11.

898 60 38
                                    

Interakcje międzyludzkie to tylko taniec manipulacji.  Sposób na zdobycie tego czego chcemy.

Gdy Jocelyn odczytała list, nie wiedziała jakie emocje w niej wzbudza, więc postanowiła udawać, że nigdy go nie widziała. 

Kiedy się ostatecznie rozbudziła, bez większego namysłu owinęła się ciasno szlafrokiem i wyszła na mały balkonik na dachu swojego domu. Lubiła tu przesiadywać i wpatrywać się w drugą część miasta, której nie było widać z jej okna. Było to dla niej bardzo osobiste miejsce, w którym analizowała swoje najtrudniejsze rozterki.

 Zmarszczyła brwi, gdy za szybą zauważyła blond czuprynę. Zdziwiło ją, że zawędrował tak bardzo w głąb jej domu i że w ogóle jeszcze tu był. Nie odzywając się słowem podeszła do niego i odpaliła papierosa. Stali przez w chwilę w kompletnej ciszy, jednak nasza bohaterka wyczuwała, iż jej towarzysz próbuje dobrać słowa.

-Nie rozumiem cię Jocelyn- Zmarszczył brwi kręcąc przy tym głową- W tej chwili stoję tu i czuję się jakbym spotkał cię po raz pierwszy. Masz jakieś alter ego, czy jak to działa?

-Nie musimy rozmawiać- zaciągnęła się papierosem, nawet nie zerkając w jego stronę.

Chłopak wywrócił oczami, ale postanowił, że nie podda się tak łatwo.

-Mogłabyś odpowiadać na pytania Flores. Kultura osobista tego wymaga... jeżeli w ogóle wiesz co to jest- powiedział sucho. 

Nasza bohaterka prychnęła. Pozwoliła sobie na ułamek sekundy spojrzeć w jego stronę, i zdziwiło ją jak bardzo blisko siebie stali. Ten ułamek sekundy wystarczył, aby dostrzegła hipnotyzującą szarość jego oczu, mocny zarys żuchwy i tętnice szyjne, w których przepływała krew. 

-Alter ego, ciemna strona... nazywaj to jak chcesz- wzruszyła ramionami, spuszczając wzrok.  

-Dlaczego nie pozwalasz się nikomu zbliżyć?- Jocelyn wyczuła prawdziwą ciekawość w tonie jego głosu.

-Draco, mogłabym cię spytać o to samo, jednak myślę, że oboje znamy odpowiedź na to pytanie... Wszystko ma swoją cenę- szepnęła- Nie chcę płacić za to co niewłaściwe.

Chłopak prychnął. 

-Niewłaściwe?- odwrócił się do niej całym swoim ciałem.

-Czy to wydaje ci się niewłaściwe?- powiedział pretensjonalnie, kiedy jego dłoń odgarnęła kosmyk jej włosów za ucho. Chciała się cofnąć, ale w ostatniej chwili złapał jej dłoń. Potem spojrzał w błękit nieba ukryty w jej oczach i splótł jej palce ze swoimi.

-Czy to jest niewłaściwe?- szepnął. 

Jocelyn sama nie wiedziała kiedy przestała oddychać. Patrzyła na niego osłupiała. Kiedy oprzytomniała, odwróciła wzrok. 

-Nie mogę- wyszeptała wyswobadzając swoją dłoń z uścisku. 

-Czego ty się boisz?- spytał pretensjonalnie. 

- Tego co ty Malfoy! Czy ty nie rozumiesz? Jak wrócę do Hogwartu, będę bezwzględna i zimna. Muszę być, zapewne dobrze wiesz, że nie jestem tam bez powodu. Nie mogę sobie pozwolić na to, aby mi na kimś zależało. 

-Lucas wydaje się ważny. 

-I żyje po drugiej stronie oceanu. -powiedziała posępnie- Niebezpieczeństwo, na które narażam każdego, kto ma ze mną kontakt jego nie dotyczy.

-Uprzedzał mnie, że będziesz się odgradzać- nie dawał za wygraną. 

-Bo to idiota!- załamała ręce- Chłopiec z marzeniami, którego zżerają wyrzuty sumienia za to, że nie może być przy mnie gdy go potrzebuje. A jeśli ty chcesz go zastąpić to jesteś tak samo głupi!

Silence| Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz