rozdział 9

2.7K 232 38
                                    

Obaj siedzieli w milczeniu przez kilka uderzeń serca, zanim żołądek Harry'ego znów zaburczał sprawiając, że ten pochylił głowę ze wstydu. Tom chichotał.

-Zróbmy coś z tym twoim brzuchem, powiedział wstając.

Harry wstał, patrząc z wahaniem na drugiego czarodzieja. -Zróbmy coś?- zapytał.

-Pozwól mi zafundować sobie posiłek. Gdziekolwiek wybierzesz.- Harry mrugnął do niego. -Chcesz, żebym gdzieś z tobą poszedł?

Wyraz twarzy Toma zmienił się lekko. Mężczyzna odwrócił wzrok, po czym spojrzał na Harry'ego. -Przepraszam. Rozumiem, pomysł dzielenia się ze mną posiłkiem jest raczej niesmaczny. Powinienem pomyśleć…

-Nie! - powiedział szybko Harry. -Ja… nie o to mi chodziło, po prostu zaskoczyłeś mnie. To znaczy, nie sądzę, żeby ktokolwiek kiedykolwiek zaproponował, że zabierze mnie gdzieś na posiłek . Dursley'owie zawsze robili wszystko, aby uniknąć zabrania mnie ze sobą ilekroć jedli. To nie tak, że nigdy wcześniej gdzieś niejadłem - dodał szybko, na widok niedowierzającego wyrazu twarzy Toma - to po prostu… nie zdarza się to często.

-Cóż, więc nalegam, abyś pozwolił mi kupić ci posiłek. Wszystko, naprawdę. Mugolskie fastfoody, pubfoody, cokolwiek. Prawdopodobnie wolałbym unikać wszelkich czarodziejskich lokali, tylko po to, by nie zostać rozpoznanym, ale to zależy od ciebie.

- Ee… w porządku - powiedział Harry z wahaniem. -Ale jak dokładnie trafilibyśmy do restauracji?”

-teleportacja oczywiście.

-Nie mogę się aportować.

Tom przewrócił oczami. -Oczywiście, że nie. Aportuje się tobą. Zapewniam, że nawet nie poczujesz się  źle. Jestem dumny ze swoich umiejętności w tym temacie.

-Ja…  jak powiedziałem, nie często jadłem poza domem. Naprawdę nie jestem pewien, dokąd pójść.

Tom przewrócił oczami, ale uśmiechnął się. -Dobra, wybiorę. Chodź, tam jest dobre miejsce za krzakami na zniknięcie.

Harry podążył za Tomem, zastanawiając się, czy był idiotą, że zaufał Tomowi. Prześlizgnęli się między kilkoma wysokimi krzewami i  drzewami do odizolowanego miejsca, w którym nikt ich nie widział, a Tom wyciągnął jedną rękę.

-Czy to pierwszy raz, kiedy robisz coś takiego?

- Eee, tak - przyznał Harry, wahając się przez chwilę, zanim wyciągnął rękę i złapał dłoń Toma. Ciche brzęczenie zdawało się przepływać przez niego aż do blizny, gdzie dziwne ciepłe uczucie wydawało się skupiać. To był pierwszy raz, kiedy Harry zauważył, że jego blizna nie bolała, gdy Tom go dotykał. Harry odepchnął tę myśl od siebie, by zastanowić się nad tym później.

- Zwykle jest to raczej nieprzyjemne doświadczenie. Ale nie powinno być takie złe i potrwa to tylko chwilę - powiedział Tom, uśmiechając się do Harry'ego w sposób, który pokazał, jak zadowolony był ze swojej wyższości w tej technice.

-Gotowy?- Harry pokiwał głową i zobaczył, że Tom trzyma różdżkę w drugiej ręce. Wykonał ruch, ale wszystko stało się tak szybko, że Harry ledwo miał okazję zarejestrować jakiekolwiek szczegóły.

Cały świat wydawał się wirować i skręcać. A potem było po wszystkim. Harry usłyszał ciche echo trzasków wokół nich i gdy tylko świat przestał wirować na tyle, że jego oczy mogły się skupić, stwierdził, że stoją teraz w zaułku między dwoma ceglanymi budynkami.

Harry wyszedł za Tomem z zaułka i zobaczył, że są teraz w dość ruchliwej dzielnicy handlowej ze sklepami i restauracjami wzdłuż drogi.

Tom wskazał na drugą stronę ulicy. -Tam jest ładne, małe włoskie miejsce- a potem wskazał w innym kierunku, -chiński lokal na dole, w którym nigdy nie byłem, ale wydaje się dość popularny. Dwa dalej od niego jest Śródziemnomorska restauracja, w której sprzedaje się coś zwanego Shawarma, ale ma też te cudownie pyszne kababy wołowe.

Wtrącanie się złośliwego twórcy ^tomarry^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz