-Levi! - krzyknął Erwin wchodząc bez zapukania do pokoju, na co Ackermann szybko zareagował, chowając kartkę pod stolik i czekając aż gość sam do niego podejdzie.
-Czego, Erwin? - odparł bezczule kruczowłosy mężczyzna, spoglądając jak brwiasty blondyn wchodzi do pomieszczenia i zajmuje miejsce obok niego.
-Idź do Erena bo musi ci coś potwierdzić - odparł zauważając kopertę pod stolikiem, jednak nie sięgał ręką w tę stronę. Wiedział co znajdowało się w treści koperty. Hanji zawsze mu o wszystkim mówi, nawet wtedy kiedy musi zachować dyskrecję. Dowódca dobrze dotrzymywał obietnicy, więc wiedziała, że to co mu powie, nie rozejdzie się chwilę potem dalej.
-Jeśli chodzi ci o to, o czym myślę to może pójdę. Ale nie obiecuję, że nie zrobię mu krzywdy. On sam aż prosi się o lanie - rzekł Kapral opuszczając wygodną sofę i kierując się w stronę wyjścia z pomieszczenia.
-Jednak już zapomniałeś, że miałeś mu zapewnić BEZPIECZEŃSTWO, a nie go pobić - Brwiasty również wstał, i udając się od razu do swojego biura.
~Time Skip~
Dźwięki ciężkich żelaznych kajdanów roznosiły się po całej celi Erena. Jedynie delikatne światło pochodni rozświetlało panujący w tym pomieszczeniu mrok. Chłopak bezskutecznie próbował uwolnić chociażby ręce, jednak one ani drgnęły, dodatkowo powodując ból, który z każdą próbą nasilał się coraz bardziej. Nikt go nie pilnował, co powodowało, że brunet coraz bardziej chciał się z tąd wydostać. Chociażby do jego przyjaciela z dzieciństwa, Armina.
Sam w sumie nie wiedział, co u niego. Kontakt urwał się, kiedy blondyn musiał się przeprowadzić. Młody Arlert był jedynym, kto się z nim zaprzyjaźnił, dlatego strata jedynego przyjaciela była dla chłopaka niezmiernie ciężka. Sam w sumie nie pamiętał już, jak wygląda. Nie wiedział również, dlaczego wspomnienia o nim wracają akurat w takim momencie. Chwili, kiedy jest bezsilny i nic nie może zrobić.
Jaeger zaprzestał próby uwolnienia się. Dla niego to straciło sens. Zdawał sobie sprawę, że nawet jakby jakimś cudem mu się to udało, to będzie zmuszony szukać drogi do wyjścia, narażając się na spotkanie z kimkolwiek. Nawet nie orientował się, w którą stronę miałby się udać, gdyż przez całą drogę tutaj miał związane oczy ciemnym paskiem materiału.
Był głodny bo odkąd się tu znalazł nie jadł nic, a jest tu już prawie dwa dni. Jedyne co dostawał to szklankę wody na dzień, co spowodowało u niego odwodnienie. Ostatni pełny posiłek zjadł w domu.
Właśnie, dom - dla Erena to słowo nie znaczyło miejsca, które gwarantowało mu bezpieczeństwo. On rozumiał dom jako miejsce, w którym zawsze był ofiarą swojego ojca. Dlatego zdarzało się, że nocował u Armina, albo na ławce w parku. Bał się wracać do domu. Jego ojciec ciągle był pijany, miał ogromne długi, w dodatku znęcał się nad Erenem psychicznie, jak i fizycznie, obwiniając go o wszystko, na długach skończywszy.
A jego matka? Umarła kiedy miał 7lat. Właśnie wtedy jego ojciec pożyczył taką kwotę. Chciał by jej pogrzeb był dobrze odprawiony, oraz chciał, aby trumna swojej żony była koloru białego. Białego jak chmury, które po długiej ulewie znikają, odsłaniając błękitne, czyste niebo.
Brunet był tak przejęty wspominaniem dzieciństwa, że nawet nie zauważył, kiedy do jego oczu napływały słone łzy, które chwilę póżniej spływały mu na blade policzki oraz zaczęły kapać na podłogę, zostawiając mokre kropki.
Jednak z rozmyśleń wyciągnął go fakt, że usłyszał nasilające się dźwięki schodzenia po schodach, które z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze. Postać z każdą chwilą zdawała się być coraz bardziej celi zielonookiego. Chłopak próbował wytrzeć łzy, jednak mocne, żelazne kajdany ograniczały mu zniżenie ręki w stronę twarzy.
Jakby ktoś zaprojektował tą celę specjalnie dla niego.
Masywne drzwi otwarły się wydając głośny i nieprzyjemny dla uszu dźwięk. Do środka wszedł Kapral, zmierzając młodego wzrokiem. Podszedł bliżej, opierając się o ciemną, kamienną ścianę pomieszczenia.
-Patrz na mnie szczylu! - warknął Ackermann, spoglądając na Jaegera, który zdawał się za wszelką cenę omijać go wzrokiem. Udał również, że nie usłyszał wyraźnego polecenia starszego. - Nie udawaj, że mnie kurwa nie słyszysz! - dodał niszcząc kilkusekundową ciszę.
Mimo tego Eren ani na chwilę nie spojrzał na niego. Za karę dostał solidnego kopniaka z całej siły w brzuch. Kapral, mimo tego że do wysokich nie należy, chodzi na siłownię, a jego siła uważana jest za największą z wszystkich znanych mu osób.
Ból jaki poczuł brunet, musiał być przeogromny, gdyż zaczął kasłać krwią na ziemię. Czuł, jakby wszystkie jego narządy wewnętrzne właśnie stały się miazgą, a kilka właśnie co złamanych żeber wbijało się w nie. Mimo to nie reagował. Głowę nadal miał zwróconą ku dołowi, spoglądając na dopiero co wykasłaną krew.
-Może w końcu łaskawie przestaniesz udawać, że mnie nie słyszysz? - odparł niewzruszony. - Gdybym mógł, to już dawno bym cię zabił, jednak twój ojciec musi mieć jakąkolwiek pewność, że jeszcze żyjesz. - dodał, szczególnie naciskając na słowo "jeszcze".
-Cz... Cze.. go... O.. Ode... M.. Mnie... Ch..cesz..? - szepnął cicho lekko odwrajacąc wzrok na niego.
-Chodziło ci tylko o te żałosne łzy? Jesteś beksą. - stwierdził z perfidnym uśmiechem, który tak szybko jak się pojawił, zniknął. - Wracając do rzeczy - mam do ciebie parę pytań. Nie waż mi się kłamać, tylko mów prawdę bachorze. - warknął.
_____________
Wiem, jestem Polsatem i kończę w tym momencie ⎝ ^ ω ^ ⎠Mam nadzieję, że będzie mi się chciało to pisać bo z moją weną to różnie xD
Ale noo, mam nadzieję że rozdział się spodobał hihi ^^
To do następnego uwu
CZYTASZ
× Zakładnik × (EreRi)
HumorEren zostaje porwany w roli zakładnika. "Opiekę" i bezpieczeństwo zapewnić ma mu Levi. Brunet okazuje się dużo warty, przez co jego bezpieczeństwo staje się priorytetem. Jednak, plan jaki Ackermann wymyślił wraz z Smithem wymyka się spod kontroli. J...