2.

1K 73 6
                                    

-Na Merlina, jak ja tu nie pasuje...- pomyślała patrząc ze skwaszoną miną na peron 9 i 3/4. Westchnęła i od niechcenia złapała za swoje rzeczy. Zignorowała szepty i ciekawski wzrok mijanych czarodziei. To, że była najemnikiem dało się ukryć, ale fakt, iż była córką Wiceministra Magii już nie do końca. Stawiając pierwszy krok w pociągu, z nostalgią popatrzyła na magiczne przejście, jakby mogła przez nie zobaczyć resztę Londynu. Wiedziała, że kiedy zamknie za sobą drzwi wagonu, zamknie również pewien rozdział w swoim życiu.

Stanęła przy oknie w wąskim korytarzyku na samym końcu Hogwart Express. Kiedy tylko pociąg wyruszył bez wahania otworzyła okno i odpaliła jedną z czarodziejskich fajek, które regularnie podkradała swojemu ojcu.

Od razu wychwyciła, że ktoś się zbliża. Pierwotny instynkt dawał jej wrażenie jakby faktycznie była na polowaniu. Nie chciała tego przyznać, ale stresowała się. 

Poczuła, że nieznana osoba stanęła za nią. Usłyszała westchnięcie, a potem głos. Pomimo barwy aksamitnego barytonu, ton był zimny i cyniczny.

-Nie wiem czy jesteś tu nowa czy po prostu jesteś głupia. 

Jocelyn uśmiechnęła się.

-może oba

Zgasiła papierosa, i w momencie w którym chłopak chciał szarpnąć ją za ramię, odwróciła się twarzą w jego stronę łapiąc jego nadgarstek.

-Radzę uważać do kogo się odzywasz- wycedziła. 

Chłopak zmarszczył brwi i wyszarpał się z uścisku jej dłoni. Kojarzył skądś tą twarz, ale  nie mógł sobie przypomnieć skąd.

-Chyba jesteś tu nowa, więc pozwól że ci coś wyjaśnię- dotknął ją palcem wskazującym w bark   —Po pierwsze to przedział ślizgonów, których jestem prefektem. Po drugie jestem najważniejszą osobą w tej szkole. A po trzecie, lepiej żebyś ty uważała z kim rozmawiasz- zmierzył ją wzrokiem- Bo rozmawiasz z Malfoy'em.

Jocelyn uniosła wysoko brwi. Mimo dość dużej różnicy wzrostu, spojrzała blondynowi w oczy i zrobiła krok w jego stronę.

-Draco, twoja rodzina robi na mnie takie wrażenie jak zeszłoroczny śnieg- poklepała go po ramieniu. -Porozmawiamy jak faktycznie będziesz cokolwiek znaczył w świecie czarodziejów.

-Jak śmiesz ty...

Nasza bohaterka pokręciła głową cmokając przy tym językiem, w geście dezaprobaty.

-Pamiętaj do kogo się zwracasz- dotknęła palcem czubka jego nosa. Zanim chłopak zdążył cokolwiek zrobić blondynka zniknęła mu z oczu.

Zirytowany wrócił do swoich przyjaciół, jednak wtedy, ktoś wypełnił cały wagon czarnym pyłem nieznanego pochodzenia...

***

Pierwsze co przykuło uwagę Jocelyn to ilość aurorów otaczająca tereny szkoły. Starała się zapamiętać jak najwięcej detali, które jak uważała mogły stać się przydatne w przyszłości. Kiedy jej bagaże zostały przeszukane, tak jak innych uczniów, dostrzegła piękno majestatycznej budowli wyrastającej tuż przed nią. Przysiągłbym, że w jej oczach zabłysnęły iskierki. Jocelyn niesamowicie fascynowała architektura, a pięknem zamku można było się zachłysnąć.

Przekroczyła próg i ruszyła za tłumem w stronę Wielkiej Sali. Gwar rozmów i śmiechu wypełniał przestrzeń. W powietrzu dało się wyczuć ogólną eskcytację. Westchnęła z niesmakiem i według instrukcji dołączonych do listu, który otrzymała w wakacje, stanęła w rzędzie razem z pierwszorocznymi. 

Kiedy została wyczytana, odnalazła wzrokiem Malfoy'a. Podczas kiedy jego mina była raczej mizerna, ponieważ zorientował się, że jego mała pogawędka w pociągu może być tragiczna w skutkach, blondynka uniosła kąciki ust w górę, za którymi kryło się uczucie triumfu. 

Oczywiście została przydzielona do Slytherinu. Oczywiście miała osobne dormitorium bo "akurat było nieparzyście". A kiedy na podest wszedł Dumbledore, przeszedł ją dreszcz ekscytacji. W myślach planowała najlepsze polowanie jej życia. 





Silence| Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz