Zabójca nie kocha. Nie żeni się, nie ma przyjaciół ani ideałów. Złamanie tych zasad to najczęstsza przyczyna upadku.
Jocelyn wyrwała się z koszmaru. Zimny pot spływał po jej plecach, a dłoń zastygła w mocnym uścisku na różdżce. Objęła kolana rękoma i lekko się bujając szeptała.
-Zabiłam pięćset trzydzieści dwie osoby- schowała twarz w nogach- nic nie czuję- wbiła sobie jak najmocniej paznokcie w skórę. Po chwili metaliczna woń wdarła się do jej nosa- nic nie czuję...
Pół świadomie, czując się jak w transie Jocelyn wtargnęła do gościnnej komnaty.
-Lucas- potrząsnęła nim.
Chłopak w sekundę przerzucił ją przez łóżko i dobił do podłogi, zaciskając ręce na jej szyi.
-A mówią, że jesteś pacyfistą- zaśmiała się, jednak nie było w tym nic zabawnego.
Chłopak w pełni się wybudził. Kiedy zobaczył kogo zaatakował, rozluźnił uścisk.
-Jocelyn?
-We własnej osobie- powiedziała wstając- masz jeszcze trochę tego... no jak to się nazywało?
-Cholera Jos, jest jakaś trzecia nad ranem, a my braliśmy chyba z tysiąc rodzajów ''tego''- zaakcentował ostatnie słowo.
-Na Merlina- złapała się za głowę- To z kwiatów takie! O... olsium? omium?
-Opium?- uniósł brew do góry. Dziewczyna pstryknęła.
-O właśnie! Opium! Masz jeszcze opium?
-Jocelyn, nie wiem czy to najlepszy pomysł- powiedział drapiąc się po karku. Niebieskooka wybuchnęła histerycznym śmiechem i podeszła do niego ujmując dłońmi jego twarz.
-Słuchaj, nie mogę spać po nocach, właśnie śnił mi się kolejny koszmar- pokiwała energicznie głową, z obłędem w oczach- potrzebuję tego, bo inaczej moja głowa wybuchnie! BUM!
-Zobaczę- westchnął z dezaprobatą w głosie. Zaczął grzebać w kieszeni spodni, nie spuszczając dziewczyny z oczu.
-Co ci się śniło?- spytał łagodnie. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i zaczęła wykręcać swoje palce.
-Sssethhaethhayasheeayaa
-Zajebiście. Dużo zrozumiem z mowy węży- burknął pod nosem. W końcu natrafił na woreczek i pospiesznie wyjął go z kieszeni.
-Jocelyn! zobacz co mam!
Nasza bohaterka z obłąkanym wzrokiem zaczęła nerwowo mieszać tytoń z opium po czym odpaliła papierosa.
-Musisz mi zaśmierdzać pokój?
Pokazała mu środkowy palec.
-Powiesz mi ?
-Nie- jej ton był chłodny.
-To nie- wzruszył ramionami i wrócił do łóżka- zamknij drzwi jak będziesz wychodzić.
Nasza bohaterka wywróciła oczami, głośno biorąc wdech.
-Co obraziłeś się?
-Przed chwilą wyglądałaś jakbyś była opętana, ale jak dostałaś to czego chciałaś to znów się na mnie wypinasz. Przyjaciele tak nie robią- mruknął.
Dziewczyna mlasnęła językiem.
-Śmierć- przygryzła policzek- Śniła mi się śmierć. Pełno mroku, w którym się nieustannie gubię. Wydaje mi się... wydaje mi się, że się boję Lucas. Przecież kiedyś dostanę zlecenie i nie będę w stanie go wykonać... Ojciec mnie za to zabije...
CZYTASZ
Silence| Draco Malfoy
FanfictionMorderczyni i śmierciożerca wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Uczucia rodzą słabość, a ona nie mogła sobie na to pozwolić... (Zanim dodam następny rozdział muszę się zajac poprzednimi, wiec Stay tuned) 114- fantasy *23.12* 130- fantasy *20.04*...