1

1.3K 66 13
                                    

Po drodze do biura Erwina zaciekawiły go dziwne dźwięki z pokoju Hanji. Wiedział, że kobieta robi tam dziwne doświadczenia, które nie zawsze są udane, ale zdawał sobie sprawę, że powinien on oddać młodego Erena do niej, by ta zrobiła mu podstawowe badania. Przydadzą się w przyszłości, gdyż nie zamierzał on oddawać dzieciaka komuś innemu.

Zapukał on w drewniane, ciemne drzwi, które po chwili otworzyły się z hukiem. Okularnica spojrzała na mężczyznę i zaprosiła go do środka.
-Co cię tu sprowadza? - zapytała. Niższy zapytał się jej, czy mogłaby zrobić nastolatkowi badania, takie jak zbadać krew i sprawność fizyczną jak i psychiczną. Kobieta niemal natychmiast się zgodziła. Wręczył jej klucze do celi Jaegera i wyszedł.

Mógł już teraz iść do pomieszczenia Dowódcy Smitha. Zapukał i wszedł, tak jak zwykło mu w zwyczaju. Blondyn dobrze wiedział kto tak wchodzi. Podniósł głowę uprzednio spoglądającą na papiery znajdujące się na biurku.
-Levi, wiedziałem po co przyjdziesz. Mam tu wszystkie niezbędne informacje o nim - powiedział wręczając mężczyźnie grubą, szarą teczkę z napisem "E. Jaeger".

Czarnowłosy zabrał teczkę w ręce. Szybkim ruchem otworzył ją, spoglądając na informacje zawarte w środku. Znajdowały się tam m.in grupa krwi Erena, data urodzenia, rodzina, cechy wyglądu jak i charakteru.

Po dokładnej analizie tekstu Kapral zamknął teczkę, oddając ją Dowódcy. Cicho opuścił pomieszczenie, udając się do siebie by odpocząć. Zmęczyło go to chodzenie. Kiedy usiadł na swojej czystej kanapie, zauważył niewielką, ale jednak plamkę. I cały plan odpoczynku został zmarnowany. Nawet niewielki brud, plamka czy zabrudzenie potrafiło go zdenerwować. Podniósł się z myślą posprzatania. I nie - nie tylko tej plamki. Levi wziął się za sprzątanie całego pomieszczenia. A nuż, jakaś plamka się gdzieś czaiła, której jeszcze nie zauważył. Podszedł do szafki, przepełnionej wszelkiego rodzaju środkami czystości. Zabrał swój ulubiony, po czym szybko przebrał się w swój specjalny strój do sprzątania. Teraz mógł zacząć zaczynać.

~Time Skip~

-W końcu czyściutko - rzekł sam do siebie w spokoju zajmując miejsce na świeżo umytej, jaskrawej, szarej kanapie. Jednak jego odpoczynek nie trwał długo. Hanji głośno zapukała do jego drzwi, niemal doprowadzając Ackermanna do szału. Czym on sobie nie zasłużył na odpoczynek?

Pukanie do drzwi do jego pokoju stało się już tak nieznośne, dodając jeszcze fakt, że osobą probującą się do niego dobić była okularnica, że specjalnie wstał otworzyć jej drzwi.

-Co tak długo?! - krzyknęła kobieta ze zdenerwowaniem, niemalże takim samym jak kruczoczarny mężczyzna.

-Dzisiaj nie mam ani chwili wolnego i szczerze nie wstawałbym z mojej czyściutkiej, dopiero co wypucowanej kanapy, ale twoje głośne pukanie zniszczyło moją sielankę - odparł ze znurzeniem spoglądając na kobietę. - Po coś tu przylazła w ogóle?! - dodał po chwili zastanowienia.

-Przyszłam ci dać coś ważnego, czego nie dopisałam do raportu o Erenie, a ty masz to praktycznie gdzieś, pfff.. - rzekła kpiąco Hanji spoglądając raz na kartkę, którą miała mu dać, a raz na jego twarz, na której zdenerwowanie nadal pozostawało.

-Dobra, daj - powiedział wyciągając rękę przed siebie, z zamiarem wzięcia kartki.

-Hmm.. A co jak ci nie dam? - zapytała. Lubiła się z nim droczyć. Często nazywała go "160cm wkurzenia". Choć ten tekst często ją śmieszył, lubiła mówić tak o nim tylko w myślach.

-Nie gadaj, tylko mi to kurwa daj! - krzyknął próbując wyrwać jej kartkę z ręki, jednak bezskutecznie. Wiedział, że zanim łaskawie dostanie tą kartkę to na odpoczynek nie ma szans, mimo, że próbując ją wybrać może ją uszkodzić. Są sprawy ważne i ważniejsze.

-Ojj, ktoś tu się zdenerwował? - odparła ze sztucznym wyrazem współczucia, wewnętrznie niamal umierając ze śmiechu.

-Skończ już pierdolić, tylko mi to daj - powiedział tym razem spokojniej, mimo że miał wielką ochotę jej przywalić, a następnie wywalić za drzwi barykadując je z każdych stron, aby ta "chora wariatka" więcej się tu nie pojawiła.

-Niech ci będzie, bo w sumie mam jeszcze kilka ważnych spraw do uzgodnienia - wręczyła mu do ręki jasną kartkę, schowaną w zwykłej, białej, nawet nie zaklejonej kopercie. - To ja idę, narazie! - powiedziała znikając za drzwiami. Mimo, że nosi okulary, to przy wychodzeniu wpadła na framugę drzwi i jakby nigdy nic szła dalej.

Kiedy kobiety nie było już wcale widać, Ackermann usiadł, na swojej jaskrawej, szarej kanapie i że spokojem zabierał się za rozpakowanie koperty. Zabrał kartkę że środka do ręki, a kopertę wrzucił do swojego kosza, specjalnego na papier.

Przecież nie mógł pomieszać papieru z resztą śmieci!

Kapral zabrał się za czytanie. Informacja była napisana w formie ni to listu, ni to informacji, czy też ogłoszenia. Po krótkiej chwili, kiedy dokładnie przeanalizował on każdą zawartość tekstu, odłożył ją na stolik i przerwał tą dudniejącą w uszach ciczę.

-Faktycznie.. To może być prawda.. - rzekł zamyślony sam do siebie.

~~~~~~~~
W końcu skończyłam to pisać UwU
Wena mnie opuszcza, ale kiedy w końcu raczy jej się wrócić to coś tam dopisuje i tak oto powstał ten rozdział. Póki co to akcja się rozkręca, ale postaram się nie robić takich monotonnych rozdzialików (obiecuję :>)

Więc no.. Do następnego! ^^

× Zakładnik × (EreRi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz