Harry właśnie szedł do kuchni, gdy znajomy trzask odbił się echem tuż za nim. Odwrócił sie i poczuł szok, gdy Tom upadł na podłogę, wyglądając śmiertelnie blado. Jego ubrania były przemoczone, ale wykazywały również oznaki uszkodzenia przez ogień. Riddle z trudem łapał powietrze i szlochał.
-Tom! -Harry krzyknął, podbiegł do mężczyzny i ukląkł obok niego na ziemi.
-Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.- Zaskomlał chowając twarz w dłonie i szarpiąc za włosy opadające wokół jego twarzy.
-Tom, co się stało? - zapytał Harry spanikowany.
-Przepraszam… przepraszam… ich twarze… tak wiele twarzy. Zraniłem ich, Harry… Tom odwrócił się i spojrzał na Harry'ego po raz pierwszy, odkąd się pojawił.
-Harry…-powtórzył, a jego oddech powoli zaczął się wyrównywać.
-Co się stało? - zapytał desperacko Harry. -Co mogę zrobić?
-Eliksir P… Tom wyjąkał, po czym zacisnął powieki i
Potrzebujesz eliksiru? - zapytał Harry, zastanawiając się, jak, u diabła, miał zdobyć jakiś.
-Nie…- zaszlochał. -Ja… wypiłem to. Musiałem. Aby zdobyć M-medalion.
-Medalion? Horkruks?
Tom słabo skinął głową, a potem jego twarz zmarszczyła się, a on schował twarz w kolanach Harry'ego. -Spaliłem je wszystkie, powiedział z bólem. -Chciałem ich wypuścić ... ale wciąż przychodzili. Nie miałem czasu… zrobić to właściwie.
-Kto?- zapytał zdezorientowany Harry.
- Infiriusy - powiedział Tom pustym tonem. -Przechowywałem je w tej jaskini, gdy chciałem użyć ich w atakach - szeptał- jestem potworem, powinienem być martwy.
- Tom, proszę - błagał Harry, czując narastającą w piersi panikę. -Proszę, weź się w garść! Harry pociągnął Toma, aby oparł głowę na jego kolanach. Chłopiec zaczął delikatnie przesuwać dłonią po głowie i plecach Toma. Nie był pewien, kogo miał ten ruch bardziej pocieszyć, Toma czy jego, ale nie miał pojęcia, co jeszcze mógłby zrobić.
- Czy jest jakies antidotum?
Tom potrząsnął głową, zaciskając oczy - ja… myślałem, że to będzie łatwiejsze. Powinno już się skończyć.
Harry spojrzał na niego z jeszcze większym zmartwieniem. -Myślisz, że coś jest nie tak?-
Tom potrząsnął głową. -Nie… Eliksir sprawia, że… widzisz rzeczy. To Susza Rozpaczy… Stworzyłem ją sam. -Tom roześmiał się słabo, po czym westchnął ciężko. -Przypuszczam, że… mam zbyt dużo rozpaczy - wyszeptałHarry wpatrywał się w mężczyznę na kolanach z troską wymalowana na twarzy. -Czy w ogóle mogę coś zrobić? - zapytał niemal desperacko.
Głowa Toma zdawała się kołysać przez chwilę, zanim powoli skinął głową. -Woda. Mikstura wywołuje pragnienie… jest tak, że idziesz do wody, ale jest wypełniona infiriusami… Musiałem je spalić…- Harry delikatnie manewrował głową Toma zdejmując ją z kolan i podskoczył, biegnąc do kuchni, by wziąć kubek i napełnić go wodą z kranu. Pobiegł z powrotem korytarzem do Toma i pomógł mu usiąść, żeby mógł się napić.
Riddle przełknął cały kubek za jednym razem, desperacko chcąc więcej, więc Harry wziął go i pobiegł do kuchni, by napełnić kubek. To powtórzyło się jeszcze raz, zanim zdecydował się napełnić trzy kubki za jednym razem.
Harry spojrzał na zegar na ścianie i cicho martwił się o powrót Dursleyów. Miał nadzieję, że nie wrócą jeszcze przez jakiś czas.
-Czujesz się lepiej?
CZYTASZ
Wtrącanie się złośliwego twórcy ^tomarry^
FanfictionTłumaczenie Autor Atheya Link do oryginału https://m.fanfiction.net/s/11654689/1/Meddling-of-a-Mischief-Maker