10.

979 64 37
                                    

Zabójca nie kocha. Nie żeni się, nie ma przyjaciół ani ideałów. Złamanie tych zasad to najczęstsza przyczyna upadku.

Jocelyn wyrwała się z koszmaru. Zimny pot spływał po jej plecach, a dłoń zastygła w mocnym uścisku na różdżce. Objęła kolana rękoma i lekko się bujając szeptała.

-Zabiłam pięćset trzydzieści dwie osoby- schowała twarz w nogach- nic nie czuję- wbiła sobie jak najmocniej paznokcie w skórę. Po chwili metaliczna woń wdarła się do jej nosa- nic nie czuję...

Pół świadomie, czując się jak w transie Jocelyn wtargnęła do gościnnej komnaty.

-Lucas- potrząsnęła nim.

Chłopak w sekundę przerzucił ją przez łóżko i dobił do podłogi, zaciskając ręce na jej szyi.

-A mówią, że jesteś pacyfistą- zaśmiała się, jednak nie było w tym nic zabawnego.

Chłopak w pełni się wybudził. Kiedy zobaczył kogo zaatakował, rozluźnił uścisk.

-Jocelyn?

-We własnej osobie- powiedziała wstając- masz jeszcze trochę tego... no jak to się nazywało?

-Cholera Jos, jest jakaś trzecia nad ranem, a my braliśmy chyba z tysiąc rodzajów ''tego''- zaakcentował ostatnie słowo.

-Na Merlina- złapała się za głowę- To z kwiatów takie! O... olsium? omium?

-Opium?- uniósł brew do góry. Dziewczyna pstryknęła.

-O właśnie! Opium! Masz jeszcze opium?

-Jocelyn, nie wiem czy to najlepszy pomysł- powiedział drapiąc się po karku. Niebieskooka wybuchnęła histerycznym śmiechem i podeszła do niego ujmując dłońmi jego twarz.

-Słuchaj, nie mogę spać po nocach, właśnie śnił mi się kolejny koszmar- pokiwała energicznie głową, z obłędem w oczach- potrzebuję tego, bo inaczej moja głowa wybuchnie! BUM!

-Zobaczę- westchnął z dezaprobatą w głosie. Zaczął grzebać w kieszeni spodni, nie spuszczając dziewczyny z oczu.

-Co ci się śniło?- spytał łagodnie. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i zaczęła wykręcać swoje palce.

-Sssethhaethhayasheeayaa

-Zajebiście. Dużo zrozumiem z mowy węży- burknął pod nosem. W końcu natrafił na woreczek i pospiesznie wyjął go z kieszeni.

-Jocelyn! zobacz co mam!

Nasza bohaterka z obłąkanym wzrokiem zaczęła nerwowo mieszać tytoń z opium po czym odpaliła papierosa.

-Musisz mi zaśmierdzać pokój?

Pokazała mu środkowy palec.

-Powiesz mi ?

-Nie- jej ton był chłodny.

-To nie- wzruszył ramionami i wrócił do łóżka- zamknij drzwi jak będziesz wychodzić.

Nasza bohaterka wywróciła oczami, głośno biorąc wdech.

-Co obraziłeś się?

-Przed chwilą wyglądałaś jakbyś była opętana, ale jak dostałaś to czego chciałaś to znów się na mnie wypinasz. Przyjaciele tak nie robią- mruknął.

Dziewczyna mlasnęła językiem.

-Śmierć- przygryzła policzek- Śniła mi się śmierć. Pełno mroku, w którym się nieustannie gubię. Wydaje mi się... wydaje mi się, że się boję Lucas. Przecież kiedyś dostanę zlecenie i nie będę w stanie go wykonać... Ojciec mnie za to zabije...

Silence| Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz