Harry niechętnie usiadł na ławce obok Voldemorta, chociaż zrobił to tak daleko od drugiego mężczyzny jak tylko pozwalała na to mała ławka.
Tom siedział zgarbiony, a łokcie spoczywały mu na kolanach. Spojrzał na park nieobecnym wzrokiem i przez chwilę milczał.
- Sidhe mnie oszukała. Zrobiła to celowo, jestem tego pewien.
Harry mrugnął do niego, zastanawiając się teraz, czy powinien wspomnieć mu o nieoczekiwanej wizycie, która miała miejsce kilka nocy wcześniej, ale ostatecznie tego nie zrobił. Zamiast tego zapytał.
-Co zrobiła?
-Przekonała mnie do przywrócenia tak znacznej części mojej duszy. Kusiła mnie obietnicą zwiększonej mocy. Wiedziała, że to wystarczy, abym przeoczył inne skutki takiego działania. Ja… nie zdawałem sobie sprawy … -pochylil sie, spoglądając w dal z niepokojem.
Harry również pochylił się do przodu, odwrócił i próbował obserwować mężczyznę najlepiej jak potrafił.
Nagle Voldemort spojrzał Harry'emu prosto w oczy, sprawiając, że ten wzdrygnął się lekko z zaskoczenia.
-W rzeczywistości niewielkiej częśći mnie wydaje się, że w zeszłym tygodniu miałam szesnaście lat. Ja… to tak, jakbym położył się spać i obudził pięćdziesiąt lat później, aby odkryć, że potwór chodził w mojej skórze, niszcząc wszystko … Robiąc najstraszniejsze… -zatrzymał się nagle i odwrócił wzrok, przykładając rękę do ust i tłumiąc duszący dźwięk.
Szczęka Harry'ego opadła.
Voldemort westchnął ciężko i szorstko potarł twarz dłonią.
-Ale inna część mnie doskonale wie, że nie tylko nie spałem … Są chwile, w których czuję się młodszy i odłączony od mojej przeszłości, ale w wielu innych doskonale wiem, że z całą pewnością nie jestem. Nie mogę… udawać, że nie byłem aktywnym uczestnikiem tego, co robiłem. Pamiętam każdą chwilę z ostatnich pięćdziesięciu kilku lat… Pamiętam, że robiłem to, co zrobiłem. Pamiętam, że myślałem o rzeczach, o których myślałem. Pamiętam rozumowanie i rzekomą logikę, w którą wierzyłem przez te lata… i to jest po prostu… szalone. -Pokręcił głową, wyglądając na całkowicie oszołomionego i niedowierzającego. -Całkowicie straciłem zmysły. Ja…-Przełknął ciężko, biorąc głęboki oddech i powoli wypuszczając powietrze.
-Pamiętam, jak mówiłem sobie, gdy przygotowywałem rytuał, by ponownie zjednoczyć duszę, że to jedyna taka sytuacja. Sama sugestia ponownego włączenia któregokolwiek z pozostałych horkruksów była dla mnie absurdalna.
-Ale ja teraz ... muszę iść dalej, muszę wchłonąć wszystkie horkruksy, a przynajmniej ... tak wiele z nich, jak mogę. Wątpię, że mógłbym wchłonąć ciebie i ... Nagini. Ale myślę, że będę musiał przywrócić resztę.Harry spoglądał do niego w ciszy przez chwilę. -Uch… dlaczego?- zapytał w końcu.
Voldemort odwrócił się i ponownie spojrzał Harry'emu w oczy, a spojrzenie było tak intensywne, tak desperackie , że chlopiec stwierdził, że nie może oderwać wzroku.
-Ponieważ może się to powtórzyć - szepnął Voldemort. -Moja dusza jest teraz większa, uzdrowiona w niektórych miejscach, ale to nie wystarczy. Ona jest jeszcze taka ... złamana. -Nie mogę ryzykować, że znów zostanę tym potworem. -Powiedział w końcu cichym głosem.
Harry gapił się na niego. Czy to może być prawdziwe?
-Więc… masz na myśli… czego ode mnie oczekujesz ?- zapytał Harry.
CZYTASZ
Wtrącanie się złośliwego twórcy ^tomarry^
FanfictionTłumaczenie Autor Atheya Link do oryginału https://m.fanfiction.net/s/11654689/1/Meddling-of-a-Mischief-Maker