Książka Sidhe była skarbnicą informacji i szczegółowo opisywała proces przywoływania kawałków podzielonej duszy, które nie były do niczego zakotwiczone. Proces ten obejmował stworzenie małego naczynia, które tymczasowo utrzymywałoby fragmenty duszy w taki sposób, aby mogły inkubować i łączyć się ze sobą zanim spróbuje je ponownie umieścić w ciele.
Jego horkruks z pamiętnika robił to właśnie przez ostatni dzień, a Voldemort był zadowolony, że pęknięcia między kawałkami zrosły się na tyle, że mógł ponownie wprowadzić je do swojego ciała. Oczywiście mogły one leczyć się dalej w jego ciele, ale przyznał, że nie było to najlepszym środowiskiem do takiego uzdrowienia.
Książka szczegółowo opisała rodzaj degradacji umysłowej, która często miała miejsce, gdy dusza zostawała rozbita na części i nie miała odpowiedniego miejsca do leczenia, oraz powrotu do zdrowia po szkodzie wywołanej przez utworzenie horkruksa. Voldemort nie chciał się do tego przyznać, ale być może doświadczył wielu rzeczy wymienionych w tekście. Niektóre z nich wydawały się niepoważne.
Zmniejszona empatia, przesunięty standard moralny, niezrozumienie pewnych konsekwencji ... był to rodzaj bezsensownej bzdury, którą Dumbledore często karmił swoich naiwnych wyznawców. Empatia i moralność były słabościami, których Voldemort pozbył się przed laty.
Ale w książce opisano poważniejsze uszkodzenia. Zmniejszona kreatywność, niezdolność do rozwiązywania problemów… były dla niego bardziej znaczące, a co musiał niechętnie przyznać, przez lata wyczuwał spadek tych cech.
Tendencja do zachowań obsesyjnych w stosunku do kwestii irracjonalnych lub nieistotnych.
Być może… może to też była prawda.
Jeśli przywrócenie tej części jego duszy pomogłoby wypełnić te deficyty, byłoby warto. I to nie tak, że nie byłby w stanie ponownie podzielić duszy i włożyć większości tego z powrotem w inny horkruks, po tym, jak go ponownie wchłonął.
Po prostu nie mógł tego zrobić, dopóki najpierw nie połączy duszy.
A pozostawianie jej w powietrzu było po prostu głupie i bezcelowe. Powoli by się degradowała i nie było w tym żadnej wartości.
Nie, wchłonięcie jej było wyraźnie jedyną realną opcją.
Obecnie przebywał w małym domku, który nabył podczas wojny w latach 70. i od tego czasu praktycznie o nim zapomniał. Przeniósł się tu po opuszczeniu Malfoy Manor. Oczywiście kobieta musiała znaleźć własną kryjówkę, ale Voldemort nie miał ochoty pytać, gdzie się udaje, ponieważ najwyraźniej miał więcej pilnych spraw do załatwienia.
Lucjusz został schwytany, więc aurorzy przybyli do rezydencji Malfoyów, by przeprowadzić dokładne poszukiwania. Oczywiście Voldemort był przygotowany. Zresztą nigdy t wiele nie zostawił, a to, co tam zgromadził, zabrał ze sobą, kiedy wyszedł.
Teraz on i Nagini byli sami i był już prawie gotowy do odprawienia rytuału. Na szczęście nie było specjalnych wymagań, takich jak czekanie do pewnej fazy księżyca lub warzenie trzymiesięcznej mikstury, aby przygotować się do tego rytuału. Najbardziej skomplikowanym aspektem był runiczny krąg, który musiał „wyryć” na podłodze solą. I choć było to dość nużące, nie było to tak trudne do osiągnięcia, jeśli robiło się takie rzeczy wcześniej.
Teraz usiadł na środku inskrypcji, uważając, aby nie zakłócić żadnej z lini, ponieważ będzie ona chroniona dopiero po rozpoczęciu rytuału. Trzymał w dłoni małą szklaną kulę, która była tymczasowym inkubatorem jego duszy przez ostatnie i zaczął intonować cicho, trzymając naczynie przy piersi i skupiając swoją magię. Śpiew był długi, ale powtarzalny i na tyle prosty, by można go było zapamiętać. nucił melodycznie, czując, że wpada w medytacyjne oszołomienie.
Magia wirowała i czuł, jak jego moc wyciąga się i chwyta duszę w kuli. Intonował teraz głośniej, coraz bardziej skupiając się i dążąc do odzyskania utraconych kawałków duszy. Chciał tego. On potrzebował ich.
Udało się!
Ogarnął go błysk światła i mocy, a on poczuł gorący ogień głęboko w piersi, gdy dusza z kuli wypełniła go i objęła kawałek duszy, który już tam był, pochłaniając go i drastycznie przytłaczając.
Był ból i moc, światło i ogień i wszystko bolało . Wrzasnął, czując, jak przytłaczający wachlarz uczuć wydaje się przepływać przez niego jak gniewne fale uderzające gwałtownie o skalistą ścianę klifu.
Upadł do przodu, upuszczając puste naczynie i zdając sobie sprawę, że gdzieś się toczy, gdy upadł na łokcie, zakłócając narysowane linie, ale teraz nie miało to większego znaczenia, ponieważ rytuał się zakończył. zdawał sobie sprawę, że krzyczy i bełkocze bzdury. Oddychał szybko i nieregularnie, miał zawroty głowy, był wszystkim przytłoczony i przerażony.
A potem zapadła ciemność.
CZYTASZ
Wtrącanie się złośliwego twórcy ^tomarry^
FanfictionTłumaczenie Autor Atheya Link do oryginału https://m.fanfiction.net/s/11654689/1/Meddling-of-a-Mischief-Maker