rozdział 2

4.7K 315 67
                                    

Cisza zawisła na chwilę, zanim Sidhe znów zaczęła, a radosna determinacja zalśniła w jej oczach.

-W nocy, kiedy poszedłeś do Potterów i potraktowałes  Pottera zabójczą klątwą, aktywowała ona starożytną magię, którą Dumbledore nałożył na dziecko, ale to był zły rodzaj magii do walki z ochroną, która rzeczywiście została użyta. Tak czy nie, był to niesamowicie potężny kawał magii, a poświęcenie niewinnego życia wciąż wystarczało, by doprowadzić do ogromnej destrukcji

- Ale ja nie umarłem - powiedział Harry, kręcąc głową z dezorientacją.

Zatrzymała się i przez chwilę na niego patrzyła, uśmiechając się delikatnie. -Czy wiesz, jak działa ta klątwa?- zapytała go.

Szczęka Harry'ego drgała przez chwilę, nim potrząsnął głową. 

-Nie, oczywiście nie.

-Klątwa zabijająca polega na odcięciu duszy od ciała. Jest jak nożyce, przecinające sznurek przywiązujący balon wypełniony helem. Jeden czysty cios, a balon odlatuje. Dusza ucieka z ciała i idzie dalej. Fakt, że klątwa zabijająca robi to tak szybko i tak gwałtownie, jest wystarczającym szokiem dla ciała, aby spowodować śmierć. Jest  przeciwieństwo tego, co dzieje się podczas pocałunku dementora, ponieważ proces ten jest stopniowym wydobywaniem duszy - dzieje się tak powoli, że ciało może przeżyć to doświadczenie, pozostawiając technicznie żywą, ale pustą skorupę.

- Komplikacja polegała na tym, że magia rzucona na małego Harry'ego Pottera wiązała was dwoje przez jakiś czas. Miało to na celu zniszczyć zabezpieczenia demona, ale ponieważ nie było demonicznych zabezpieczeń, nie było pewne co robić.

-Ale ...- powiedziała, zatrzymując się. -Dusza małego Harry'ego  była odcięta od ciała, a ofiara nie odbyła się. Magiczne połączenie między ciałem dziecka i Voldemortem zostało utrzymane przez kilka chwil, jednak  to wydłużyło proces na tyle, że ciało nie zostało zabite z powodu szoku, jak to jest tradycyjnie w przypadku klątwy zabijającej. Zamiast tego w tym łóżeczku pozostało puste ciało, wciąż zamknięte w magicznym związku z Voldemortem, gdy czar próbował  dowiedzieć się, jak zniszczyć mrocznego czarodzieja. W końcu wydawało się, że poprzestało ono na roztrzaskaniu jego ciała na kawałki, co, choć wydaje się skuteczne, wiemy, że tak naprawdę wcale takie nie było.

-Co więcej, to zniszczenie było na tyle wstrząsające, że udało się po raz kolejny rozbić centrum już i tak okropnie zniszczonej duszy Voldemorta. Połowa duszy została wysadzona w powietrze- kobieta odwróciła się  spojrzała na Voldemorta, szeroko się uśmiechając.

 -Druga połowa…-  wyszczerzyła złośliwie do Harry'ego -została wciągnięta w bezduszne dziecko w łóżeczku.- Harry poczuł, jak kolana mu się uginają,  jego umysł wydawał się jednocześnie pusty i przepełniony informacjami. -Nie…- chrypiał w kółko, słabo potrząsając głową. -Nie!

-Och, tak - wyszeptała z niezdrową radością, po czym zwróciła uwagę  spowrotem na Voldemorta. 

-Prawie nic nie pamiętasz z pierwszych kilku lat później, prawda?-

Voldemort zmrużył oczy, ale nic nie powiedział.

-Twoja dusza była tak mała i tak bardzo zniekształcona, że ​​nie mogłeś nawet osiągnąć świadomości. Zajęło to lata, aby odrobina duszy urosła na tyle, abyś mógł odzyskać jakikolwiek poziom świadomości. To samo dotyczy kawałka wewnątrz Harry'ego, ale fragment w nim wyzdrowiał szybciej. W końcu był w ciele dziecka. Środowisko sprzyjające zdrowemu wzrostowi i rozwojowi świeżej, niedorozwiniętej duszy. I chociaż nie było to ani wychowanie, ani miłość środowisko, w którym dorastał, wciąż było wystarczająco stabilne, że wyrósł niesamowicie przez te pierwsze lata. Kawałek duszy w tobie, Harry, urósł do tradycyjnego rozmiaru i siły ludzkiej duszy, wszystko na własną rękę. To absolutnie fascynujące, jak daleko dusza może odbić się od krawędzi anihilacji.-Powiedziała kpiąco zadumanym tonem.

Wtrącanie się złośliwego twórcy ^tomarry^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz