą przemyślałam w wielu kwestiach jak i krokach, dlatego mam nadzieje że docenicie moje starania i chociaż ją przemyślicie. Znamy się już tyle czasu i wiem że wam mogę zaufać, chodziliśmy na te same studia i wiem jak ciężko się uczyliście, aby każdy egzamin był jak najlepiej zdany a waszych umiejętności nikt tak nie docenił, jak byście tego oczekiwali. Jak wiecie, w wytwórni będę CEO, a pod sobą będę mieć  własny team, który mam sobie stworzyć sama, aby dobrze nam się wszystkim pracowało. Ja chciałam postawić na kogoś, kogo przede wszystkim znam,  wiem że mnie nie zawiedzie i będę mogła na niego liczyć~....

- Czekaj. Przejdź do sedna, bo zaczynam się bać... - Nay była faktycznie przerażona tym co mówiłam, co po chłopaku również było widać. Zaśmiałam się na ich reakcję, jednak szybko spoważniałam widząc ich spojrzenia pełne pytań.

- Chciała bym was zatrudnić.

Cisza z ich strony, była dla mnie czymś nowym. Na każdą moją propozycję, albo od razu mówili jak bardzo jest pojebana, albo godzili się bez zbędnych pytań. Tutaj jednak nie chodziło o byle co, nie tylko moje życie się zmieniało, ale ich także chciałam zmienić. Nie po to studiowali, aby kończyć w kawiarniach za marne grosze, które starczają ledwo na zakup jednej bluzki w miesiącu, w tanim butiku. Chciałam aby żyli na poziomie, nie martwiąc się o to czy starczy im od pierwszego do pierwszego. Przez te lata poznałam ich oboje na tyle, że wiem, że poradzą sobie z tą pracą.

- Ty mówisz poważnie? Chcesz z nami pracować?

- Tak Jeonghan, chcę. Ufam wam i wiem, że dobrze zrobicie to co do was należy. Nie chcę pracować z nikim innym, z nikim obcym, znacie mnie przecież. Uważam że należy wam się to.

Nayeon była wzruszona, w oczach Jeonghana'a również można było zobaczyć łzy zbierające się w kącikach oczu. W tamtym momencie, nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy może coś złego powiedziałam co mogło ich urazić, jednak po chwili oboje rzucili mi się w objęcia, dziękując jak opętani.

- Nataly, nawet nie wiesz ile to dla nas znaczy. Ale ty pojebana jesteś! Jak mogłaś nas tak nastraszyć! - dziewczyna odkleiła się ode mnie, dając mi kuksańca w ramię.

- Ja nie wiem, o co ci chodzi. Idziemy na imprezę?

- Czy Jung Nataly, właśnie zaproponowała jako pierwsza imprezę? - retoryczne pytanie chłopaka, nas rozbawiło.

- Tak złotko, a teraz jemy i idziemy na zakupy...Nie możemy pójść przecież na imprezę, nie mając się w co ubrać.

Oboje przytaknęli i zaczęliśmy jeść śniadanie.




First Love | SugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz