Harry szedł po Privet Drive, minął Wisteria Walk i skierował się do małego lokalnego parku. Czuł się odrętwiały bardziej niż kiedykolwiek i wolałby zostać w swojej sypialni, ale jego ciotka wyrzuciła go z domu, zaprosiła po południu sąsiada na herbatę.
Minęły już trzy dni, odkąd wróżka odwiedziła Harry'ego i od tego czasu naprawdę nie zastanawiał się nad jej słowami. To było po prostu tak niejasne i tajemnicze, a on nie miał pojęcia, czy coś z tego miało jakiekolwiek znaczenie. Nie wiedział nawet, co się dzieje w świecie czarodziejów, a wszytko to dzięki jego całkowitej izolacji na Privet Drive.
Nie dostał ani jednego listu, ani egzemplarza Proroka Codziennego - fakt ten sprawił, że poczuł paskudną gorycz w ustach. Zamówił subskrypcję w tym roku i powinna była nadejść latem. Fakt, że nie został wyslany, że jego zamówienie zostało zablokowane lub zmienione.
Myśląc o tym, Harry zdał sobie sprawę, że to chyba dość dziwne, że nigdy nie dostał dużo poczty od przypadkowych nieznajomych. Teoretycznie wystarczyłoby, aby ktoś napisał jego imię na liście i wysłał je sową, a miałby spore szanse na to, że zostanie on dostarczony do adresata. Jeśli masz wystarczająco bystrą sowę nie potrzebujesz pełnego adresu na liście.
Ale nigdy nie dostał poczty od fanów, wyrazów wdzięczności, nienawiści, ani żadnej innej poczty.
Długo narzekał cicho, kładąc jeszcze jedną skałę na teraz potężnym stosie skarg, które miał do Dumbledorem.
Skargi, na które nie mógł nic poradzić.
To było całkowicie frustrujące.
Harry miał koszmary od tamtej nocy w Ministerstwie, a chociaż były różne i od czasu do czasu skupiały się na czymś okropnie niepokojącym, takim jak spojrzenie w lustrze i patrzenie na siebie wężowymi oczyma o wiele bardziej powszechnym tematem jego koszmarów był upadek Syriusza za zasłonę i wejscie w nicość.
Bardzo duża część Harry'ego żałowała teraz, że Lupin nie zdołał go powstrzymać.
Być może wszystko byłoby lepiej, gdyby Harry wtedy poszedł za Syriuszem w zasłonę i umarł razem z nim.
Mógł przynajmniej umrzeć, nie wiedząc, z kim dzieli duszę.
Ale co stałoby się z Harrym, gdyby umarł?
To nie było tak, że Harry wiedział coś o życiu pozagrobowym - tak naprawdę nikt nie wiedział. Nie było więc mowy o tym, co stało się z osobą normalnie po jej śmierci, nie mówiąc już o tym, co stało się z kimś, kto był tylko połową wieloczęściowej duszy.
Czy dostałby w ogóle życie pozagrobowe? Czy ich dusza połączyłaby się ponownie, niezależnie od tego, jakie istniałoby życie po życiu? Sidhe powiedział, że jeśli Voldemort nie przyłączy innych fragmentów duszy ta która mu została rozpadnie się, pozostawiając tylko Harry'ego...
Voldemort postanowił jednak upewnić się, że to się nigdy nie stanie.Harry znalazł się w parku, nawet nie do końca wiedząc, kiedy tam dotarł, ponieważ chodził pogrążony w myślach. Dziwne brzęczenie wydawało się łaskotać go w głębi mózgu i zauważył to dopiero teraz, gdy stało się głośniejsze i bardziej oczywiste. Chłopiec czuł, że jego wzrok jest przyciągany w określonym kierunku, jak igła kompasu, wskazuje na północ, Harry zauważył, że wpatruje się w samotną ławkę na środku parku, pod dużym starym drzewem, w pewnej odległości od niego. Na ławce siedział ktoś kogo Potter widział już wcześniej. Harry zmrużył oczy, będąc pewn że ta osoba wyglądała niesamowicie znajomo.
Chłopiec tak naprawdę nie nakazal nogom iść w kierunku ławki, ale jego ciało poruszało się samo. Zawahał się i zwolnił, gdy zbliżył się na tyle, by naprawdę zobaczyć osobę.
- Cholera - powiedział stanowczo Harry. Westchnął ciężko i stwierdził, że wznowi podróż w kierunku mężczyzny, chociaż nie mógł powiedzieć dlaczego. Przypuszczał, że wiedział że ucieczka byłaby bezcelowa. Poza tym musiał przyznać, że był ciekawy, jak Voldemort zdołał sprawić, że wygląda tak zupełnie inaczej.
Mężczyzna podniósł wzrok na Harry'ego, gdy się do niego zbliżył, a jego nowa twarz miała dziwny wyraz. wyglądał… czy to było smutek? Czarny Pan był zmartwiony?
To było dziwne.
-Co Ty tutaj robisz?- zapytał cicho Harry.
Mężczyzna zachichotał słabo i potrząsnął głową. -Od razu do rzeczy. Wiesz, część mnie zastanawiała się, czy mnie rozpoznasz.
-Widziałem cię - Toma Riddle'a - z pamiętnika, kiedy miałem 12 lat. To znaczy, wyglądasz na starszego , ale nadal jak on - odpowiedział Potter. Siedzący tu mężczyzna przypominał 16-letniego Toma Riddle'a, którego Harry widział w swoich wizjach z pamiętnika, z tą oczywistą różnicą, że mężczyzna wyglądał tak, jakby zbliżał się do 30-stki. Jego włosy były nieco kudłate - z pewnością dłuższe niż u 16-letniego Toma Riddle, którego widział Harry, ale nie strasznie długie. kończyły się tuż nad brodą, były czarne i częściowo zakrywał twarz. Jego nos był mocny, a duże oczy głębokie i ciemne, co nadawało mu raczej smutny wyraz twarzy, którego Harry tak naprawdę nie widział w młodszym wcieleniu.
-Więc co zrobiłeś z twarzą? To znaczy, wydaje mi się, że ma sens, że powinieneś nosić przebranie, jeśli chcesz wyjść publicznie i nie wywołać paniki…
-Wierz lub nie ... to nie jest przebranie.
Harry uniósł jedną brew. -Co? Co to znaczy?- zapytał.
- Widzę, że jak zawsze elokwentny. Ja… wiesz, kiedy Sidhe powiedziała mi o tym, że dusza z pamiętnika jest wolna od jakiegokolwiek kotwicy i mogę ją ponownie wchłonąć?
-Tak.
„Cóż… zrobiłem to I… ja…”
Czoło Harry'ego zmarszczyło sie, gdy patrzył na mężczyznę przed sobą, który wydawał się szukać odpowiednich słów.
„Obudziłem się… w ten sposób”, powiedział w końcu, wzruszając ramionami.
-Wciągnąłeś z powrotem kawałek swojej starej duszy i obudziłeś się z nową twarzą? - zapytał Harry z niedowierzaniem.
-Tak. To było dość… nieoczekiwane. Wiele z tego było… nieoczekiwane.
-Więc dlaczego tu jesteś ? - zapytał Harry, czując się dziwnie nieswojo z powodu tej niezwykłej sytuacji.
Voldemort pochylił głowę, a Harry był zaskoczony tym, jak dziwnie ludzki był to gest. Voldemort wydał z siebie cichy chichot i potrząsnął spuszczoną głową.
-Ja… szczerze mówiąc nie wiem. Po prostu… chyba potrzebowałem kogoś do rozmowy.
To robiło się naprawdę dziwne.
-I przyszedłeś do mnie? - Zapytał Harry z niedowierzaniem.
-Nie ma nikogo, do kogo mogłabym pójść- zauważył Voldemort, podnosząc głowę i nawiązując kontakt wzrokowy. -Czy dołączysz do mnie? Na chwilę?
Wskazał ławkę obok siebie, a Harry spojrzał na nią, jakby była zakażona termitami.
Jego instynkty toczyły ze sobą wojnę. Połowa z niego krzyczała Uciekaj! podczas gdy druga czuła potrzebę pozostania i śledzenia tego wszystkiego. Uświadomił sobie, że tu wydarzyło się coś wielkiego i nigdy by tego nie zrozumiał, gdyby teraz uciekł.
CZYTASZ
Wtrącanie się złośliwego twórcy ^tomarry^
FanfictionTłumaczenie Autor Atheya Link do oryginału https://m.fanfiction.net/s/11654689/1/Meddling-of-a-Mischief-Maker